Grzegorz Gorlo zamierza wygrać z prezydentem Renkiewiczem

Przed wyborami Grzegorzowi Gorlo mało kto dawał szansę na wejście do II tury. Suwalczanie prorokowali, że urzędujący prezydent Czesław Renkiewicz wygra od razu, albo, w ostateczności, zmierzy się za dwa tygodnie z Bożeną Kamińską z PO. Aż tu taka niespodzianka. Tym większa, że Gorlo nie prowadził jakiejś spektakularnej kampanii, nie wydał z tego tytułu tyle pieniędzy, co Renkiewicz czy Kamińska.

Ta ostatnia wypadła natomiast bardzo przeciętnie. Zdobyła 3,9 tys. głosów. To znacznie mniej niż w 2011 r., gdy zostawała posłanką. Wówczas w samych Suwałkach zagłosowało na nią 6,4 tys. mieszkańców. Obecny wynik Kamińskiej, to 17,9 proc. Gdy Gorlo - 27,1 proc., a Renkiewicza - 46,8 proc.

Tego ostatniego poparło 10,2 tys. suwalczan. To znacznie mniej niż cztery lata temu. Wówczas Renkie-wicz wygrał w I turze. Uzyskał 15,6 tys. głosów.

Nie musi szukać posady na siłę

Na Grzegorza Gorlo zagłosowało natomiast 5,9 tys. ludzi. Takiego wyniku w I turze nie osiągnął żaden kandydat PiS od czasu, gdy odbywają się bezpośrednie wybory prezydenckie. Wprawdzie obecny poseł Jarosław Zieliński otrzymał w 2002 r. poparcie nieco wyższe, ale dopiero w II turze., gdy o prezydencki urząd rywalizował z Józefem Gajewskim.

Nie ma żadnych badań, które niewątpliwy sukces Grzegorza Gorlo by tłumaczyły. Trzeba więc spekulować. Pierwszy i pewnie najważniejszy powód, to wzrost popularności PiS w całym kraju. Także w wyborach do rady miejskiej partia ta odniosła sukces, jakiego nigdy jeszcze w Suwałkach nie miała (piszemy o tym na str. 2). Drugi - osobowość kandydata, który od wielu już lat daje się poznać jako największy i jedyny tropiciel nieprawidłowości w suwalskim samorządzie, ale jednocześnie - nie jako osoba potępiająca wszystko w czambuł.

Gorlo, prawdopodobnie, sporo zyskał też po swoich deklaracjach, że nie będzie bezsensownie wydawał pieniędzy na gigantyczne banery czy reklamy w mediach. M.in. tym miał sobie zaskarbić względy młodego elektoratu.

W jego przypadku ważne jest przypuszczalnie i to, że wybór na stanowisko, to nie życiowe "być albo nie być". Gorlo jest dobrze prosperującym lekarzem weterynarii. Nie musi szukać na siłę posady w ratuszu.

Apel o prawdziwą debatę

Prezydent Renkiewicz przyjął wynik wyborów ze stoickim spokojem. Twierdzi, że spodziewał się II tury. Choć też pewnie myślał, że dalej będzie rywalizował z B. Kamińską. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak założyć, że gdyby nie wysyp kandydatów zabiegających o głosy bardzo podobnego elektoratu, Renkiewicz wygrałby w I turze. Zabrakło mu do tego raptem 696 głosów.

Czy biorąc pod uwagę przewagę urzędującego prezydenta Grzegorz Gorlo ma jakiekolwiek szanse?

On sam mówi o tym, że wszystkie głosy, jakie suwalczanie oddali na niego, Kamińską, Tomasza Bilbina i Karola Korneluka są tak naprawdę głosami ludzi niezadowolonych z obecnych rządów w mieście. Te osoby powinny więc teraz poprzeć jego. Nikt nie jest jednak w stanie przewidzieć, czy tak się stanie.

W polskiej demokracji samorządowej zdarzało się, że kandydaci przegrywający I turą jeszcze wyraźniej, potem odrabiali dystans.

Na ostatni okres kampanii wyborczej prezydent Renkiewicz żadnych fajerwerków już nie przewiduje. Prawdopodobnie dlatego, że limit wydatków zbliżył się do przewidzianej prawem granicy.

Sztab PiS zaapelował do konkurencji o debatę. Jednak nie w lokalnym radiu sympatyzującym z władzami, jak było do tej pory, ale na gruncie neutralnym. Np. w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Czy ta debata się odbędzie i kiedy, w czwartek nie było jeszcze wiadomo.

Gorlo zapowiada, że jeśli zostanie wybrany w Suwałkach bardzo wiele się zmieni.

- To miasto zostanie przywrócone jego mieszkańcom - mówi.

Ma nadzieję, że fala, która wprowadziła go do II tury i zapewniała sukces w wyborach do rady miejskiej będzie płynęła dalej.

Renkiewicz z kolei chwali się dotychczasowymi sukcesami. Uważa, że w mieście żadna rewolucja nie jest potrzebna, a gdy mieszkańcy go wybiorą, Suwałki będą się rozwijały.