Trzy szpitale wojewódzkie: w Białymstoku, Łomży i Suwałkach oraz szpital psychiatryczny w Choroszczy nie tylko mają oddać podlaskiemu oddziałowi NFZ w sumie 3,8 mln zł, ale też zapłacić niemal pół miliona zł kar za zawyżanie rachunków przy leczeniu pacjentów po udarach - to efekt kontroli przeprowadzonej przez fundusz.
- Nie może być tak, że ratujemy życie i zdrowie pacjentów, bo tak się przecież dzieje w przypadku udarów, a jesteśmy za to karani - mówi Tomasz Goździkiewicz, dyrektor szpitala w Choroszczy. - Były drobne błędy w dokumentacji, ale konsekwencje są niewspółmierne do winy.
Gdzieś zabrakło przecinka, a konsekwencją jest pół miliona zł kary. To ogromne pieniądze dla szpitala
Tomasz Goździkiewicz
dyrektor szpitala w Choroszczy
Szpital w Łomży, gdzie kontrola odbyła się wcześniej, już oddał ponad 1,6 mln zł i zapłacił 184 tys. zł kary. Odwołał się jednak od decyzji NFZ. Pozostałe placówki jeszcze nie zapłaciły. A chodzi o duże kwoty. Szpital w Białymstoku ma oddać NFZ 1,156 mln zł, suwalski - 929 tys. zł, natomiast placówka w Choroszczy - 533 tys. zł.
- Nie dość, że musimy oddać wszystkie pieniądze, jakie fundusz zapłacił nam za leczenie tych pacjentów, to jeszcze ponieść karę finansową - denerwuje się Urszula Łapińska, dyrektorka szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. - To podwójne karanie za to, że leczyliśmy ludzi.
- Nie możemy zapłacić za coś, co nie było zrealizowane zgodnie z umową - twierdzi jednak Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ.
Fundusz podczas kontroli sprawdzał spełnianie warunków leczenia oraz rzetelność dokumentowania i rozliczenia świadczeń na rzecz pacjentów z udarem mózgu, zwłaszcza przebywających na oddziałach udarowych powyżej siedmiu dni, czyli takich osób, których leczenie jest najdroższe. Sprawdzano lata 2012-14.
- W wyniku kontroli zauważono, że nagminne jest kwalifikowanie pacjentów do wysoko płatnej grupy rozliczeniowej, pomimo, że pacjentom nie są udzielane wszystkie wymagane świadczenia - mówi Dębski. - Z analizy zgromadzonego materiału wynika, iż w szpitalu w Białymstoku dotyczyło to 77 z 79 skontrolowanych przypadków, w Suwałkach - 54 z 54, a w szpitalu w Choroszczy - 80 z 80.
Warunkami do rozliczenia wysokopłatnego świadczenia są m.in. leczenie pacjenta na sali intensywnego nadzoru - co najmniej 24 godziny ze stałym monitorowaniem podstawowych funkcji życiowych, codzienna ocena stanu neurologicznego i internistycznego, udokumentowanie minimum dwóch konsultacji internistycznych oraz przynajmniej jedna godzina rehabilitacji indywidualnej w ciągu doby.
- Poddana kontroli dokumentacja medyczna pacjentów nie potwierdza wdrożenia przez świadczeniodawców tak kompleksowego sposobu leczenia - mówi rzecznik. I dodaje, że grupa, do której niezasadnie kwalifikowano chorych, jest wyceniona na 162 punkty rozliczeniowe (8424 zł). Tymczasem z dokumentacji wynikało, że w większości przypadków pacjenci powinni być rozliczani według grupy, kosztującej połowę.
- Jeśli tak, fundusz powinien nam zapłacić według tych niższych stawek, a nie zabierać wszystko i jeszcze dokładać karę - mówi dyrektor Łapińska. - To kuriozalne. Wystarczyło nie wpisać czegoś do dokumentów w terminie 24 godzin i już świadczenie jest kwestionowane, choć było wykonane.
Kwoty, których zwrotu żąda NFZ, to bardzo duże pieniądze dla placówek, stale borykających się z problemami finansowymi. Dlatego dyrektorzy z Białegostoku i Choroszczy zapowiadają odwołania do prezesa NFZ. Szpital suwalski podejmie decyzję po otrzymaniu wniosków pokontrolnych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?