- Były to przedmioty porzucone, których organizacja nie chciała - twierdzi radny Wacław Kowalewski. Pokrzywdzeni tego nie potwierdzają. Sprawę wyjaśnia sejneńska policja.
Kilka lat temu warszawska fundacja D.O.M organizowała w budynku byłej szkoły w Jeglińcu letni i zimowy wypoczynek dla dzieci wywodzących się z patologicznych oraz ubogich rodzin. W izbach lekcyjnych pozostały więc polowe łóżka, materace, sprzęt sportowy, czy pralka. Przedstawiciele fundacji twierdzą, że zamierzali zinwentaryzować majątek i mniej zniszczone rzeczy zabrać do Warszawy. Zwłoka wynikała stąd, że ubiegali się o dzierżawę obiektu.
Tymczasem w końcu minionego tygodnia majątkiem organizacji zainteresował się mieszkaniec Jeglińca, który w towarzystwie wiceprzewodniczącego wszedł do budynku i zabrał pralkę, kilka polowych łóżek i 500-litrowy bojler elektryczny.
- Nie mieli do tego prawa - twierdzą w fundacji.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?