Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa pod Jeżewem. Sąd: zabrał tajemnicę wypadku do grobu

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Archiwum
Choć sąd zgromadził w tej sprawie ponad 650 tomów z dowodami, nie udało się ustalić, dlaczego kierowca autokaru z maturzystami tak nagle zjechał wprost pod koła tira.

To nie jest tak, że skoro nie dotarliśmy do całej prawdy, to ten proces był bez sensu. Warto było ustalić te wszystkie okoliczności. Mają do tego prawo pokrzywdzeni. To państwo jest im winne tego, żeby dowiedzieli się o ostatnich chwilach życia swoich dzieci - mówił w uzasadnieniu wczorajszego wyroku sędzia Marek Dąbrowski.

Sąd wiele razy podkreślał, że tym w procesie chodziło także o ustalenie przyczyn i przebiegu tragicznego wypadku z 30 września 2005 roku.

Dwa i pół roku śledztwa, potem ponad pięcioletni proces nie dał jednak odpowiedzi na dręczące wszystkich pytanie: dlaczego kierowca autokaru wiozący maturzystów na pielgrzymkę tak nagle zjechał na przeciwny pas, wprost pod koła tira. Czy przyczyną tragedii był atak padaczki, na którą od lat chorował Zbigniew A., czy jego brawurowa jazda i wyprzedzanie "na trzeciego".

- Chcieliśmy dojść do prawdy. Kierowca zabrał tę tajemnicę do grobu. My możemy tylko przypuszczać - stwierdził wczoraj sędzia Dąbrowski.

Sąd zastrzegł już na wstępie, że nie ocenia kwestii moralnych. A swoje stanowisko opiera tylko na dowodach.

Uznał, że małżonków Janiny i Romualda Z. nie można obarczyć winą za katastrofę autokaru pod Jeżewem, w której zginęło 13 osób. Choć uniewinnieni od głównego zarzutu, małżonkowie Z. zostali wczoraj skazani za nieprawidłowości w firmie turystycznej, którą prowadzili. Romualdowi Z. sąd wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata, jego żonie - roku i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu też na cztery lata. Oboje będą też musieli zapłacić grzywny. W sumie 35 tysięcy złotych.

- To wydarzenie bez miary tragiczne. Nie wiem, czy w wieku 35 lat, kiedy zaczynałem tę sprawę, byłem przygotowany na bezmiar cierpienia, który tutaj przeczytałem - przyznał sędzia Marek Dąbrowski.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura już zapowiada apelację.

- Wyrok uniewinniający w tym zakresie wynika w dużej mierze z odmiennej interpretacji przepisów dokonanych przez sąd. Uważam, że materiał dowodowy uprawniał do skierowania aktu oskarżenia, również w zakresie przestępstw sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy - powiedziała po ogłoszeniu orzeczenia Izabela Bohdziewicz z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Akt oskarżenia przeciwko Janinie i Romualdowi Z. jest drugim, jaki prokuratura skierowała w sprawie katastrofy pod Jeżewem.

Pod koniec września 2009 roku zapadły pierwsze prawomocne wyroki. Na ławie oskarżonych zasiadało wtedy siedem osób - m.in. specjalistka bhp, pracownik firmy transportowej, kadrowa, księgowe. Główną oskarżoną była lekarka medycyny pracy. To ona wystawiła choremu na padaczkę kierowcy zaświadczenie, że może pracować. Oskarżeni zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu, jedną osobę uniewinniono, wobec innej sąd umorzył postępowanie.

Czytaj e-wydanie »

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna