- Czy w Pakistanie można się zakochać?
- Można. To kraj, który ma w zasadzie wszystko: morze, pustynie, wysokie góry. Do tego dochodzi różnorodność kulturowa, narodów i języków. Każdy znajdzie coś, w czym może się zakochać. Ja, kiedy już zwiedziłam część tego kraju, powiedziałam do kolegi Brazylijczyka, który tam pracował, że chciałabym wyjść za mąż w Pakistanie. Popatrzył na mnie zdziwiony. A kobiety tam mają dobrze. Tylko jedzą, śpią i pilnują służby - przynajmniej te bogate.
- W Polsce, żeby podjąć decyzję o ślubie, wystarczy się zakochać. W Pakistanie zaś małżeństwa są aranżowane przez rodziców.
- Taka jest tradycja, że rodzice wybierają żony dla swoich synów. Aczkolwiek to już się trochę zmienia. W dużych miastach obserwujemy wpływ obyczajowości zachodniej. Młodzi mogą się sami poznać na uniwersytecie czy w pracy i zdecydować, że chcą się pobrać. Jeżeli chłopak ma pracę, stałą państwową posadę, to rodzice dziewczyny prawdopodobnie zgodzą się na taki związek. Państwowa posada jest bardzo ważna, ponieważ w prywatnym sektorze nie ma emerytur.
- Byłaś tam na kilku weselach. Jak wyglądają śluby w Pakistanie?
- Pakistańczycy nie przywiązują wagi do ślubów branych w urzędzie. Najważniejszy jest dla nich ślub w domu, udzielany przez mułłę. Potem rozpoczyna się tradycyjne wesele, które trwa trzy dni - każdy dzień w innym domu. Pierwszy - w domu pana młodego, drugi - u panny młodej, a trzeci dowolnie - ten może być nawet w lokalu. Przy tym, nie ma takiego zawracania głowy z potrawami, jakie jest u nas, że przez całą noc stół powinien być nakryty i wciąż powinny być serwowane nowe, ciepłe dania. Na pakistańskim weselu podawany jest tylko jeden obiad - ryż z dodatkami, a później są tańce, w których biorą udział głównie młodzi chłopcy, starsze kobiety i dzieci. Trwa to codziennie od godzin popołudniowych do późnowieczornych. Każdy przychodzi kiedy chce, wszystko jest na luzie.
- A piją coś?
- To jest kraj muzułmański, gdzie alkohol jest zakazany i oficjalnie nie ma go w sprzedaży. Pakistańczycy jednak produkują swoje piwo, które jest serwowane pod ladą. Smakuje jak normalne piwo. Najczęściej jednak piją tylko czarną, mocną herbatę z mlekiem.
- Pakistańska panna młoda to niezwykły widok.
- Jest niesamowicie wystrojona! Jak choinka (śmiech). Ma na sobie bajecznie kolorowy strój z drogimi kamieniami. Cała jest obwieszona biżuterią - ma ją nawet we włosach. Do tego bransoletki, pierścienie i wymalowane henną dłonie, stopy, czasem twarz. Zresztą w Pakistanie kobiety nawet na co dzień noszą mnóstwo biżuterii - najlepiej złotej, a przynajmniej w złotym kolorze. Zresztą dużo biżuterii dostają właśnie z okazji ślubu...
- Jak traktowane są kobiety w Pakistanie?
- W niektórych częściach kraju jest źle. Tam, gdzie rzadzą Talibowie, kobiety nie mogą się uczyć, nie chodzą do szkoły ani do pracy. Ale w porównaniu z całym Pakistanem, to nieliczne rejony. W większości regionów dziewczyny się kształcą nawet na uniwersytetach. Pamiętam, jak odwiedziłam jeden z uniwersytetów. Pewien profesor zapytał, jak mnie w Pakistanie traktują mężczyźni. Odpowiedziałam, że bardzo miło, na co on powiedział: "No właśnie. Bo my potrafimy szanować kobiety. Szkoda tylko, że nie swoje". Może coś w tym jest.
Renata Matusiak jest nauczycielką języka polskiego. Interesuje się kulturą państw Azji Środkowej, dlatego bez wahania zgodziła się uczyć polskiego w Kirgistanie. Aktualnie pracuje w szkole w Kędzierzynie-Koźlu. W Białymstoku pojawiła się w ramach Festiwalu Kultur i Podróży "Ciekawi świata", organizowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury.
- Po Pakistanie podróżowałaś samotnie. Nie bałaś się?
- To są normalni ludzie. W stosunku do mnie byli bardzo serdeczni. Wcześniej nasłuchałam się, że kobieta nie powinna w pojedynkę jechać do Pakistanu, bo będzie miała trudno. Ja nie miałam żadnych trudności.
- Coś cię zaskoczyło?
- Chyba to, że tam nie ma klasy średniej, która dominuje w naszym kraju. Pakistańczycy są albo bardzo bogaci, albo bardzo biedni. Praktycznie każdy albo ma służbę w domu, albo sam jest służącym. W niektórych domach zatrudniana jest cała gwardia ludzi.
- A jak wyglądają te domy?
- Jestem wielką fanką pakistańskich domów! Są ogromne, niczym pałace, pięknie zdobione. Ale to normalne, bo przy dużych rodzinach muszą być duże domy. Mają mnóstwo sypialni, a przy każdej z nich jest łazienka. Ale Pakistańczycy i tak śpią... wszyscy razem, w jednym pomieszczeniu. Kobiety i dzieci lubią taki gromadny styl życia. Jedno pomieszczenie jest zastawione łóżkami i ciężko tam nawet przejść. No i jeszcze jedna różnica - kuchnia w pakistańskich domach nie odgrywa tak ważnej roli jak w Polsce. Służy jedynie do przygotowywania posiłków. W kuchni się nie siedzi, a posiłki są spożywane w innych pomieszczeniach.
- Jak trafiłaś do Pakistanu?
- Dwa lata pracowałam i mieszkałam w Kirgistanie. Uczyłam języka polskiego. Uczyli się go Kirgistańcy, Rosjanie, ludzie z polskimi korzeniami. W tej pracy miałam trzy miesiące wakacji, więc ruszyłam w podróż po sąsiednich krajach. Z Kirgistanu pojechałam najpierw do Tadżykistanu, później Afganistanu i Pakistanu, a potem przez Chiny wróciłam do Kirgistanu. Teraz znów jestem w Polsce, ale do Pakistanu jeszcze z pewnością zawitam...
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?