Nie dostali ani grosza. Pilnowani przez pracodawcę byli zmuszani do harówki po kilkanaście godzin na dobę. Kilku poszkodowanym udało się uciec z obozu pracy. Po przyjeździe do kraju zawiadomili organy ścigania.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Kilka miesięcy temu dwaj pośrednicy przeprowadzili na Suwalszczyźnie rekrutację do pracy w niemieckiej firmie. Zainteresowani nie musieli wykazywać się żadnymi kompetencjami. Pośrednicy nie wymagali nawet znajomości języka niemieckiego. Gwarantowali natomiast pomoc w dojeździe do pracy, zakwaterowanie, wyżywienie oraz całkiem niezłe wynagrodzenie, bo tysiąc euro na rękę.
Na miejscu okazało się, że z tych deklaracji niewiele wynika. Ludzie trafili do budynków gospodarczych, gdzie warunki odbiegały od jakichkolwiek standardów. Spali na połamanych, brudnych łóżkach, byli pilnowani przez pracodawcę. Zostały im odebrane dokumenty tożsamości, a obiecany 8-godzinny czas pracy został znacznie wydłużony.
- Pracowaliśmy non stop po 12, a nawet 14 godzin - twierdzą ludzie.
Na dodatek, nie otrzymali żadnego wynagrodzenia. Po kilku miesiącach paru osobom udało się uciec z Niemiec.
Prokuratura ustala zarówno dane osobowe pośredników, jak też liczbę pokrzywdzonych osób. Nie wyklucza, że rekrutacja prowadzona była na terenie całego kraju.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?