Od tego, czy głuszce z Rosji zaaklimatyzują się w Puszczy Augustowskiej zależy tak naprawdę los tych pięknych ptaków w naszym regionie. Ich populację w lasach Suwalszczyzny szacuje się obecnie na zaledwie 35 osobników. Z Rosji przyjechało drugie tyle. I w miniony poniedziałek, właśnie po okresie aklimatyzacji, zostały wypuszczone na wolność.
- Wcześniej udało się to na Litwie, więc może uda się i u nas - ma nadzieję Tadeusz Wilczyński, szef Nadleśnictwa Głęboki Bród.
Ochrona nic nie dała
Głuszce są ozdobą każdego terenu. Mówi się, że to klejnoty lasu. Szczególnie samce. Wielokolorowe ptaki słyną m.in. z tokowania, czyli zalotów. Zaczyna się to zwykle w marcu i trwa aż do maja. Samce stroszą pióra, rozkładają ogony, jak piękne wachlarze, i po wielokroć powtarzają swoją pieśń godową. W jej ostatniej fazie ptak przestaje reagować na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne, czyli... głuchnie. Stąd zresztą wzięła się jego nazwa. Naukowcy wciąż spierają się, z czego to głuchnięcie się bierze. Jedni twierdzą, że kanał słuchowy jest zamykany wskutek wysoko podniesionej głowy. Ale inni uważają, iż to konsekwencja wyjątkowego podniecenia.
- Widok głuszca z rozłożonym ogonem to coś naprawdę pięknego - twierdzą leśnicy. - Warto wiele zrobić, by te ptaki wróciły do naszych lasów.
W dawnych czasach było ich mnóstwo. Myśliwi na nie polowali i nikt się nie przejmował, że z roku na rok coraz bardziej ich ubywa. Dwadzieścia lat temu głuszce zostały objęte całkowitą ochroną. Specjalnego efektu to jednak nie przyniosło. W całej Polsce tych ptaków jest dzisiaj raptem kilkaset.
Nadleśnictwo Głęboki Bród koło Gib na Suwalszczyźnie próbuje to zmienić. Razem z leśnikami ze znajdującego się w Borach Dolnośląskich Ruszowa wprowadza w życie specjalny unijny projekt.
- Chcemy, by w Puszczy Augustowskiej głuszce zadomowiły się na dobre - mówi Tadeusz Wilczyński.
Zakochały się w Rosjankach
Proste to jednak nie jest. Głuszce to wymagające ptaki. Muszą mieć odpowiedni teren i odpowiednie pożywienie.
- W ramach przygotowań do tego projektu zrobiliśmy porządek z drapieżnikami oraz z drzewostanem - mówi nadleśniczy Wilczyński. Myśliwi przetrzebili populacje naturalnych wrogów głuszców, czyli lisów, borsuków, kun i jenotów. Leśnicy zaś wycięli trochę drzew, by ptaki miały więcej światła.
Leśnicy złożyli też w Rosji specjalne zamówienie na 40 ptaków. I mimo że musiały one przejechać kilka tysięcy kilometrów, do Głębokiego Brodu dotarły w bardzo dobrym stanie. Trafiły do usytuowanych w środku lasu wolier.
- To niesłychane, ale natychmiast w to miejsce zaczęły się zlatywać głuszce żyjące na wolności - opowiada Tadeusz Wilczyński. - Widać było nawet, że niektóre samce już zakochały się w "Rosjankach". Zaczęło się tokowanie, choć to nie ta pora roku.
Po miesięcznym okresie aklimatyzacji nadszedł czas na wypuszczenie rosyjskich głuszców na wolność. I to też proste nie jest.
- Głuszce są strachliwe - opowiada Paweł Płoński z nadleśnictwa Głęboki Bród, który ptakami zajmuje się już od dłuższego czasu. - Trzeba na nie chuchać i dmuchać. Nie można ich po prostu wypuścić na wolność. Muszą być do tego przygotowane.
Płońskiemu głuszce śnią się po nocach. Trudno się dziwić, bo ostatnio spędzał z nimi niemal 24 godziny na dobę.
- Zaczęły mnie już rozpoznawać i nawet jeść z ręki - opowiada. - To inteligentne ptaki. Kiedy do woliery wchodził ktoś inny, zupełnie inaczej się zachowywały.
Nadleśnictwo prowadzi coś na kształt ptasiego przedszkola. Już wcześniej znajdujące się w wolierach polskie głuszce miały otwarte wyjścia. Mogły więc swobodnie korzystać z wolności i uczyć się, jak radzić sobie w takich warunkach.
Rosyjskim głuszcom miesięczne życie w wolierach najwyraźniej bardzo się spodobało. Na poniedziałkową akcję wypuszczania ich na wolność nadleśnictwo zaprosiło sporo osób. Wszyscy udali się na kilkukilometrową wycieczkę do lasu. Potem - w absolutnej ciszy - obserwowali, kiedy ptaki wylecą. I... się nie doczekali. Żaden rosyjski głuszec nie miał ochoty wyjść przez uchylone drzwiczki.
- Musiały chyba do tego dojrzeć - komentuje nadleśniczy Wilczyński. - A tak naprawdę, wciąż bardzo mało wiemy o zwyczajach tych ptaków. Być może dzięki naszemu programowi znacznie lepiej je poznamy.
Każdy ma nadajnik**
Rosyjskie głuszce wciąż trzymają się blisko wolier. Leśnicy mają jednak nadzieję, że z dnia na dzień będą się od nich oddalały. I że w końcu znikną w ostępach Puszczy Augustowskiej, zaczynając samodzielny żywot.
Jednak nawet to "zniknięcie" będzie się odbywało pod ścisłą kontrolą. Ptaki mają bowiem zamontowane nadajniki. W każdej chwili można je więc namierzyć.
- Jeżeli w najbliższych latach populacja głuszców w Puszczy Augustowskiej ustabilizuje się na poziomie 100-140 osobników, to już będzie pierwszy sukces - mówią leśnicy. - A potem będziemy działać dalej.
Unijny projekt rozpisany jest do 2018 roku. W tym czasie wiele jeszcze można zrobić.
Nadleśniczy Wilczyński życzy wszystkim, którzy będą przemierzali Puszczę Augustowską, by natknęli się na głuszca.
- Tego widoku nie zapomną do końca życia - zapewnia.
**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?