Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe: Politycy wydają majątek na kampanie wyborcze

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Taki plakat Bożeny Kamińskiej zawisł na hotelu Zawisza.
Taki plakat Bożeny Kamińskiej zawisł na hotelu Zawisza. Archiwum
Ze ścian domów czy z internetu aż kapie pieniędzmi. Niektórzy kandydaci w wyborach samorządowych reklamują się tak, jakby nie obowiązywały żadne limity wydatków i nie przejmowali się tym, że za ich przekroczenie można zapłacić grzywnę w wysokości nawet 100 tys. zł.

Tak kosztownej kampanii samorządowej u nas nie było. W oczy rzuca się nie tylko ilość wszelakich materiałów wyborczych, ale i ich wielkość. Gigantyczne podobizny np. Jana Dobrzyńskiego z PiS uśmiechają się z wielu białostockich ścian. Niemal cały suwalski hotel przysłonił z kolei wizerunek Bożeny Kamińskiej z PO.

Łączny koszt jednej takiej reklamy może przekroczyć nawet 10 tys. zł. Bo do samej planszy z nadrukiem należy też doliczyć cenę za jej powieszenie. A pracę na wysokościach mogą wykonywać tylko specjalistyczne firmy. Kilka takich wielkoformatowych reklam i fundusz wyborczy może zostać, teoretycznie, wyczerpany.

Przepisy określają limity wydatków. Kwota uzależniona jest od liczby mieszkańców. Limit w przypadku kandydata na fotel białostockiego prezydenta wynosi 166,3 tys. zł, suwalskiego - 40,7 tys. zł, łomżyńskiego - 36,3 tys. zł, ełckiego - 34,6 tys. zł. Ograniczone są także wydatki na jeden mandat w radzie miejskiej. W Białymstoku, Łomży i Suwałkach to 3,6 tys. zł. W powyborczym sprawozdaniu liczy się jednak tylko suma tego, co wykorzystał prezydent i kandydaci z jego komitetu na rajców. W ramach tego samego ugrupowania możliwe jest pożyczanie limitów. Prezydent może więc wydać nawet więcej. W dodatku, duże partie rozliczają się w skali kraju i nikt nie docieka, czy kandydat w takiej czy innej miejscowości przekroczył limit, czy nie. Byleby ogólna kwota się zgadzała.

Główni rywale w walce o prezydencki fotel w największych miastach regionu zapewniają, że limitów nie przekroczą. Białostocki sztab Tadeusza Truskolaskiego podaje, że do tej pory wydał m.in. ponad 25 tys. zł na reklamę w telewizji. Sztab Dobrzyńskiego, iż najdroższa jest "reklama zewnętrzna", zaś Czesława Renkiewicza z Suwałk, że z limitu przypadającego na niego i radnych wydano prawie 90 tys. zł. Na nasze pytania nie odpowiedział sztab Mieczysława Czerniawskiego z Łomży.

- Rozliczanie kampanii wyborczych, to temat rzeka - mówi jednak dr Sergiusz Trzeciak, politolog, autor książki "Drzewo kampanii wyborczej, czyli jak wygrać wybory". - Do tej pory często bywało tak, że komitety zaniżały koszty.

Jak to możliwe? Z dostawcami różnych usług można się dogadać co do tego, jaka kwota zostanie wpisana na fakturze. To łamanie prawa, ale trudne do udowodnienia.

Czy wydawanie gigantycznych pieniędzy w trakcie kampanii się opłaca? - Każda metoda musi być dostosowana do elektoratu - uważa dr Trzeciak. - Np. w mniejszych ośrodkach reklamy wielkogabarytowe mogą wywołać wręcz odwrotny skutek.

Orientacyjne ceny:

Ulotki (100 sztuk) - 10 zł
Plakat formatu A3 (100 sztuk) - 150 zł
Wizytówka w internecie - 200 zł (emisja przez kilkanaście dni)
Duża reklama w internecie - 1-2,5 tys. zł
Duża reklama w gazecie (opłata jednorazowa) - 1-3 tys. zł
Reklama w radiu regionalnym do 10 s. - 12-42 zł (w zależności od godziny emisji)
Reklama w telewizji regionalnej (15 emisji) - 2-12 tys. zł (w zależności od czasu trwania)
Billboard mały - 2 tys. zł
Billboard średniej wielkości - 5-7 tys. zł
Billboard wielkoformat. - 8- 12 tys. zł

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna