Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr PAPAHEMA. Ich pięcioro i dziecko. Czyli śmiech przez łzy

uk
A. Zgiet
Teatr PAPAHEMA po raz kolejny udowadnia, że o ważnych problemach można opowiedzieć w ciekawy, nowatorski sposób. Z nutką farsy, pod którą kryje się ludzki dramat.

Spektakl "Moral insanity. Tragedia ludzi głupich" na podstawie "Ich czworo. Tragedia ludzi głupich" Gabrieli Zapolskiej to najnowsza produkcja Teatru PAPAHEMA (z gościnnym udziałem Małgorzaty Patryn i pod opieką artystyczną Łukasza Lewandowskiego). Rzecz tak dobra, że chce się ją obejrzeć kilka razy. I to nie dlatego, żeby się pośmiać (choć śmiech też się pojawia), ale żeby zastanowić się nad zawiłościami świata, który w pewnych kwestiach nie zmienił się mimo upływu całego wieku.

Otóż mamy pięciokąt miłosny. Jest nieco naiwna i chcąca uchodzić za wyjątkowo mądrą i piękną Żona (genialna Helena Radzikowska); jest jej Mąż (Paweł Rutkowski) - filozof, który podejrzewa małżonkę o zdradę; Kochanek (Mateusz Trzmiel, któremu każda kobieta na widowni też pewnie chętnie by uległa), czyli Fedycki - zapalony cyklista i kobieciarz, który dla każdej pani znajdzie przydomek ("kiciąteczko" czy "kaczusia") i komplement; i w końcu Przyjaciółka domu (Małgorzata Patryn) panna Mania, która ma zakusy na Męża oraz Wdowa (Paulina Moś), która jest zarazem... Kochanką kochanka.

To niezły scenariusz na farsę. Gdyby nie jeden, mały szczegół. W tym całym towarzystwie jest jeszcze dziecko. Mała Liluś (na scenie przedstawiona w formie lalki) patrzy na to wszystko i nie może nic powiedzieć. Jest niemym świadkiem zabaw dorosłych, którzy często zachowują się gorzej niż dzieci. Którzy nie dbają o nikogo, poza sobą. I o nic - poza przyjemnością. A dziecko? Stoi tylko na drodze do ich szczęścia, jest popychadłem, niechcianym meblem, który można zawsze przestawić w inne miejsce. Poza zasięg wzroku. Teatrowi PAPAHEMA udało się tekst sprzed ponad 100 lat ukazać w nowym świetle. Sprawić, że aktualnością dorównuje sytuacjom, które zdarzają się na co dzień. I to być może również w Waszych domach.

Aktorzy wykorzystują świetnie teatralną przestrzeń. Z roweru potrafią wyczarować gramofon, a czapkę czy futro uczynić znakiem rozpoznawczym przypisanym nie tylko danej postaci, ale też emocji. Wszystko okraszone bardzo dobrą grą świateł (Tobiasz Czołpiński) i muzyką (Natasza Topor, Dariusz Chociej) oraz scenografią (Justyna Banasiak, która stworzyła też lalkę i kostiumy).

Najbliższa okazja, żeby zobaczyć spektakl, już 17 lutego o godz. 17 w Teatrze Dramatycznym (ul. Elektryczna 12).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna