Przejazd przez zatkane centrum Warszawy trwał wieczność. Esemesy nadal nadchodziły do smartfonu stojącego w uchwycie obok ręcznego hamulca. Adam kolejny raz przyrzekł sobie, że kupi motocykl, wbrew obietnicom złożonym Agacie. Jaki był sens zatruwać atmosferę, stojąc w korku trzylitrowym Audi sześć Quatro, które osiągało sto na godzinę w pięć sekund? Po cholerę dał się namówić na testowanie tego wozu, głupia próżność.
Słuchał kojącej nerwy czterdziestej symfonii Mozarta i zastanawiał się, jaka może być proporcja esemesów wsparcia i napaści. Przemknęło mu przez myśl, że to dobra okazja na sprawdzenie swoich notowań, ale szybko ją porzucił. Skasuje ten wodospad słów i zmieni numer.
Po wyjściu z radia spróbował oddzwonić na telefon Piotra, bez skutku. Słyszał, że Piotr od roku przebywał w Polsce. Nie znalazł czasu odezwać się, dzwoni teraz, kiedy potrzebuje pomocy, leży na IOIM-ie.
Adam wiedział, że nie jest sprawiedliwy - sam od roku odsuwał telefon do amerykańskiej firmy, w której pracował Piotr. Dlaczego jego głos wywołał atak paniki, urywki wspomnień i lęk. Nie potrafił na to odpowiedzieć. Może spotkanie z Piotrem ożywi i uspokoi jego pamięć. Znał ordynatora oddziału chirurgii w tym szpitalu, profesor Zalewski był gościem Ważnych Szybkich Rozmów.
Od dłuższego czasu za Audi posuwał się w czarny Van, przez przyciemnione szyby nie było widać kierowcy. Van trzymał się na dystans, oddzielony zawsze jednym lub dwoma samochodami; zmieniał pas, kiedy robiło to Audi i skręcał w te same ulice.
Audi i Van powoli pokonały odcinek między Alejami Jerozolimskimi a placem Konstytucji. Adam skręcił w lewo, uwolnił się z korku na placu Zbawiciela, przyśpieszył na pustej ulicy i zahamował przed bramą kamienicy. W bramie zobaczył trzy kobiety, które paliły papierosy i rozmawiały rozbawione, jedną z nich była Agata.
Lubił na nią patrzeć, kiedy nie wiedziała o tym. Była wysoka i szczupła, miała gęste kasztanowe włosy, wąską twarz i ciemne, myślące oczy. Patrzyła na rozmówcę z lekko przechyloną głową i błąkającym się w oczach uśmiechem. Nikt nie potrafił przekonać Agaty, jeśli było to sprzeczne z jej poglądami, i nikt się na nią nie obrażał.
- Jej urok jest nie do przejścia - tłumaczył się przed właścicielami pisma redaktor naczelny, kiedy Agata po raz kolejny zmusiła go, żeby puścił jej tekst bez skrótów i poprawek. I znów kończyło się to procesem, na szczęście wygranym.
Od chwili kiedy Adam ujrzał Agatę, przez cały rok walki o jej uczucie, potem przez osiemnaście lat małżeństwa, patrzył na nią z takim samym podziwem, a czasem z niepokojem. Jakim cudem taka dziewczyna wybrała jego, nieśmiałego, bezrobotnego absolwenta polonistyki.
Zimnego lutowego wieczoru, kiedy wystawieni na wiatr od Wisły zmarzli na spacerze, a ona przytuliła się i wyszeptała, że zgadza się spędzić z nim całe życie, Adam poczuł, że jest mądrzejszy i silniejszy, niż kiedykolwiek podejrzewał. Nie było przeszkód, których by potem nie pokonał, zwłaszcza po narodzinach Rafała. Kiedy brakowało mu wiary lub energii, spokój i optymizm Agaty porządkowały chaos i lęk przed światem. Wszystko co osiągnął, zawdzięczał jej miłości.
Jedna z kobiet przed biurowcem trąciła ramię Agaty, brodą wskazała samochód Adama. Agata odwróciła się zaskoczona, uśmiechnęła się i spokojnie zgasiła papierosa w popielniczce przy drzwiach. Kiwnęła głową kobietom i ruszyła w stronę samochodu. Wsiadając pochyliła się i pocałowała Adama w policzek.
- Przyłapałeś mnie.
Adam poczuł zapach nikotyny. Palcem lewej dłoni przycisnął guzik na drzwiach, szyba w oknie opuściła się bezszelestnie. Agata udała, że nie widzi jego demonstracji, zapięła pas.
- Dzień dobry kochanie, przepraszam, że musiałaś czekać - rzucił Adam. Nie chciał rozmawiać o jej obietnicy, że rzuci palenie. Myśl o telefonie Piotra wracała niepokojem i uściskiem w żołądku.
- Nie wygadasz się Rafałowi? - Agata spojrzała na niego uważnie. - Wszystko w porządku? Nie słuchałam cię dziś, za dużo pracy.
- W porządku.
Adam wrzucił bieg i wyjechał na ulicę. Za przyśpieszającym Audi ruszył czarny Van. Telefon Adama nadal wibrował, odbierając esemesy.
- Stary znajomy zmusił mnie do podania numeru, na antenie. Słuchacze mogą poużywać sobie - powiedział Adam, uprzedzając pytanie Agaty.
- Zmienisz numer? Dlatego jesteś spięty?
Adam kiwnął głową, zakręcił kierownicą i ruszył Alejami Ujazdowskimi. W tylnym lusterku zobaczył skręcającego za nim czarnego Vana. Miał wrażenie, że widzi ten wóz po raz drugi, może nawet trzeci.
Agata pokazała okładkę pisma, w którym pracowała, tygodnika politycznego. Przywódcy najważniejszych partii stali na ulicy Londynu, w strojach i z narzędziami hydraulików. Tytuł nad fotomontażem głosił: KIEDY ONI WYJADĄ? Adam uśmiechnął się.
- Fajny. Twój?
- Tekst, nie projekt.
- Zaproponowałaś, żeby wyjechali? Wszyscy?
- Coś w tym rodzaju. Zrobiłam analizę wpływu polityków na państwo, przez dwadzieścia lat. Szkodliwe ustawy, panosząca się biurokracja, niszczenie przedsiębiorców, leżące nauka i edukacja, brak działań przeciwko biedzie. Korupcja, i tak dalej. Trzy tygodnie pracowałam z ekonomistami z SGH. No i dwa miliony młodych Polaków na emigracji.
- Poradzisz sobie z szefem?
- Jak zawsze - Agata uśmiechnęła się i schowała projekt okładki do torby. - Zagroził, że tym razem ja zapłacę za proces. Z sejmem, kancelarią premiera i prezydenta.
- Damy radę - Adam kiwnął głową.
Agata położyła dłoń na jego udzie i przysunęła głowę do ramienia. Ogarnął go zapach jej włosów i skóry. Poczuł ucisk w piersiach, miał ochotę zamknąć oczy i przestać istnieć, jak wtedy gdy kochali się. Chwilę jechali w milczeniu, ogarnięci uczuciem bliskości.
- Rafał mówił znów o Wielkiej Brytanii.
Adam skrzywił się zniecierpliwiony. Agata mówiła dalej:
- Znalazł szkołę w necie, zadzwonił i przedyskutował warunki. Mają mu przysłać ofertę i kontrakt. Szkoła w północnej Szkocji, z internatem. Książę Charles ją ukończył. Policzył nasze zarobki i powiedział, że stać nas.
- Książę Charles?
Agata westchnęła.
- Rafał dorasta. Będzie mi go brakowało, bardzo.
- Ej, zaraz - zaprotestował Adam - nie podjęliśmy jeszcze decyzji.
Spojrzał zezem na twarz Agaty, opartą na jego ramieniu. Zobaczył w jej przymrużonych z przekorą, ciemnych oczach, że protesty na nic się nie zdadzą.
- Wyobrażam sobie, ile nam policzą za tę szkołę. I za księcia Charlesa. Potem studia w Londynie, jak się domyślam?
- Chyba nie zamierzasz kupić tego wozu? - zapytała Agata.
Adam pokręcił z ubolewaniem głową, na znak, że to chwyt poniżej pasa.
- To test… mówiłem, dają znanym ludziom.
Agata wyciągnęła rękę i dotknęła pieszczotliwie jego policzka.
- Trochę szybciej, znany człowieku. Spóźnimy się.
- Łatwo powiedzieć.
Adam przyśpieszył. Ryzykując porysowaniem karoserii wbił się między ruszający z przystanku autobus i dostawczą ciężarówkę. Kierowca autobusu przycisnął klakson i pogroził mu ręką. Tuż za Audi wsunął się w wolną przestrzeń czarny Van. Oba wozy ruszyły w dół, zjazdem w stronę Trasy Łazienkowskiej, prowadzącej na most nad Wisłą.
***
Czarny Van zatrzymał się u wylotu ulicy, widać stąd było stojące przed bramą habitatu Audi.
Agata odpięła pas i spojrzała pytająco na Adama.
- Muszę jeszcze popracować, będę za dwie godziny - powiedział Adam.
Nie chciał mówić o lęku, który odczuwał od chwili, kiedy rozpoznał głos Piotra. Jak go wytłumaczyć, koszmarem z podświadomości? Uważne spojrzenie Agaty mówiło, że nie powinien jej oszukiwać.
- Pamiętasz o meczu Rafała? - zapytała.
- Jasne, zdążę. Pogadam, może uda się wybić mu tę Szkocję z głowy. Co bez niego zrobimy?
Agata pocałowała go w policzek.
- Nie mieszaj ról. Ja jestem cierpiącą matką, ty twardym ojcem. Na razie, spadaj - zatrzasnęła drzwi i ruszyła w stronę bramy habitatu.
Adam odprowadził ją wzrokiem. Agata zakołysała biodrami, rozpuściła ręką związane włosy, rzuciła powłóczyste spojrzenie do tyłu i z uśmiechem skręciła do furtki habitatu. Była to zachęta, żeby on zmienił plany. Powstrzymał impuls, żeby zaparkować samochód i wejść za nią - mieliby kilka godzin wolności, do powrotu Rafała. Westchnął z rezygnacją, wrzucił bieg i ruszył. Przejechał szybko odcinek do najbliższego skrzyżowania, skręcił z piskiem opon. Czarny Van ruszył ostro, minął ogrodzenie habitatu i skręcił za Audi.
Ciąg dalszy - za tydzień.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?