Prokuratorzy czekają bowiem na opinię biegłych, którzy ocenią zachowanie wokalisty na trasie. Przypuszczają, że dokument będzie gotowy za kilka tygodni.
Do wypadku doszło rok temu w Ułężu pod Rykami. W wyścigowych pojazdach prezentowali się tam najsłynniejsi muzycy disco polo, także Radosław L. , który zasiadł za kierownicą przypominającego gokarta KTM. Muzyk jechał bardzo szybko, pojazd wypadł z toru i uderzył w operatora telewizji, który rejestrował wydarzenie.
Mężczyzna został bardzo mocno poturbowany, a sprawą zajęła się radyska prokuratura. Jesienią ub.r. śledczy przedstawili wokaliście zarzuty, ale wciąż czekają na opinię biegłego. Mają nadzieję, że jeszcze w tym roku sprawa zostanie zakończona. Jak, trudno przewidzieć. W środę, w prokuraturze poinformowano nas, że podejrzany zawarł z pokrzywdzonym ugodę.
Radosław L. nie poczuwa się do winy. Przekonuje, że był to nieszczęśliwy wypadek, który mógł przytrafić się każdemu uczestnikowi rywalizacji.
- Pech chciał, że trafiło na mnie - mówił niedawno. - Współczuję operatorowi.
Ten wciąż przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie wiadomo, kiedy wróci do zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?