Sytuacja miała miejsce w niedzielę wieczorem. Białostoczanin wraz ze znajomymi spędzał wieczór w Gram Off Onie przy ul. Malmeda. W pewnym momencie wyszedł z grupą na zewnątrz. W ręku miał butelkę piwa. Ze względu na złą pogodę, stojące na zewnątrz stoliki i krzesła, będące elementami ogródka letniego, zostały schowane do środka.
- Kierowca zaprosił mnie do siebie. Reszta była odwrócona do nich tyłem, więc widzieli tylko mnie trzymającego butelkę - opisuje poszkodowany. - Najpierw włączyłem nagrywanie telefonem, wrzuciłem go do kieszeni, a następnie do nich podszedłem. Chyba któryś z nich to zauważył, bo od razu powiedział: Oddawaj telefon, sprawdzimy od razu czy nie kradziony. - pisze dalej - Telefon oddałem i oczywiście pierwsze, co zrobili to wyłączyli nagrywanie.
W obronie mężczyzna usiłowali stawać pracownicy lokalu. Tłumaczyli, że miejsce, w którym stoi, jest wyznaczonym do spożywania alkoholu. Nie przynosiło to jednak skutku. Gdy zrobiło się tłoczno od obrońców i gapiów, mundurowi zdecydowali się zabrać białostoczanina na komisariat i tam dokończyć czynności.
- W końcu powiedziałem, że podpisuję ten mandat tylko dlatego, że grozili mi wytrzeźwiałką i że ten mandat to w sumie da się anulować na dobrą sprawę - opisuje dalej poszkodowany. Z komisariatu odebrał go przyjaciel oraz właściciel Gram Off Onu.
Lokal zwrócił klientowi pieniądze za mandat. Dodatkowo przed Gram Off Onem narysowana została różowa linia, wydzielająca miejsce, w którym można spożywać alkohol bez konsekwencji otrzymania mandatu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?