Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Łomży powstała 1964 r. Pierwsze zajęcia odbywały się w budynku szkoły podstawowej nr 4 (dawny Hotel Metropol), by później przenieść się do kamienicy przy ul. Świerczewskiego 10 (dzisiejsza al. Legionów) by wreszcie w 1975 r. znaleźć się w budynku przy ul. Świerczewskiego 36, gdzie znajduje się do dziś.
Początkowo kadra pedagogiczna liczyła pięciu pedagogów i istniały trzy klasy instrumentalne: fortepianu, akordeonu i gitary. Wśród jednych z pierwszych pedagogów uczących młodzież jest Jan Boćniewicz, który pracę w szkole rozpoczął we wrześniu 1965 r.
- Prowadziłem klasy puzonu, trąbki, klarnetu i fletu - wspomina pedagog. - I to trwało mniej więcej do 1974 r., kiedy do pracy przyszli moi wychowankowie.
W ciągu 50 lat Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia ukończyło ponad 1000 osób. Kolejne 100 zakończyło kształcenie w PSM II stopnia, który utworzono w 1975 r. Wielu z nich na stałe związało się z muzyką.
- Najbardziej znaną osobą ze względu na miejsce, w którym gra, jest Adam Kowalewski - kontrabasista Nigela Kennedy'ego (światowej sławy skrzypka, przyp. red.) - informuje Mirosław Korona, dyrektor PSM I i II stopnia w Łomży, który również jest absolwentem szkoły. - Jest także pani Maria Pokrzywińska, pierwsza absolwentka naszej szkoły, która jest znanym kompozytorem muzyki i wykładowcą Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Do grona znanych absolwentów zaliczyć należy także m.in.: Jarosława Igielskiego, znanego w kraju basistę (koncertuje m.in. w Teatrze Buffo i ze Zbigniewem Wodeckim) oraz Andrzeja Zielińskiego. Ten ostatni przez lata był filarem zespołu Papa Dance, a obecnie pracuje w Stanach Zjednoczonych.
- W wieku siedmiu lat tata wziął mnie za rękę i powiedział: "Synu Ty musisz grać" - wspomina Andrzej Zieliński. - Nie wiedziałem o co chodzi, ale szedłem twardo, bo to mogło być coś ciekawego. No i zaprowadził mnie do budynku, gdzie mieściło się ognisko muzyczne. Przestraszony, a jednocześnie zaciekawiony instrumentem zwanym "akordeonem". Mój tata zaopatrzył mnie w tzw. pulpit. Akordeonów w naszym mieszkaniu przy ul. Wiejskiej nie brakowało, gdyż tata je wiecznie naprawiał. I kiedy zacząłem wygrywać pierwsze nutki, tata słuchał i poprawiał nawet najmniejszy błąd. Pojechałem próbować sił w stolicy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?