Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktor Wołkow ukochał sobie wolność

Urszula Krutul
Andrzej Kalinowski  razem z Fundacją „Sąsiedzi” chcą uczcić pamięć o Wiktorze Wołkowie
Andrzej Kalinowski razem z Fundacją „Sąsiedzi” chcą uczcić pamięć o Wiktorze Wołkowie Andrzej Zgiet
Z Andrzejem Kalinowskim o fotografie Wiktorze Wołkowie i o tym co zrobić, żeby został on w naszej pamięci.

Kim dla pana był Wołkow?
- Długo dochodziliśmy do bliskości i przyjaźni. Kiedy to się stało, za chwilę Wiktora zabrakło. Myśmy dużo rozmawiali, dużo jeździli po Podlasiu. Zaskakiwał mnie swoją mądrością, obserwacją nie tylko przyrody, ale też i ludzi. Jego gesty i krótkie puenty diagnozowały świat wokół trafnie i jednoznacznie.

Wiktor miał swoisty dar, prawda?
- Tak. Zauważyłem go podczas naszych podróży. Często było tak, że jechaliśmy samochodem i Wiktor kazał mi się zatrzymać. Nic nie było wokół. I nagle, na przykład rozstępowały się niebiosa, promień padał do jeziora i Wiktor ten moment właśnie potrafił uchwycić. To były ułamki sekund, a on wiedział kiedy nacisnąć migawkę. Obserwacja tego, co się dzieje dookoła, rozumienie przyrody, wyczucie - to główne cechy Wiktora. Można by mówić o nim w nieskończoność.

Miał zatem tajemniczą umowę z przyrodą?
- Myślę, że to była odwzajemniona miłość. Rozumieli się znakomicie.

Skąd pomysł, żeby pamięć o Wiktorze Wołkowie uczcić specjalną rzeźbą? I dlaczego robicie to w Białymstoku, a nie na przykład w Supraślu?
- Wiktor w Supraślu ma swoje bulwary, swoją tablicę. A jest kojarzony nie tylko z tym miastem, ponieważ Wiktor to ikona Podlasia. Wiktor przed śmiercią dał mi kilkaset zdjęć Białegostoku, które robił od lat 70. Chciał, jeśli czasu starczy, zrobić kiedyś album o Białymstoku z tych właśnie zdjęć. On często tu bywał. Tu się spotykał ze znajomymi, przyjaciółmi. Tu był, tu żył i jest nasz. Dużo osób przyjeżdża do Białegostoku i pyta o Wiktora. Fajnie by było przyjść, usiąść i się zadumać nad tym, co robił, nad jego dziełem i życiem. Myślę, że takich artystów trzeba zapamiętać na lata. To nie będzie pomnik, ani rzeźba ukazująca samego Wiktora, ale pewien symbol, element przestrzenny, dzięki któremu Wołkow zostanie zapamiętany. Rzecz, która wniesie do miasta element artyzmu. Myślę, że jesteśmy to wszyscy winni Wiktorowi. Pamiętam, że kiedy z kimś się umawiał, to musiał wychodzić godzinę wcześniej. Bo kiedy szedł ulicą, każdy go po drodze zaczepiał i pytał co u niego.

Kto jest odpowiedzialny za projekt i wykonanie?
- Krzysztof Jakubowski - rzeźbiarz, pracownik wydziału architektury Politechniki Białostockiej.

Gdzie ta instalacji przestrzenna może stanąć?
- Potencjalnych miejsc, gdzie chcielibyśmy żeby "Wolność Wiktora" stanęła, jest kilka. Jednym z nich jest miejsce na rogu Sienkiewicza i alei Piłsudskiego przy rzece Białej. Miejsca musi być dużo, ponieważ ten element będzie miał 5-7 metrów długości oraz 3,20-3,40 metra wysokości. Innym miejscem, nad którym myślimy, są pasaże nad Białą, przy galerii Białej w stronę Sienkiewicza.

Jak ten element będzie wyglądał?
- Jeżeli staniemy przed pierwszą klatką-negatywem (który będzie umiejscowiony na wysokości około metr czterdzieści) i spojrzymy przez niego, to ujrzymy ptaki wyrastające z kolejnego elementu. Każda następna klatka będzie umieszczona coraz wyżej. W ostatnim elemencie będziemy widzieli niebo, czyli wolność i całe przestrzenie, które tak sobie ukochał Wiktor. Te klatki będą nas prowadzić do nieba. Ptaki będą wykonane z mosiądzu i będą w innym kolorze, a reszta powstanie ze stali. Pokazywaliśmy ten element białostockim artystom, którzy zgodnie orzekli, że powstałaby rzecz, której w Białymstoku nie ma. Lekka, ale nie abstrakcyjna. Realna i prawie dotykalna, a jednak trochę magiczna.

Jeżeli uda już się wam uzbierać pieniądze, kiedy planujecie rozpocząć prace?
- Żeby tę rzeźbę wykonać, przeprowadzić wszystkie prace, potrzebujemy około 100 tysięcy złotych. Jeżeli uda nam się zebrać połowę tej kwoty prace zaczynamy natychmiast. Autor potrzebuje kilku miesięcy, żeby zbudować prototyp 1:1 i tak dalej. Zakładamy, że do wakacji uda nam się to przygotować i liczymy, że jesienią 2015 roku ta rzeźba będzie cieszyć Podlasian. Na datki od Państwa czekamy do końca grudnia bieżącego roku. Mamy album, którego nie sprzedajemy, a który jest cegiełką. Album naszego mistrza, który ukazał się już po jego śmierci, a był jego wielkim marzeniem - "Koń na Podlasiu". Jest piękny i wyjątkowy. Kupując go możemy pomóc zbudować "kawałek dobrych skojarzeń" w naszym mieście. Wierzę w to, że Wiktor, który zdążył przygotować materiał do albumu, bardzo by się ucieszył z efektów naszej pracy. Jak mawiał: "Co wydrukowane to jest ocalone przed zapomnieniem". Album jest swoistą cegiełką - prosimy o datek 60 złotych, oczywiście można też wrzucić do skarbony więcej. Jestem przekonany, że to także fajny i oryginalny prezent dla bliskich pod choinkę.

Gdzie go można kupić?
- Jest dostępny w trzech miejscach w Białymstoku: w księgarni "Przystań" przy ulicy Skłodowskiej 14A, Muzeum Podlaskim w ratuszu na Rynku Kościuszki i w redakcji "Gazety Współczesnej" przy ulicy św. Mikołaja. Wierzę, że znajdzie się dużo osób, którym Wiktor jest bliski i które będą chciały mieć taki album, a przy okazji przyczynić się do stworzenia swoistego pomnika pamięci. Mamy jeszcze reprodukcje kilku zdjęć Wiktora za symboliczne 10 złotych. Jeżeli ktoś chce i może wpłacić więcej, to bardzo prosimy. Dzięki temu będziemy mogli szybciej i sprawniej zbudować razem coś ważnego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna