Już 16 listopada wyborcy ocenią pracę radnych tej kadencji, a także wójtów, burmistrzów i prezydentów przy wyborczych urnach. Czy postawią na sprawdzone nazwiska, czy dadzą szansę zupełnie nowym twarzom w polityce?
Małe miasto, mała dieta
Komitety wyborcze do 7 października miały czas na zgłoszenie kandydatów do rad miast, gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich, zaś do 17 października muszą zgłosić kandydatów na włodarzy.
Wiemy już, że o miejsce w 23-osobowej Radzie Miasta Łomży powalczyć chce 294 kandydatów - zarówno zgłoszonych przez partie, jak i lokalne komitety wyborcze wyborców.
Diety radnych są wystarczające i przyzwoite.
Maciej Borysewicz
przewodniczący Rady Miejskiej Łomży
Kandydaci zgodnie podkreślają: to nie pieniądze są motywacją do ubiegania się o mandat. Ile zatem "zarabia" radny w Łomży? Prawo mówi, że wysokość diety przysługujących radnemu nie może przekroczyć w ciągu miesiąca łącznie półtorakrotności kwoty bazowej (obecnie 1.766,46 zł), określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe.
Daje to ponad 2,6 tys. zł. Jednak w małych miastach (poniżej 120 tys. mieszkańców) maksymalna kwota miesięcznej diety spada do 1987 zł. W Łomży taką dietę dostaje jedynie przewodniczący Rady Miasta. 75 proc. tej kwoty otrzymuje wiceprzewodniczący, zaś szeregowi radni - 45 proc. (czyli ok. 894 zł). Nieco więcej dostają przewodniczący (65 proc.) i zastępcy przewodniczących (50 proc.) komisji Rady Miasta. Nie są to, jak widać, duże pieniądze.
- Diety radnych są wystarczające i przyzwoite - uważa przewodniczący Rady Miasta Łomży Maciej Borysewicz (PO).
Wpływ na sprawy miasta
Dlaczego więc tylu ludzi chce zostać radnymi?
- Mają wyobrażenie o możliwości realnego wpływu na sprawy miasta - tłumaczy Borysewicz. - Pojedynczy radny ma na to jednak mały wpływ. Duży ma grupa radnych, popierająca prezydenta. Każdy skuteczny prezydent powinien mieć poparcie większości rady. Tylko wówczas można zmieniać rzeczywistość - podkreśla.
Radny Janusz Mieczkowski (PiS) również zapewnia, że radnym nie zostaje się dla pieniędzy.
- To wymaga poświęcenia czasu, dużego wkładu pracy włożonego w komisje, udział w posiedzeniach, w reprezentowanie wyborców podczas rozmaitych uroczystości - wylicza. - Radnym zostaje się z chęci zrealizowania się, pomocy ludziom. Mamy możliwość wpływania na to, co dzieje się w mieście.
Większość radnych zasiada w co najmniej dwóch komisjach. Każde posiedzenie trwa ok. trzech godzin. Sesja, odbywająca się najczęściej co miesiąc trwa ok. 8 godzin. Za nieobecności w posiedzeniach komisji Rady i sesjach dieta jest radykalnie obcinana (20 proc. za pierwszą nieobecność, 50 proc. za dwie nieobecności i 100 proc. za trzy nieobecności w miesiącu).
- Trzeba mieć chęci, ambicję, starać się uczciwie pracować, przede wszystkim trzeba być pokornym w stosunku do wyborców, zaakceptować ich wybór przy urnie - radzi Mieczkowski obecnym kandydatom.
Łomżanie coraz lepiej poznają pracę radnych, głównie dzięki przekazom medialnym, w tym transmisjom na żywo z sesji, przeprowadzanym przez jeden z lokalnych portali internetowych.
- Jawność i transparentość - to był sukces tej kadencji Rady Miasta - ocenia Maciej Borysewicz.
Większość łomżyńskich radnych obecnej kadencji kandyduje ponownie, chociaż - co ciekawe - zazwyczaj nie z pierwszych miejsc na listach. Zabrakło natomiast Andrzeja Grzymały, którego władze PiS-u "pominęły" przy tworzeniu list i Macieja Głaza, który startować będzie z list PO do sejmiku województwa.
"Starzy" i "nowi" kandydaci mają teraz czas, by przekonać do siebie wyborców.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?