Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy augustowskie statki niszczą zabytkowy kanał?

Tomasz Kubaszewski
Statki augustowskiej żeglugi niszczą zabytkową śluzę znajdującą się w Przewięzi - twierdzi konserwator zabytków. Wiceprezes Żeglugi Augustowskiej ripostuje, że wystarczy zainstalować tu drewniane prowadnice i problem przestanie istnieć
Statki augustowskiej żeglugi niszczą zabytkową śluzę znajdującą się w Przewięzi - twierdzi konserwator zabytków. Wiceprezes Żeglugi Augustowskiej ripostuje, że wystarczy zainstalować tu drewniane prowadnice i problem przestanie istnieć T. Kubaszewski
Na rejsy po augustowskich jeziorach ludzie przyjeżdżają nawet z drugiego krańca Polski. Nie można jednak wykluczyć, że ta największa atrakcja turystyczna regionu przestanie wkrótce istnieć. Bo statki nagle zaczęły komuś przeszkadzać.

To jakaś dziwaczna sytuacja, którą trudno zrozumieć - mówi Sławomir Aleksandrowicz, wiceprezes Żeglugi Augustowskiej. - Wszystkim chyba powinno zależeć, żeby Augustów i w ogóle ta część Polski miała jak najwięcej atrakcji i ściągała jak najwięcej turystów. A tu dzieje się coś wręcz przeciwnego.

Stanisław Tumidajewicz, kierownik suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków zapowiada skierowanie do prokuratury zawiadomienia o tym, że statki niszczą zabytkowy Kanał Augustowski. Wcześniej pojawił się jeszcze poważniejszy zarzut - o niszczeniu niemal całego otoczenia, włącznie z tym, że przez statki znikają nawet całe półwyspy.

Zdolne do zniszczeń?

Zaczęło się parę miesięcy temu od tego ostatniego doniesienia. Niemal wszelkie możliwe instytucje na nogi postawiła pewna mieszkanka województwa zachodniopomorskiego, ale z pochodzenia augustowianka. Do Wojewódzkiego Konserwatora Ochrony Zabytków w Białymstoku skierowała obszerne pismo, w którym czytamy, że Kanał Augustowski, bezcenny zabytek, który ma szansę na wpisanie na listę UNESCO, jest coraz bardziej niszczony. Właśnie przez statki należące do Żeglugi Augustowskiej. Jeden z nich ma - jej zdaniem - dokonywać wyrw w nabrzeżu podczas zawracania. Robi to sukcesywnie, więc w tym miejscu zabytkowy kanał stracił swój trapezowy przekrój.

Z kolei - jak czytamy dalej - przy ujściu rzeki Rospudy znajdował się niegdyś charakterystyczny półwysep, ale go już nie ma. Dlaczego? Autorka doniesienia podejrzewa, że właśnie przez statki. Bo są duże i "zdolne do wykonania takich zniszczeń".

Największe spustoszenia ma czynić "Swoboda". To najnowocześniejszy, a zarazem największy statek śródlądowy w Polsce. Został zwodowany raptem dwa lata temu. Na pokład może zabrać 330 osób.

- Wytwarzana przez niego fala niszczy linię brzegową i strukturę denną w jeziorach - uważa wnioskodawczyni. - Dodatkowo stanowi zagrożenie dla mniejszych jednostek pływających, które są wywracane.

Sławomir Aleksandrowicz podchodzi do tego z dystansem. - To są praktycznie same przypuszczenia - mówił. - Nasze statki zdolne do dokonywania zniszczeń? Tak tej pani się jedynie wydaje. Bo dowodów nie przedstawia. Cały czas działamy zgodnie z prawem. Mamy na wszystko pozwolenia od odpowiednich instytucji państwowych. Dotyczy to także statku "Swoboda".

Przedstawiciele Żeglugi Augustowskiej zauważyli, że autorka doniesienia jest szwagierką właściciela firmy, która również zajmuje się wożeniem turystów po augustowskich jeziorach. Tyle, że na mniejszą skalę. Mogłaby stać się ona większa, gdyby żegludze rejsów zakazano.

- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego - zapewniała nas jednak autorka doniesienia. - Sama jestem konserwatorem zabytków. Jeśli zauważam coś niepokojącego, muszę powiadomić odpowiednie służby.
Właściciel konkurencyjnej dla Żeglugi Augustowskiej firmy twierdzi z kolei, że ze szwagierką w ogóle w tej kwestii nie rozmawiał. - My z konkurencją takimi metodami nie walczymy - przekonuje.

Zagrożony rejs papieski

Machina jednak ruszyła. W lipcu nad Kanał Augustowski zjechali urzędnicy z różnych instytucji. Na temat ostatecznych ustaleń każdy ma swoje zdanie.

- Żaden z zarzutów się nie potwierdził - mówi wiceprezes Aleksandrowicz.

Podobną opinię na naszych łamach wyrażał Jakub Grzegorczyk, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Białymstoku. - Owszem, pewne drobne sprawy trzeba skorygować, ale nic złego się nie dzieje i statki Żeglugi Augustowskiej mogą dalej pływać - dodał.

Jednak suwalski konserwator zabytków był już innego zdania. - To nie jest tak, że nasza kontrola nie wykazała nieprawidłowości - tłumaczy. - Potwierdził się jeden zarzut - statki niszczą zabytkową śluzę znajdującą się w Przewięzi. A skoro nikt tego nie chce zauważyć, to przeprowadzimy formalną kontrolę, zaś jej wyniki prześlemy prokuraturze. Tam zapadnie decyzja, kto tutaj ma rację.

Orzeczenie, że statki niszczą zabytkową śluzę, byłoby dla Żeglugi Augustowskiej jak wyrok. Bo wtedy można by pływać jedynie po części akwenów. Nie byłby możliwy np. cieszący się największą popularnością rejs papieski, czyli taki, jaki Jan Paweł II odbył w 1999 r.

- To jakiś kompletny absurd - komentuje Sławomir Aleksandrowicz. - Jeśli nawet statki czasami zahaczają o ściany śluzy w Przewięzi, to nie jest to nasza wina. Wystarczy, że zarządca, czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie dokona niezbędnych prac. Zamiast łańcuchów pojawią się liny, zainstalowane zostaną także prowadnice wykonane z twardego drewna. Wtedy będzie całkowita gwarancja, że zabytkowej śluzie nic nie grozi.

Ale zarządca żadnych inwestycji nie planuje. - Kanał Augustowski jest zabytkiem i nie będzie przebudowywany - odpowiada Urszula Tomoń, rzecznik prasowy warszawskiego RZGW. - Zgodnie z przepisami, to statki powinny być dostosowane do drogi wodnej, a nie droga wodna do statków.

Chodzi jednak nie o przebudowę śluzy, lecz o drobne korekty jej wyposażenia. Żegluga Augustowska mogłaby pewnie zrobić to nawet na swój koszt, tylko nie do końca wiadomo, czy może.

- My cały czas działamy w granicach prawa - przypomina Sławomir Aleksandrowicz. - Byliśmy kontrolowani niezliczoną ilość razy. Na wszystko mamy stosowne dokumenty. Dotyczą one nawet śluzy w Przewięzi. Jeśli ta kwestia będzie dalej roztrząsana, to każdy fachowiec szybko stwierdzi, że znajdujące się tam uchwyty zamontowano niezgodnie ze sztuką budowlaną i trzeba to zmienić.

Aleksandrowicz zapowiada, iż firma o swoje będzie twardo walczyć. Na razie złożył do prokuratury doniesienie na autorkę wniosku sprzed paru miesięcy. Napisał również skargę na konserwatora zabytków Stanisława Tumidajewicza.

- Trudno znaleźć inne wytłumaczenie tego zamieszania niż takie, że komuś bardzo zależy na utrudnienium nam, czy wręcz uniemożliwieniu prowadzenia działalności - dodaje wiceprezes.

Jego oponenci jednak zaprzeczają. Twierdzą, że nie chodzi im o to, by statki Żeglugi Augustowskiej przestały w ogóle pływać. - To w takim razie, o co? - pyta wiceprezes.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna