Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mielnik - Radziwiłłówka: Wypadek śmiertelny. 33-latek zginął tuż przed swoim ślubem

Jarosław Sołomacha
33-latek uderzył w drzewo na drodze Radziwiłłówka - Mielnik. Renault clio zaczęło płonąć. Kierowcy nie udało się uratować.
33-latek uderzył w drzewo na drodze Radziwiłłówka - Mielnik. Renault clio zaczęło płonąć. Kierowcy nie udało się uratować. KPP Siemiatycze
33-latek zginął w tragicznym wypadku na drodze Radziwiłłówka - Mielnik. Po uderzeniu w drzewo, renault clio zaczęło się palić. Mężczyzna nie zdołał uciec. Za dwie godziny miał wziąć ślub.

Do tej tragedii doszło w piątek 5 września przed godziną 14. To wtedy oficerowie dyżurni w siemiatyckiej straży pożarnej i policji otrzymali zgłoszenia o palącym się samochodzie na trasie Radziwiłówka - Mielnik.

Więcej o wypadku: Radziwiłłówka-Mielnik. Śmiertelny wypadek. 33-latek spalił się w rozbitym clio (zdjęcia)

Według policyjnych ustaleń, 33-letni mieszkaniec powiatu puławskiego prawdopodobnie stracił panowanie nad renault clio, wpadł do przydrożnego rowu i uderzył w drzewo. Zaraz potem samochód stanął w płomieniach. Jako pierwsi na miejsce przyjechali strażacy ochotnicy z Mielnika oraz Moszczony Królewskiej. Po chwili dotarli zawodowcy z oddalonych o ponad 15 kilometrów Siemiatycz.

- Po ugaszeniu samochodu okazało się, że mężczyźnie nie udało się wydostać i spłonął w jego wnętrzu - relacjonuje podkom. Grzegorz Gilar, oficer prasowy siemiatyckiej policji.

Jedną z prawdopodobnych przyczyn tak gwałtownego pożaru mogło być uszkodzenie instalacji LPG.

- Impet uderzenia był na tyle silny, że prawdopodobnie doprowadził do rozszczelnienia zainstalowanej w clio instalacji gazowej - mówiła nam w sobotę podkom. Justyna Aćman z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Wyjaśnieniem przyczyn i okoliczności tego tragicznego wypadku zajmują się siemiatyccy policjanci. Ich prace nadzoruje tamtejszy prokurator rejonowy. Przyczyny pożaru samochodu wyjaśni biegły.

O godzinie 16 miał wziąć ślub

Tego dnia 33-letni Mariusz miał się ożenić. Pochodził z Kurowa na Lubelszczyźnie. Jego narzeczona była z pobliskiego Mielnika. Wszystko było przygotowane. Ślub w cerkwi na Grabarce miał się rozpocząć o godzinie 16. Później wszyscy mieli jechać na wesele do Folwarku Księżnej Anny w Anusinie.

- Pół godziny przed ślubem ktoś przyjechał i powiedział, że Mariusz nie żyje - opowiada jeden z zaproszonych gości.

Wieść zaczęła się roznosić wśród oczekujących na ślub. Kwiaty, które przywieźli, zostawili w cerkwi.

Śmierć Mariusza bardzo przeżyła jego narzeczona. Kobieta otrzymała pomoc psychologa.

**Odwiedź także nasz serwis

Uwaga wypadek

. Znajdziesz tam wypadki oraz kolizje z Białegostoku i regionu.**

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna