Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stworzyli kalendarz, w którym jest po prostu miłość

Agata Sawczenko
Kalendarzowa ekipa: Michał Obrycki (w środku), wizażystka Anna Sass i fryzjer Piotr Mordas.
Kalendarzowa ekipa: Michał Obrycki (w środku), wizażystka Anna Sass i fryzjer Piotr Mordas. Anatol Chomicz
Można pogodzić życie rodzinne z karierą? Można. Czy pomaganie innym jest trudne? Wcale nie! Wie o tym Michał Obrycki, białostocki fotograf. Właśnie kończy pracę nad kalendarzem, z którego dochód będzie przeznaczony na pomoc dla potrzebujących mam.

Fryzjerzy, makijażystka, fotograf, projektantka, 14 siatkarek, dwie fundacje - namówienie do współpracy kogokolwiek nie było trudne. Wystarczyło, że Michał Obrycki opowiedział o swoim pomyśle, a chętni do pomocy od razu się znajdowali. Zresztą nie tylko do pomocy. Każdy podsuwał jakiś nowy pomysł, rozwiązanie.

Tak powstał projekt "Po prostu miłość" - charytatywny kalendarz, ze sprzedaży którego dochód będzie przeznaczony na pomoc młodym mamom. Będzie gotowy w listopadzie.

Sportowiec i mama

Michał Obrycki to białostocki fotograf, od lat współpracujący z siatkarskimi zespołami z całej Polski. Fotografuje siatkarki na treningach, meczach.

- A przynajmniej raz do roku robię kalendarz dla jakiegoś konkretnego klubu - mówi Michał.

Właśnie przy robieniu zdjęć do takiego kalendarza Michałowi przyszedł do głowy pomysł zrobienia akcji charytatywnej, która nie będzie związana z żadnym konkretnym klubem.

- Na początku zależało mi na fajnym przekazie - opowiada Michał. - Bo siatkarki to specyficzne środowisko. To dziewczyny zapracowane, w sezonie mają treningi dwa razy dziennie, często cały wolny czas poświęcają na karierę. A z drugiej strony, wiele z nich udowadnia, że można połączyć karierę sportową z normalnym życiem. Można być dobrym sportowcem, odnoszącym sukcesy, a zarazem kochającą mamą, w natłoku obowiązków potrafiącą wygospodarować czas dla rodziny.

Szybko doszedł do wniosku, że sam przekaz to za mało. Że warto skorzystać z okazji, by pomysł ten zatoczył szersze kręgi i realnie komuś pomógł. Tym bardziej, że nie musiał pracować sam. Znajomi o nim mówią, że jest dobrym obserwatorem i wrażliwcem. To właśnie dzięki temu do swoich idei bez trudu przekonał innych.

Pierwsza do projektu została zwerbowana Ola Jagieło - siatkarka, która w ubiegłym sezonie grała w Muszynie.

- Robiliśmy kalendarz, Ola była z córeczką. Okazało, że w tym samym czasie, kiedy ja myślałem o tym, jak ją namówić, żeby na zdjęciu wystąpiła z dzieckiem, ona zastanawiała się, jak do tego samego pomysłu przekonać mnie i trenera - śmieje się Michał.

Wtedy Michał powiedział Oli o pomyśle charytatywnego kalendarza. Razem z mężem Waldkiem zapewnili Michała, że chętnie pomogą. I słowa dotrzymali. Ola pomogła wyszukać siatkarki, bo dobrze wiedziała, które dziewczyny są już mamami. Waldek - pomógł załatwić wszystkie sprawy związane z wizerunkiem.

- To jest logistycznie bardzo skomplikowana sprawa - mówi Michał. - Dziewczyny grają w różnych klubach, a każdy klub ma inaczej podpisane umowy. Czasami wizerunek jest własnością klubu, czasem dziewczyny, czasem sponsora - tłumaczy.
Zjeździli Polskę wzdłuż i wszerz

Ekipę do pracy Michał skompletował w Białymstoku. Makijażem zajęła się Ania Sass, fryzurami - fryzjerzy z Kameleona: Piotrek Mordas i Mariola Powichrowska, Michałowi w zdjęciach pomagał Paweł Ławreszuk.

- W większość stylizacji mieliśmy od projektantki Natashy Pavluchenko, która też, jak się okazało, wkrótce będzie mamą - opowiada Michał.

Aby zrobić zdjęcia, przez cztery miesiące z ekipą zjeździli całą Polskę wzdłuż i wszerz: od Szczecina po Bielsko-Białą.

- Długie godziny w moim samochodzie, no a potem jeszcze mnóstwo czasu spędzonego razem - uśmiecha się Michał. A wszyscy zgodnie twierdzą, że te wyjazdy traktowali trochę jak wakacje. Pieniądze na wszystko wyłożył co prawda Michał, ale pozostali za swoją pracę przy kalendarzu nie wzięli ani złotówki.

- Postanowiliśmy, że mamy czas - śmieje się Michał. Dlatego przy zdjęciach nie spieszyli się, byli cierpliwi.

- Dobrze, że tak do tego podeszliśmy - podsumowuje Michał. Ale tak naprawdę wie, że nie da się inaczej. No bo co zrobić, gdy wszystko do zdjęć jest przygotowane, a modelka nagle zasypia na półtorej godziny? Albo model woli biegać w kółko, niż dać się uczesać? Albo po prostu patrzy sobie w zupełnie innym kierunku niż zaplanował to fotograf?

Zresztą nie tylko z dziećmi były takie przygody. Jedna z siatkarek jest tak wysoka, że aby zrobić dobre zdjęcie, Michał musiał wejść na drabinę. Inna - przy 40 stopniach panujących w studio - pozowała w ciepłym, ważącym kilka kilogramów swetrze. Jedna z dziewczyn pozowała dopiero z ciążowym brzuszkiem, jedna - z 24-letnią córką, też siatkarką. Ale każda z nich swoim zdjęciem udowadnia, że pracę, karierę i rodzinę da się połączyć.

- Kalendarz nazywa się "Po prostu miłość". I na tym nam zależało na zdjęciach: żeby było widać tę miłość, to, co jest między mamą a dzieckiem, to, co ich łączy. Dlatego postawiliśmy na bardzo proste światło, bardzo proste tło. Jedyne, co widać - to są emocje i bliskość - tłumaczy Michał.

W kalendarzu wystąpiło w sumie 14 siatkarek, m.in.: Gosia Niemczyk z córeczką Basią, Ola Jagieło z Agą, Kasia Gajgał Anioł z synkiem Filipem czy Magda Śliwa z córką Izą. Zdjęć w sumie będzie aż 30. Po dwa na każdy miesiąc - z obu stron kalendarzowej kartki. Po jednej stronie zdjęcie rodzinne, z drugiej - samo dziecko. Każdy może sobie potem wybrać, którą stroną powiesi kalendarz. Miesięcy też jest więcej niż 12. Dodatkowo będą jeszcze styczeń, luty i marzec z 2016 roku.

- Nie robiliśmy tego kalendarza na tzw. spinie - mówi Michał. - Dlatego dawaliśmy sobie czas, byliśmy otwarci na pomysły innych i nie zakładaliśmy, że konkretne dziewczyny muszą w nim wystąpić. Zależało nam bardziej na tym, żeby naprawdę poczuły jego przekaz. Tyle się zgodziło, więc postanowiliśmy zrobić w kalendarzu dodatkowe kartki.

Pomogą młodym matkom

Planują, że kalendarz będzie gotowy w połowie listopada. Ile będzie kosztował, na razie nie wiadomo. Wszystko zależy od kosztów druku. - Wiem jedno. Będzie cena minimalna, ale każdy będzie mógł zapłacić więcej - uśmiecha się Michał.

Co później - tak naprawdę się okaże.

- Bo trudno zagospodarowywać pieniądze, których się jeszcze nie ma. I nawet się nie wie, ile ich będzie - mówi Michał.

Na razie pewne jest to, że nawiązał współpracę z dwiema fundacjami: ogólnopolską Bezpieczny Brzuszek i nowo powstałą, białostocką Fundacją im. Czarneckich. Teraz dziewczyny z fundacji chcą dystrybuować kalendarz, a później zorganizować serię spotkań położnych z przyszłymi mamami na temat bezpiecznego i zdrowego macierzyństwa. - Wszystko jednak zależy od tego, ile zbierzemy pieniędzy - podkreśla Michał. I mówi, że ma nadzieję, że kalendarz to dopiero początek. Bo tematów i ludzi, którzy pomogą to kontynuować i rozwijać tę ideę, jest coraz więcej.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna