Sprawa ma związek z lipcową akcją kilkudziesięciu rolników, przeprowadzoną z powodu brak wypłat za szkody w uprawach wywołane przez dziki.
- Każdy rolnik przyjechał z własnej woli. Chcieliśmy dowiedzieć się jak rozwiązać problem - mówił Paweł Roguc-ki przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, gdzie w czwartek ruszył proces.
Z Zabłudowa rolnicy przejechali ciągnikami krajową 19-tką i zatrzymali się na parkingu przy cmentarzu przy ul. Suchowolca. Chcieli porozmawiać z wójtami, przedstawicielami kół łowieckich, które wypłacają odszkodowania za szkody wywołane przez dziki. Prawie nikogo nie było. Udzielili więc wywiadów mediom i rozjechali się.
- Pojazdy nie utrudniały ruchu. Nikt nie rozpoczynał zgromadzenia, nie zamykał. Żadnego zgromadzenia nie było - zeznał policjant, który zabezpieczał akcję rolników.
Jego przełożeni twierdzą inaczej i żądają ukarania Roguckiego. Wprawdzie pięć dni przed protestem zgłosił na komendzie utrudnienia w ruchu, powinien jednak to zrobić również w urzędzie miasta.
- Pytałem policjanta, czy gdzieś jeszcze muszę złożyć dokumenty. Gdyby coś powiedział, nie byłoby tego cyrku - zaznacza rolnik. Kolejna rozprawa pod koniec stycznia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?