Debiutujący przed suwalską publicznością, wypożyczony z Legii Warszawa defensywny pomocnik fatalnie zachował się sześć minut przed końcem, kiedy chyba wszyscy powoli godzili się już z bezbramkowym wynikiem. Chciał zagrać piłkę do Karola Salika, ale kopnął ją zbyt lekko. Futbolówkę przejął niedawno wprowadzony na plac napastnik gości Damian Świerblewski, który zwodem minął golkipera biało-niebieskich i bez problemu wpakował ją do siatki.
- Błąd Kopczyńskiego wynikał ze słabej postawy całej mojej drużyny, która zagrała bojaźliwie, zbyt asekuracyjnie - tłumaczy Zbigniew Kaczmarek, trener Wigier. - Michał nie chciał ryzykować i podał do tyłu. Takie zagrania często przynoszą opłakany skutek.
Suwalczanie, którzy przed tygodniem niespodziewanie wygrali w Katowicach, chcieli kontynuować zwycięską passę. Niestety, skończyło się na grze w kratkę, bo wypadli podobnie źle, jak dwa tygodnie wcześniej w przegranym 1:2 spotkaniu z Olimpią Grudziądz, w którym także dali się zdominować dużo bardziej doświadczonemu przeciwnikowi.
Dolcan w Suwałkach nie tylko zachował miano niepokonanego, ale i odkleił łatkę "króla remisów". Podopieczni zdyskwalifikowanego przez PZPN Marcina Sasala, który musiał obserwować mecz z trybun, za wszelką cenę nie chcieli po raz szósty z rzędu dzielić się punktami i od początku przejęli inicjatywę. Wyszli daleko do przodu, by uniemożliwić zepchniętym na własną połowę suwalczanom próby gry z kontry, a sami raz po raz stwarzali sobie strzeleckie sytuacje.
Do przerwy najgroźniejszym wśród gości był Grzegorz Piesio, który w poprzednim sezonie zdobył 13 bramek. Dwukrotnie z bliska mógł pokonać Salika i raz minimalnie chybił z dalszej odległości. Bardzo ładnym uderzeniem z dystansu popisał się też Rafał Grzelak, który ponadto sprawiał suwalskim obrońcom najwięcej problemów przy rzutach rożnych.
W przerwie piłkarze Wigier trochę ochłonęli i przez prawie 20 minut po zmianie stron otrząsnęli się z przewagi przyjezdnych. Zagrali odważniej i bliski szczęścia po strzale z ostrego kąta był Karol Mackiewicz, a po chwili, po kontrze Mateusz Żebrowski zamiast podać do wychodzącego na czystą pozycje Darvydasa Sernasa, strzelił za szybko i niecelnie. Żebrowski mógł jeszcze zaliczyć asystę, ale Kamil Adamek nieczysto uderzył piłkę z trzech metrów.
Do głosu znowu doszli gracze z Ząbek, którzy wreszcie, przy wydatnej pomocy Kopczyńskiego, pokonali bramkarza Wigier.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?