Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Albo pokaja się przed wójtem, albo po cudzym będzie chodził

Helena Wysocka
- Potrzebny jest niewielki pas ziemi, by zrobić dojazd - pokazuje Grzegorz Korsakowski.
- Potrzebny jest niewielki pas ziemi, by zrobić dojazd - pokazuje Grzegorz Korsakowski. H. Wysocka
Jezioro ma, ale dojazdu do wody - nie. Grzegorz Korsakowski, bo o nim mowa, chce, by drogę zrobiła suwalska gmina. Ta już czwarty rok kompletuje dokumenty. Kiedy wyda decyzję? - Nie wiem - ucina pytania wójt Tadeusz Chołko. - Ten pan najpierw musi wyrazić skruchę.

Dzierżawca ma się pokajać, bo - jak twierdzi włodarz - nad jeziorem zachowuje się zbyt głośno. A mieszkańców wsi na hałas narażać nie wolno. - Co takiego?! - dziwi się Korsa-kowski. - Być może podczas rozładunku sprzętu czasem coś stuknie, ale przecież jest to środek dnia! Maszyny rolnicze też hałasują i nikomu to nie przeszkadza.

Suwalczanin nie wyklucza, że będzie domagał się od gminy odszkodowania. Za zwłokę w podejmowaniu decyzji.

- Brak publicznej drogi ogranicza choćby liczbę wędkarzy - zauważa. - Nie mówiąc już o tym, że utrudnia użytkowanie, czy pilnowanie wody. A to powoduje wymierne straty.

Jeździ przez cudze

Grzegorz Korsakowski jest rybakiem. Z doświadczenia i zamiłowania. Przez lata pracował w państwowym gospodarstwie rybackim, a gdy to upadło, wydzierżawił dwa jeziora. Tyle, że daleko. Jedno znajdowało się w pobliżu Bargłowa Kościelnego, drugie - w rejonie Augustowa.

- Kilkadziesiąt kilometrów od domu, a kokosów nie było - zauważa rybak. - Zyski były pochłaniane przez koszty dojazdów.

Cztery lata temu nadarzyła się okazja, by wydzierżawić wodę bliżej domu. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie poszukiwał bowiem najemcy Taciewka. To niewielkie, niespełna 13-hektarowe jeziorko w Taciewie, w gminie Suwałki. W przeszłości należało do wsi.

Korsakowski zobowiązał się, że w zamian za korzystanie z akwenu będzie go m.in. zarybiał. Co roku do wody wpuści co najmniej 20 tysięcy sztuk narybka szczupaka, kilkaset sztuk suma i kilkadziesiąt kilogramów lina. Ale nie w tym problem. Kulą u nogi jest brak dostępu do otoczonego gruntami prywatnymi zbiornika.

- Drogi nigdy nie było - twierdzą miejscowi. - Ludzie chodzili tutaj, jak chcieli. Przez cudze pola.
Przez cudze jeździ też Korsakowski. Ale chciałby tę kwestię w końcu uporządkować, by dla sąsiadów nie być ciężarem.

- Mają zagospodarowane pola - zauważa. - Jadąc do jeziora, niszczę im zasiewy.
A pozostawić auta przy drodze nie może. Sprzęt i pojemniki z narybkiem są bowiem zbyt ciężkie, by je dźwigać.

Prawie cztery lata temu Korsakowski wystąpił do marszałka województwa z prośbą o wytyczenie drogi publicznej podnosząc, że chodzi nie tylko o jego wygodę, ale też bezpieczeństwo innych użytkowników jeziora. W razie wypadku służby ratunkowe nie mają bowiem szans dojechać do linii wody. Marszałek odmówił. Przypomniał, że obowiązek zapewnienia dojazdu spoczywa na gminie.

Rybak wystosował więc petycję do wójta. Ta nabierała urzędniczej mocy przez cztery miesiące. W końcu gmina odpowiedziała, że "po gruntownym zapoznaniu się ze sprawą podejmie postępowanie administracyjne". A o jego wynikach będzie na bieżąco, rzecz jasna, informować. Badała, pewnie dlatego, że gruntownie, przez rok. W końcu Korsakowski zaczął się niecierpliwić i dopytywać, co dzieje się z podaniem. Wtedy dowiedział się, że sprawa jest w toku, a materiały niezbędne do podjęcia decyzji zostały zebrane. Mijały kolejne miesiące i nic się nie działo. W lipcu minionego roku zniecierpliwiony dzierżawca poskarżył się na opieszałość gminnych urzędników do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Suwałkach, a to wyznaczyło wójtowi termin załatwienia sprawy do września. Jednocześnie przypomniało, że powinien zrobić to już dawano. Na załatwienie sprawy miał bowiem miesiąc, góra dwa.

Spór o dostęp do jeziora toczy się także w Szurpiłach (gm. Jeleniewo). Wcześniej akwen i prowadząca do niego droga były własnością mieszkańców wsi. W 1956 roku majątek został skomunalizowany. Mimo to, dostęp do wody był, ponieważ gmina dzierżawiła pas ziemi od jednego z rolników. Osiem lat temu urzędnicy zaniechali dalszego najmu i w ten sposób odcięli mieszkańcom dostęp do jeziora. Wójt Kazimierz Urynowicz twierdzi, że powrót do sytuacji sprzed lat nie jest możliwy. Rolnicy, których grunty zlokalizowane są wokół jeziora nie wyrażają zgody na ich sprzedaż, czy użyczenie. Poza tym, dostęp do wody jest. Tyle, że... dziesięć kilometrów od wsi.

Wójt wyznaczonego przez kolegium terminu dotrzymał. Tyle, że... odmówił wytyczenia dojazdu. Decyzje uzasadnił tym, że dwóch mieszkańców wsi nie wyraziło zgody na sprzedaż gruntu. Jeden z nich hoduje bydło, a drugi - podejmuje letników. Gminni urzędnicy zauważyli też, że na swobodny dostęp do jeziora nie pozwala... roślinność. W terenie sprawdziliśmy, że chodzi o trawę i trochę krzewów.

Korsakowski nie zgodził się z decyzją wójta. Uznał, że gmina nie zrobiła tego, co do niej należało. Nie przeprowadziła chociażby rokowań finansowych z właścicielami gruntów, nie ustaliła ich statusu. Uważa, że jezioro otaczają ziemi orne, podczas gdy pełno tam działek rekreacyjnych i nieużytków.

- Wystarczyło przyjechać i zobaczyć, jak to wygląda. Istnieją co najmniej trzy warianty wykonania dojazdu - dodaje dzierżawca Taciewka. - W zależności od tego, który zostanie wybrany trakt będzie miał od 20 do 40 metrów długości. Mało tego, można przyjąć też taki wariant, że będzie przebiegał po gruntach Skarbu Państwa. A w takiej sytuacji koszty byłyby znikome. Wystarczyłaby odrobina dobrej woli.

Rybak złożył odwołanie do SKO, a to przyznało mu rację. "Nie przeprowadzono oględzin, nie ustalono czy i gdzie są miejsca wypoczynku, a także nie wyjaśniono, do kogo należą nieruchomości..." - czytamy w decyzji, na podstawie której gmina została zobowiązana do ponownego rozpoznania sprawy.

Obiecanki cacanki

Mimo to przez kolejne sześć miesięcy nic się w sprawie drogi nie ruszyło. W marcu tego roku Korsakowski znowu poskarżył się na bezczynność wójta do SKO, które po przejrzeniu dokumentów wyznaczyło kolejny termin załatwienia sprawy. Tym razem na połowę kwietnia tego roku. I znowu urzędnicy się nie wyrobili. Ale przynajmniej przeprowadzili wizję w terenie. Co z tego wynika, nie wiadomo, ponieważ terminy podjęcia decyzji przekładali co miesiąc. Najpierw za deklarowali, że załatwią sprawę do maja. Później, że do czerwca, lipca, sierpnia i... . - Decyzji wciąż nie ma - mówi Korsakowski. - Przed wyborami urzędnicy zapewniali mnie, że wszystko jest już gotowe i lada dzień sprawa zostanie pozytywnie załatwiona. Wójt wybory wygrał i, zdaje się, zmienił zdanie. Parę dni temu w gminie usłyszałem, że drogi do jeziora nie będzie, a na decyzję jeszcze sobie poczekam.

Rybak złożył więc kolejną, trzecią już skargę na bezczynność wójta do SKO. W dokumencie wskazał, że jeden z rolników jest zainteresowany przekazaniem pasa ziemi na potrzeby drogi dojazdowej. Ale do tej pory, na ten temat, nikt z nim nie rozmawiał.

Mina wójta

Wójt Chołko nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że mieszkańcy Taciewa nie chcą, by gmina robiła drogę do jeziora.

- Nie będę wsadzać ich na minę - dodaje. - Jak dzierżawca dogada się z rolnikami, to wówczas zobaczymy.

Poseł Jarosław Zieliński przypomina, że urzędnicy powinni pomagać ludziom, a nie rzucać im kłody pod nogi.
- Niestety, wójt suwalskiej gminy nie raz już udowodnił, że nie ma szacunku dla przepisów - uważa. - Nie znam sprawy. Być może drogi nie można zrobić, ale petent powinien otrzymać rzeczową i uczciwą informację.
Grzegorz Korsakowski nie kryje rozgoryczenia urzędniczą arogancją.

- Wójt, zamiast podjąć decyzję, bawi się ze mną w kotka i myszkę - mówi. - To nie przystoi włodarzowi. Przynajmniej ja tak uważam.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna