Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni nie wejdą do rady miasta

(nys)
Michał Karpowicz
Michał Karpowicz Wojciech Wojtkielewicz
Z 28 radnych o ponowny wybór do samorządu miejskiego powalczy 24. Wśród nieobecnych są przedstawiciele wszystkich opcji politycznych w radzie. Za co zostaną zapamiętani?

Michał Karpowicz to weteran białostockiego samorządu. W radzie miasta zasiadał od 1998 roku, ale w ostatnich czterech latach kadencji był najbardziej wyrazistą postacią jej lewej strony. Zarówno w walce o obniżenie stawek za odpady komunalne, jak i przeciwko sprzedaży Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. To on z czteroosobowego wówczas klubu SLD najaktywniej włączył się w kampanię referendalną.

Do historii przeszły też jego słowne utarczki z przewodniczącym rady miasta, ale nie tylko.

- Gdzie jest główny aktor - pytał radny SLD podczas marcowej, nadzwyczajnej sesji poświęconej prywatyzacji miejskiej spółki cieplnej. Do tego stopnia skutecznie, że radni przerwali obrady do dnia, gdy pojawi się na nich prezydent Białegostoku (choć na dobrą sprawę wyjaśnienia wiceprezydenta byłyby wystarczające).

Monika Suszczyńska (PO), nazajutrz po wyborach w 2010 roku, stanęła przed dylematem: mandat radnej czy dalsza praca w Zarządzie Mienia Komunalnego (nie mogła łączyć obu funkcji). - Bardzo lubię to, co robię do tej pory. Będzie mi więc bardzo trudno zrezygnować z pracy. Ale czuję też ciężar tego, że zaufało mi 3,5 tysiąca osób. No i trudno teraz im powiedzieć: jednak nie chcę. Decyzja na pewno nie będzie łatwa - deklarowała na łamach "Porannego".

W ciągu owego tygodnia zamiast zadeklarować, którą opcję wybiera, pozbyłą się dylematu. Nadal pełni funkcję kierowniczą w ZMK, ale już nie powodującą kolizji z mandatem radnej.

Jako radna uzasadniała nadanie rondu przy "Turkusie" imienia Ronalda Reagana, walczyła też - z sukcesem - o ważenie ciężarówek przejeżdżających przez miasto.

Białostoczanie jednak najbardziej zapamiętali jej udział w kampanii wyborczej do Sejmu w 2011 roku. Plakaty z hasłem o potrzebnej od zaraz świeżej krwi są do dziś synonimami nie tylko wolontariatu, ale też, niestety, rozpoczynania kampanii wyborczej przed ustawowymi terminami (z tego wzorca korzystali niektórzy kandydaci w tym roku).

Jerzy Kiszkiel (PO) zasłynął z tego, że nie wziął udziału w głosowaniu przesądzającym o przyszłości trzech szkół. Nie pozwolił mu na to Jerzy Kiszkiel, podlaski kurator oświaty. Przekonywał, że tylko w tym przypadku występuje w podwójnej roli. Chyba jednak nie po to białostoczanie powierzyli mu mandat, by nie wywiązywał się z obowiązków radnego? Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić sytuację, że z powodu tego dysonansu kurator nie wydaje opinii, bo jest radnym. Jakże łatwo przychodzi wyłączyć się z głosowania, jakże trudno zdecydować się na jedną funkcję i reprezentację. Prawo pozwalało na taki dysonans, życie pokazało jego paradoks.

Janina Czyżewska przez pół kadencji była sprawnym trybikiem w maszynce do głosowania w klubie Platformy Obywatelskiej. Udowodniła to dobitnie jej argumentacja za odrzuceniem uchwały obywatelskiej w sprawie zniesienia klikania. Ale też pół roku później jako jedyna w PO wstrzymała się w głosowaniu dającym prezydentowi prawo do zbycia udziałów MPECU-u. Gdy zasiliła szeregi opozycji, stała się głównym orędowników obrony białostockiej kultury i historii. Nie bez kozery nazywana radną Janiną od zabytków.

16 listopada powalczy - podobnie jak Monika Suszczyńska - o dietę, ale już nie miejską. Michał Karpowicz i Jerzy Kiszkiel na dobre biorą rozbrat z samorządem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna