Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odnosisz czasem wrażenie, że w relacji z inną osobą odgrywasz jakiś znany, zgrany scenariusz?

Marcin Florkowski
Grzegorz Radziewicz
W twoim życiu powtarza się "dzień świstaka"? Psycholodzy nazywają to grą…

Gdy moja córka była jeszcze malutka, musiałem zabrać ją ze sobą do pracy. W pewnym momencie wtrąciła się do rozmowy dorosłych i powiedziała: "Tato twoja pani dyrektor jest fajna, a ja myślałam, że będzie stara i gruba". Ludzie skwitowali to salwą śmiechu, moja córka się zawstydziła, mnie było głupio.

Ten typ komunikacji - szczerej, bezpośredniej i spontanicznej - psycholodzy nazywają intymnością, bliskością. Intymność dostarcza silnych, autentycznych emocji. Takich uczuć pragniemy w życiu. Wolimy śmiać się szczerze niż udawać śmiech.

Badania pokazują, że głębokie, szczęśliwe związki między ludźmi, typu przyjaźń czy miłość, idą w parze właśnie z intymnością, a nie namiętnością, zaangażowaniem, poświęceniem, dobrobytem czy innymi czynnikami. Intymność jest też silnym afrodyzjakiem.

Niestety autentyczność, bycie "tu i teraz" wymaga odwagi, spontaniczności i szczerości, a czasem łatwiej jest w życiu kłamać i udawać. Mówienie partnerowi o swoich intymnych fantazjach bardzo zbliża, ale może też być niebezpieczne. Jeśli się bowiem otwieramy, ktoś może nas zlekceważyć, wyśmiać, odrzucić, oburzyć się, ocenić, zawstydzić itp. A to potężny, naprawdę bolesny cios.

Dlatego jako dorośli często hamujemy naszą dziecięcą swobodę i spontaniczność. Możemy nawet dzieciom zazdrościć owej niewinności, która pozwala im na otwartość wobec świata, sami jednak wolimy schować się pod maską.

Czym jest gra?

Założenie maski sprawia jednak, że zaczynamy "grać uczucia". Możemy rozzłościć się autentycznie, ale też możemy złościć się "na pokaz", albo sztucznie wywołać złość - wtedy też się złościmy, czasem nawet bardzo silnie, ale jest to już uczucie "sterowane" i w tym sensie nieautentyczne. Na przykład żona wie, że mąż zapomina o dniu urodzin, ale nie przypomina mu o tym zawczasu, "przyczaja się", czeka aż dzień urodzin minie i wtedy bez skrupułów wylewa swoje pretensje.

Gdyby zamieniła pretensje w prośbę, powiedziała mężowi, jakie jest dla niej ważne pamiętanie o urodzinach, o tym, że daje jej to poczucie bezpieczeństwa, że jest szczęśliwa, widząc, że on pamięta itp., pojawiłaby się między nimi intymność. To jednak byłoby ryzykowne. Jeśliby bowiem mąż znowu by zapomniał o urodzinach, stałoby się to dla niej o wiele trudniejsze do zniesienia. W dodatku mogłaby dojść do wniosku, że dla niego naprawdę nie jest ważne, czego ona pragnie, albo że ma męża gamonia, który nie potrafi zapamiętać jednej daty.

Mam cię, ty gnoju!
Grę "w pretensje" psycholodzy nazywają "Mam cię ty sukin…!" Polega ona na tym, że jedna osoba przyłapuje drugą na złamaniu jakiejś normy i wtedy "wyżywa się" na niej. W tę grę grają osoby sfrustrowane, które chcą z czystym sumieniem odreagować na kimś. Na przykład rodzic wkurzony przez szefa w pracy, idzie do pokoju dziecka, wiedząc że będzie tam niepościelone łóżko, i "rozpętuje piekło" z powodu "bałaganiarstwa dziecka".

Gdyby nie ty
Inną, częstą grą uprawianą przede wszystkim przez pary małżeńskie jest "Gdyby nie ty…" Na przykład mąż twierdzi, że musiał poświęcić się pracy, rodzinie i dziecku lub podporządkować wymagającej żonie i dlatego tak dużo pracuje. "Gdyby nie ty, gdyby nie twoje oczekiwania, nie musiałbym tyle pracować, mógłbym zmienić robotę i żyć sobie po swojemu…" W gruncie rzeczy jednak mąż boi się zmienić pracę i "żyć po swojemu", a gdyby miał taką okazję, przeraziłby się zmian.

Dzięki grze w "Gdyby nie ty…" może jednak czuć się jak bohater, w dodatku jest usprawiedliwiony, jeśli oczekuje od żony wdzięczności i poświęcenia. W ten sposób "wygrywa w rozgrywce" małżeńskiej.

Naturalnie mógłby otwarcie przyznać się do tego, że nie ma odwagi zmienić pracy, jednak ucierpiałaby wtedy jego miłość własna, a także straciłby "kartę przetargową" w sprzeczkach z małżonką. Gdybyśmy zaczęli głębiej penetrować przyczyny jego gry, mogłoby się okazać, że stoi za nim na przykład pragnienie dominacji nad kobietą, rodzice, którzy nie pozwalali dziecku na rozwinięcie samodzielności albo masochistyczna przyjemność płynąca z uczucia, że "poświęcam się wbrew sobie dla innych, bo jestem bohaterski".

Grę "w pretensje" psycholodzy nazywają "Mam cię ty sukin…!" Polega ona na tym, że jedna osoba przyłapuje drugą na złamaniu jakiejś normy i wtedy "wyżywa się" na niej.

Grę oczywiście można zamienić w intymne, autentyczne relacje, ale wtedy mąż musiałby otwarcie komunikować żonie, że pragnie by ona go częściej dopieszczała lub że przeżywa lęk przed samodzielnością. Taka otwarta komunikacja stworzyłaby intymny klimat.

Gry czasem wchodzą nam w krew tak bardzo, że realizujemy je automatycznie. Wtedy mamy uczucie, że w relacji z drugą osobą powtarzamy ciągle tę samą scenę. Na szczęście kiedy zrozumiemy, jak prowadzimy swoje gry, otwiera się przed nami droga do tworzenia z ludźmi bardziej autentycznych, głębokich i satysfakcjonujących więzi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna