Puchar to - szczególnie lokalny - rozgrywki "drugiej kategorii". Pole do personalnych i taktycznych eksperymentów dla trenerów. Czasem to wręcz "kula u nogi", bo na środek tygodnia amatorskim zespołom trudno zebrać sensowny skład, a przecież wycofać się nie przystoi. Kiedy jednak puchar wkracza w kolejne fazy, zaczyna się robić coraz ciekawiej. Niżej notowane drużyny mają szansę na wartościową konfrontację z trzecioligowcami, a i samo wartościowe trofeum z meczu na mecz staje się coraz bardziej realne do zdobycia.
Zwolnienie na mecz
Motywacja do walki może być jeszcze inna. Gryf Gródek zagra jutro u siebie z KS-em Michałowo. Te dwa kluby mają swoją świętą piłkarską wojnę, tak jak Wisła i Cracovia pod Wawelem. Obie miejscowości dzieli zaledwie 10 kilometrów. Lokalne derby to zawsze wydarzenie i dla Gródka, i dla Michałowa.
- Na taki mecz czekaliśmy z utęsknieniem od momentu, gdy przegraliśmy z Michałowem w lidze (pod koniec sierpnia KS zwyciężył w Gródku 4:2 - przyp. red.) - mówi trener Gryfa Jan Łotysz. - Nie ma odpuszczania. Zagramy w najmocniejszym składzie. Musimy wziąć rewanż na lokalnych rywalach. Chcemy też zamazać kiepskie wrażenie, jakie robimy w lidze. W tym sezonie mamy w niej olbrzymiego pecha. Zwycięstwo nad Michałowem na pewno wynagrodziłoby trochę kibicom te niepowodzenia.
Co z zebraniem owego najmocniejszego składu we wczesne środowe popołudnie?
- Nie ma innej opcji. Na mecz z Michałowem ludzie pozwalniają się z pracy - dodaje Łotysz.
Ta derbowa konfrontacja w środę. Tego samego dnia MKS Mielnik podejmie Puszczę Hajnówka. Mielniczanie to czołowy zespół czwartej ligi, Puszcza zamyka tabelę trzeciej. Można więc spodziewać się zaciętego widowiska, choć trudno oczekiwać, by w tym przypadku oba zespoły wystąpiły w najsilniejszych składach. Puszcza jest całkowicie skupiona na kluczowym ligowym spotkaniu u siebie ze Startem Działdowo. MKS, tradycyjnie, będzie miał natomiast problem ze skompletowaniem optymalnego zestawienia na środę.
- Skoro doszliśmy do tego etapu, chcielibyśmy awansować dalej. Wiele zależy od składu, jakim będę dysponował. Niektórych zatrzymają obowiązki zawodowe lub na uczelniach. Przyjrzę się pewnie niektórym młodym zawodnikom - mówi trener MKS-u Radosław Kondraciuk.
Dziś odbędzie się jeden mecz. Supraślanka Supraśl marzy, by pójść śladem Biebrzy Goniądz i, tak jak ona, znaleźć się w ćwierćfinale kosztem trzecioligowca. Rywal - KS Wasilków wystąpi w eksperymentalnym składzie, ale z mocnym nastawieniem na awans.
- Szansę dostaną ci, którzy grali bardzo mało. Krystian Rybnik wrócił do nas i jest po trzech tygodniach treningu, Marcin Szychowski po chorobie, Bartek Stachelski po kontuzji. Mało grał Piotrek Dąbrowski, Tomek Kotlewski wrócił z zagranicy, a Andrzej Jakimczuk również ostatnio wypadł z pierwszego składu. To trzon, do którego dołączę czterech, pięciu juniorów. To idealna szansa, by wszyscy się ograli. Nie zmienia to faktu, że celujemy w awans i chcemy na wiosnę bić się o puchar - mówi trener wasilkowian Artur Woroniecki.
Oddali bez walki
Jeden mecz 1/8 finału się nie odbędzie. Ruch Wysokie Mazowieckie, z powodu serii kontuzji w zespole, a także terminu spotkania, nie zbierze składu na bój z ŁKS-em 1926 Łomża. Trzecioligowcy do ćwierćfinału przejdą więc walkowerem.
Ostatnia konfrontacja piątej rundy czeka nas natomiast za dwa tygodnie. Do Łap zawita wówczas główny faworyt do sięgnięcia po trofeum, lider III ligi - Olimpia Zambrów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
