Wschodni Kongres Gospodarczy. Dyskutowali o rozwoju gospodarczym

Podkreślił w ten sposób, jak ogromną wartość promocyjna ma dla miasta rozpoczęta wczoraj impreza. Bo nie wszyscy w Polsce wiedzą, jak dynamicznie się ono rozwija, a teraz jest wreszcie okazja, żeby zrozumieli, dlaczego ma opinię najlepszego polskiego miasta do życia.

W stronę wirtualnej granicy

Tłum polityków, przedsiębiorców, ekspertów wzięło udział w kilkunastu panelach dyskusyjnych. Na głównej sali Opery i Filharmonii Podlaskiej, w którym to gmachu odbywał się kongres, omawiano np. rozwiązania, dzięki którym można usprawnić system odpraw celnych na naszej, a zarazem unijnej granicy wschodniej. Erich Kieck, dyrektor w Światowej Organizacji Celnej (WCO) przypomniał, że do niedawna ułatwień w wymianie towarowej między krajami upatrywano w liberalizacji taryf celnych. Ale to się zmienia.

- Podczas ubiegłorocznej sesji plenarnej na Bali uzgodniliśmy, pierwszy raz od 1995 roku, że nacisk należy teraz położyć na lepszą koordynację pracy różnych służb na granicach, także wymianę pomiędzy nimi informacji on line - podkreślił. I ocenił, że kierunek, w jakim zmierzają kraje regionu jest jak najbardziej zgodny z tą tendencją. Okazało się, że szczególnie interesujące rozwiązania ma Litwa. Antanas Slipavicius, dyrektor generalny Departamentu Cła Republiki Litwy opowiadał m.in. o działającym tam systemie rozpoznawania tablic rejestracyjnych, dzięki któremu służby mogą łatwiej znajdować ryzykownych gości przekraczających granicę. - Ale legalny biznes powinien mieć na granicy szansę na odcinanie kuponów od legalności - podkreślał Litwin tezę, z która zgadzali się wszyscy uczestnicy dysputy: Jacek Kapica, podsekretarz stanu, szef polskiej Służby Celnej, Anatoliy Makarenko, prezes państwowej Służby Celnej Ukrainy, oraz Antanas Slipavicius, dyrektor generalny departamentu cła Republiki Litwy i Vladimir Orlovsky, reprezentujący Białoruś.

- Najważniejsze jest zwiększenie przepustowości granic, a jednym z narzędzi wykorzystywanie przesyłanej przez biznes informacji wyprzedzającej o ładunku - mówił Jacek Kapica.

"Zielone" korytarze graniczne dla przejazdu pustych ciężarówek, e-booking, wspólne odprawy różnych służb, jedno okienko dla wiarygodnych firm odprawiających towary - to niektóre z istniejących już elementów systemu odpraw granicznych w różnych krajach naszego regionu.

Z dyskusji niestety jednoznacznie jednak wnikło, że nowe technologie szybciej docierają na granice niż zmienia się na nich infrastruktura. Jak przyznał Vladimir Orlovsky, żadne usprawnienia nie zmienia faktu, że polsko-białoruską granicą w Bobrownikach jest wąski most, który nie przepuści w jedną stronę więcej niż jednej ciężarówki.

- To dobrze, że służby się integrują i wymieniają informacjami, bo to przyspiesza odprawę i ułatwia eliminację kontrabandy - komentuje Witold Karczewski, prezes firmy Contractus. - Ta pomoc jest widoczna, ale to wszystko nie rozwiąże problemu granic . Trzeba budować nowe przejścia! O mostach nie ma co ciągle mówić, tylko trzeba je wreszcie poszerzyć.

Czas wyjść z europejskiego gniazdka

Podczas innego z paneli "Ekspansja polskich firm na rynki odległe - preferowane kierunki i plany polskich przedsiębiorców" Rafał Antczak z Deloitte Business Consulting nie ukrywał, że nie widzi przyszłości polskich firm w takich krajach jak Białoruś czy Rosja. Ale uczestnicy spotkania nie przyjęli tej myśli jako jedynie słusznej.

Żywo zaprotestował np. Leszek Gołąbiecki, prezes bielskiej firmy budowlanej Unibep: - Podtrzymuję wcześniej wyrażaną opinię, że kontrakty Unibepu z Rosją są bezpieczne - mówił. - Rosjanie mają już szerokie kontakty z Zachodem, szybko się uczą i tego rynku nie da się zastąpić np. Chinami. My nigdy nie mieliśmy tam problemów z wizami, pracą, zawieraniem kontraktów. Trzeba tylko umieć się dogadywać i dostosować. Przecież na naszą inwestycję w Tiumaniu wysyłamy tylko inżynierów. Reszta to nasi świetni rosyjscy partnerzy.

- Dywersyfikacja jest po to, żeby dywersyfikować - argumentował Robert Gwiazdowski z Centrum A. Smitha, polemizując z tezą Rafała Antczaka, że zwłaszcza po ostatnich doświadczeniach z Rosją należy się kierować tylko na Zachód, albo wręcz do Indii. - Skoro są przedsiębiorcy, którzy na Białorusi świetnie sobie radzą, jak właśnie podlascy, to znaczy, że to jest też kierunek do rozwoju.

Sławomir Najman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych promował jako dwa kierunki ewentualnej ekspansji polskich firm Chiny i Afrykę, wokół których powstały dwa programy dla biznesu: Go China i Go Afrika.

- Czas ruszyć jedwabnym szlakiem! - zachęcał też prezes PAIiZ, przypominając, że czekają jeszcze np. rynki Uzbekistanu czy Kirgistanu.- A my na razie inwestujemy tak po domowemu, bojąc się wychodzić z europejskiego kokonu. A trzeba wreszcie wyjść z tego gniazdka.

Dyskusje rozbudziła także lansowana często teza, że rozwój polskiego biznesu hamuje fakt, że jest on nieinnowacyjny. - Skoro nasz eksport rośnie, to znaczy, że jesteśmy skuteczni - argumentował Rafał Antczak. A Robert Gwiazdowski tym razem go poparł, wskazując, że definicja innowacyjności nie jest prosta: - Polski przedsiębiorca podbił Afrykę pluszowymi małpkami, bo tam były tylko drewniane. Czy to nie było innowacyjne?