Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień dobry, mąż mnie zdradził. Czy mam wirusa HIV?

Urszula Ludwiczak
- Bada się ciągle niewiele osób - mówi Iwona Aleksiejuk. - A test w kierunku hiv chociaż raz w życiu powinien zrobić każdy. Najlepiej przed założeniem rodziny. I kobieta, i mężczyzna, o ile nie będą się zdradzać, mogą żyć wtedy w zdrowiu i mieć zdrowe dzieci.
- Bada się ciągle niewiele osób - mówi Iwona Aleksiejuk. - A test w kierunku hiv chociaż raz w życiu powinien zrobić każdy. Najlepiej przed założeniem rodziny. I kobieta, i mężczyzna, o ile nie będą się zdradzać, mogą żyć wtedy w zdrowiu i mieć zdrowe dzieci. W. Wojtkielewicz
Kierowcy TIR-ów, panowie prowadzący bujne życie seksualne i.... zdradzane żony, które chcą wiedzieć, czy mąż ich czymś nie zaraził - takie osoby najczęściej przychodzą do punktu anonimowego i bezpłatnego testowania w kierunku HIV w Białymstoku.

To był niezapomniany wieczór kawalerski. Koledzy zadbali, aby przyszły pan młody dobrze się bawił. Było dużo alkoholu i dziewczyny z agencji towarzyskiej. Narzeczony stracił w końcu nad sobą kontrolę i spędził upojną noc z jedną z owych pań. Na drugi dzień wraz z bólem głowy przyszło otrzeźwienie. Zwłaszcza, że życzliwi koledzy przekazali mu plotkę, że podobno panie z owego domu publicznego mogą mieć HIV.

- Spanikowany chłopak przybiegł do naszego punktu, żeby zrobić test - opowiada Iwona Aleksiejuk, doradca z białostockiego punktu konsultacyjno-diagnostycznego, gdzie wykonuje się anonimowe i bezpłatne testy w kierunku HIV. - Miał wyrzuty sumienia, tłumaczył, że zbłądził, bo bardzo kocha narzeczoną. I zapowiedział, że jak się okaże, że ma HIV, to odwoła ślub.

Niestety, szybko nie da się tego sprawdzić. Aby bezpłatny test przesiewowy wychwycił cokolwiek, od tzw. ryzykownego zachowania musi minąć co najmniej dwa tygodnie, a najlepiej 3 miesiące (to tzw. okienko serologiczne). Jeżeli komuś się bardzo spieszy, to za ok. 700 zł może jeszcze wykonać prywatnie test RNA- HIV, który określi, czy mogło dojść do zakażenia już po 7-8 dniach od zdarzenia. Czy niedoszły pan młody wydał te pieniądze, aby mieć pewność, że nie został zarażony i czy doszło do ślubu, nie wiadomo. Pacjenci trafiający do punktu mają bowiem zapewnioną pełną anonimowość.

Strach ma wielkie oczy

Białostocki punkt konsultacyjno-diagnostyczny istnieje od 12 lat. To niewielki gabinet przy ul. Św. Rocha, prowadzony przez Stowarzyszenie Faros (badania są finansowane przez Krajowe Centrum ds. AIDS). Obok znajduje się laboratorium, w którym pobierane są próbki krwi do badań. Testy można wykonać anonimowo i bezpłatnie dwa razy w tygodniu. Rocznie zgłasza się około 700-800 osób, ponad 80 proc. to mężczyźni.

Każdy pacjent najpierw musi odbyć rozmowę z doradcą, który decyduje, czy jest sens robienia testu. Bywa, że z wywiadu nie wynika, aby w ogóle do jakiegokolwiek zachowania ryzykownego u danej osoby doszło. - Ale jak ktoś chce mimo wszystko wykonać test, zakładam, że może nie chce mi wszystkiego powiedzieć, i to badanie jednak zlecam - mówi Iwona Aleksiejuk.

No, chyba że akurat trafił się pacjent, który ma "hivfobię" lub "aidsfobię". Tak jak np. 20-letni chłopak, który miał wykonane badanie, wyszło ujemnie, ale tydzień później znowu przyszedł do punktu, żeby jeszcze raz się przebadać. Tłumaczył, że nie może spać, bo ciągle chodzi za nim myśl, że igła, którą pobierano mu krew, była niesterylna i był w niej wirus...

Do badań nie dopuszcza się też osób, którym się wydaje, że zaraziły się poprzez samo przebywanie w towarzystwie kogoś z HIV. Kilka miesięcy temu do punktu przyszedł mężczyzna, który był na grillu ze znajomymi, wśród których jeden miał HIV. Pili razem piwo, gdy nasz bohater w ferworze zabawy chwycił puszkę tego zakażonego i się z niej napił.
- To sytuacja zupełnie bezpieczna, ale człowiek się przestraszył, a jeszcze bardziej jego żona, która kazała mu przyjść się przebadać - opowiada Aleksiejuk. - Badanie zostało zrobione, ale tylko dlatego, że pan przyznał, iż przed ślubem miał różne partnerki i nigdy się nie badał.

Zdarzają się też pacjenci, którzy przychodzą się zbadać profilaktycznie, bo np. często chodzą do kosmetyczki czy fryzjera i obawiają się, że tam mogli się czymś zarazić.

Ryzykują, bo ciąża im nie grozi

- Jednak zdecydowana większość naszych pacjentów to osoby po tzw. ryzykownych zachowaniach seksualnych - przyznaje doradca. - Największa grupa to panowie homoseksualni, którzy wiedzą, że ryzykują i ryzykują świadomie. Rzadko się zabezpieczają, bo "przecież ciąża im nie grozi", więc liczą, że jakoś się uda. Korzystają z życia, ale też regularnie się badają.

Bardzo często przychodzą też osoby, które dowiedziały się, że zostały zdradzone. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Badają się też panowie, którzy zdradzili żonę będąc w delegacji lub na imprezie, a potem dopadły ich wyrzuty sumienia. Przychodzą również stali bywalcy białostockich agencji towarzyskich.

- Regularnie bywa też u nas pan, który ma żonę, ale od czasu do czasu lata do Tajlandii i korzysta tam z usług prostytutek - przyznaje pracownica białostockiego punktu konsultacyjnego. - Znacznie rzadziej, ale zdarzają się też panie po jednorazowej przygodzie. Są zdecydowanie bardziej emocjonalne od zdradzających panów, bardziej przeżywają takie sytuacje. Płaczą, po co im to było, że taki stres, że nigdy więcej. I modlą się, aby wynik był ujemny i nikt się o ich zdradzie nie dowiedział.

Kobiety nie dość, że bardziej przeżywają jednorazowy skok w bok, to z racji budowy anatomicznej łatwiej zarażają się wirusem. Ale statystycznie bada się i choruje więcej mężczyzn. Zdecydowana większość pacjentów otrzymuje na szczęście wyniki negatywne.
- Na wyniki wszyscy czekają w ogromnym napięciu - przyznaje Aleksiejuk. - Kiedy mówię, że wynik jest ujemny, czyli dobry, niektórzy z radości rzucają mi się na szyję. Nieraz byłam wycałowana, wyściskana i z tej radości, że się udało, dostawałam czekoladki.

Wyników dodatnich, które oznaczają, że ktoś się zaraził HIV, w białostockim punkcie jest co roku tylko kilka. Każdy taki "plusowy" test przesiewowy musi być potwierdzony jeszcze innym badaniem - tzw. testem potwierdzenia. Ostatni dodatni wynik odebrał homoseksualista, który od kilku lat jest w związku z dodatnim partnerem. Zdawał sobie sprawę z ryzyka.

- Większość pacjentów nie spodziewa się usłyszeć z moich ust złej wiadomości - przyznaje Aleksiejuk. - Zwłaszcza wtedy, kiedy nie podejmowali w życiu zbyt ryzykownych zachowań seksualnych.

Tak jak młoda dziewczyna, która miała w życiu trzech partnerów. Przyszła na badanie z ulicy, ot tak, bo usłyszała w radiu, że można się przebadać. I dowiedziała się, że została zarażona.

Dramatyczna jest też historia kobiety, która przyszła się zbadać w pierwszym trymestrze ciąży. Wynik był ujemny. Jednak urodziła dziecko, u którego potwierdzono obecność wirusa. Padło pytanie, czy zdradzała męża w ciąży... Okazało się, że to mąż był zakażony i o tym wiedział. Ale gdy odebrał swój "dodatni" wynik, wyrzucił go do kosza. Wyparł z siebie złe wieści i zakaził własne dziecko.

Iwona Aleksiejuk jest świadkiem wielu takich dramatów. Wspomina historię dwóch kierowców tirów, którzy jakiś czas temu przyszli się przebadać. Jeden z nich bardzo często korzystał z usług stojących przy drogach pań, drugi - dał się tylko jeden raz namówić. Ten co korzystał często, złapał jedynie kiłę. Ten drugi - zakaził się HIV.

Jak szacują specjaliści, w Polsce może żyć nawet 40 tysięcy osób zakażonych wirusem HIV. Jak dotychczas o swojej chorobie dowiedziało się jedynie 16 tysięcy, które zrobiły badanie.
Aby doszło do zakażenia HIV, musi być kontakt materiału zakaźnego (np. krwi czy spermy) z miejscem, przez które wirus mógłby trafić do organizmu. Drogi zakażenia to otwarta rana i błona śluzowa.

HIV można zakazić się np. przy niezabezpieczonych prezerwatywą kontaktach seksualnych z osobą zakażoną HIV, przez używanie igieł, strzykawek i narkotyku zanieczyszczonego krwią - wspólne z osobami zakażonymi HIV.

Nie zakazisz się HIV: drogą kropelkową, wodną, spożywając zanieczyszczone pokarmy, przez podanie ręki, całowanie w policzek, od osoby kaszlącej, z powodu przypadkowego zakłucia igłą znajdującą się np. na ławce w parku. Nie istnieje ryzyko przeniesienia HIV poprzez wspólne mieszkanie, stosowanie tych samych sztućców, talerzy, kubków oraz korzystanie ze wspólnej łazienki i ubikacji (źródło: www.aids.gov.pl)

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna