Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały majątek dostała sąsiadka. Rodzina walczy w sądzie

Magdalena Kuźmiuk
Majątek po zmarłych Janie i Stanisławie Michałowskich to niewielki domek w Kamiennej Starej, zniszczony budynek gospodarczy i ziemia. Teren jest mocno zaniedbany. Ale według Wiesława Bujnowskiego, całość warta jest 160 tysięcy złotych.
Majątek po zmarłych Janie i Stanisławie Michałowskich to niewielki domek w Kamiennej Starej, zniszczony budynek gospodarczy i ziemia. Teren jest mocno zaniedbany. Ale według Wiesława Bujnowskiego, całość warta jest 160 tysięcy złotych.
Jeżdżą do sądu, kopiują każdy papier, gromadzą dokumentację medyczną zmarłych, wysyłają pisma do różnych instytucji. Nawet do prokuratury. Wiesław Bujnowski z Suchowoli i jego bliscy dziwią się, że zmarła ciotka przekazała cały majątek obcym osobom.

Mój dziadek Albin, Piłsudczyk, w latach 50-tych pieszo chodził do sądu aż do Warszawy w sprawie tego majątku. Moja ciotka Anna przesiedziała zaś rok w białostockim więzieniu za tę ziemię. Dlatego nie możemy pozwolić, by teraz obcy ludzie nam ją odebrali! Walczymy, by sąd zwrócił majątek prawowitym właścicielom - mówi Wiesław Bujnowski z Suchowoli.

On i jego bliscy od kilku miesięcy domagają się wznowienia sprawy o nabycie spadku po zmarłej w marcu ubiegłego roku 85-letniej ciotce Stanisławie. Spadek został przyznany... sąsiadce starszej pani, która opiekowała się ciotką przez ostatnie miesiące jej życia. Miały umowę, że jeśli ta godnie ją dochowa, Stanisława przepisze na nią cały majątek. Tak też się stało. Jednak krewni zmarłej podważają to, twierdząc, że umowy zostały podstępnie sfałszowane. Sprawę bada sąd.

Na cmentarzu był świeży grób

Kamienna Stara to niewielka wieś niedaleko Dąbrowy Białostockiej. Stąd pochodził generał Nikodem Sulik. Tu też osiedlili się przodkowie Wiesława Bujnowskiego, jego dziadek i babka - Albin i Aleksandra Michałowscy. Mieli siedmioro dzieci. Dziś żyje tylko Leonarda, matka pana Wiesława.

- Cała sprawa, która teraz ma swój finał w sądzie, zaczęła się od śmierci brata mojej matki - Jana Michałowskiego, który razem z siostrą Stanisławą mieszkali jako ostatni w rodzinnym domu w Kamiennej Starej - zaczyna opowieść pan Wiesław.

Ale rodzinny majątek lata świetności ma już za sobą. Murowany wprawdzie dom już z daleka wygląda na opuszczony. W oknach wiszą koce i grube zasłony. Głucho, pusto. Kawałek metalowej siatki markuje ogrodzenie. Z boku - zaniedbany budynek gospodarczy, kawałek podwórka. Wszystko zapuszczone, sprawia przygnębiające wrażenie, zwłaszcza o tej porze roku.

- To powinno wrócić do rodziny - podkreśla jednak Wiesław Bujnowski.
Wspomina, że w sierpniu 2013 roku przyjechał odwiedzić schorowaną matkę, która mieszka w Suchowoli, położonej 20 kilometrów od rodzinnej wsi. Oboje chcieli wtedy odwiedzić rodzinny grób w Dąbrowie Białostockiej. Jakież było ich zdziwienie, kiedy na cmentarzu zastali świeżo usypany kopiec. Okazało się, że nagle zmarł Jan, wuj pana Wiesława, rodzony brat jego matki Leonardy.

- I nikt nas nie zawiadomił - podkreśla zbulwersowany Bujnowski.
Pojechali wiec do Kamiennej, by odwiedzić staruszkę ciotkę Stachę, siostrę Leonardy. Na miejscu zastali zamknięte drzwi. Klucz od domu ciotki był u sąsiadki, która opiekowała się starszą panią.

- Stanisława prawie nie wychodziła z domu, bo już nie bardzo mogła. Wyglądało jednak, że pasuje jej taka sytuacja. Jednak zaniepokoiło nas wtedy, że w domu nie miała w lodówce nic do jedzenia, nawet herbaty nie mogła zrobić. Zobaczyliśmy, jak ta sąsiadka niesie jej w czarce zupę - przypomina sobie pan Wiesław.

Kilka miesięcy później dotarła do nich wiadomość, że ciotka Stanisława zmarła. Rodzina pojechała do Kamiennej na nocne czuwanie przy trumnie. Zastali otwarte tylko drzwi od ulicy do izby, gdzie stała trumna z ciotką. - Reszta pomieszczeń była pozamykana na klucz. Zimno było, bo to marzec, a my nawet nie mogliśmy herbaty zaparzyć, ani skorzystać z toalety. Sąsiadka nie pozwoliła. Nie mogliśmy też zobaczyć dokumentów rodzinnych, ani pamiątek po dziadku. Nie i już - mówi Bujnowski.
Do Kamiennej wezwali wtedy policję.

- Bo jak to obca osoba będzie dysponowała kluczem i mówiła, gdzie moja matka może wchodzić w rodzinnym domu, a gdzie nie?! - tłumaczy Wiesław Bujnowski. - Wtedy byliśmy gotowi nawet nad trumną ciotki zrobić spis rzeczy, które w tym domu się znajdowały. Nie doszło jednak do tego - dodaje.

Ciotka nie umiała pisać. Czy podpisy były fałszowane?

Wiesław Bujnowski został pełnomocnikiem matki i złożył w sądzie w Sokółce wniosek o stwierdzenie spadku. Ale rodzina nie wiedziała, że ta kwestia została już prawomocnie rozstrzygnięta przed sądem w 2013 roku. I cały spadek po Stanisławie Michałowskiej należał już do jej opiekunki, a zarazem najbliższej sąsiadki.
- Założyłem kilka spraw, m.in. o zabezpieczenie spadku, wyjawienie, gdzie się znajduje testament Stanisławy. Na którejś z tych spraw jednak sąsiadka pani S. wyciągnęła umowę dożywocia, jak królika z kapelusza - mówi Bujnowski.

Okazało się, że w listopadzie 2013 roku, cztery miesiące przed śmiercią, ciotka podpisała z sąsiadką u notariusza akt dożywocia. Sąsiadka zobowiązała się opiekować starszą panią, zapewnić jej wyżywienie, leki i pomoc, aż do jej śmierci. W zamian za to miała dostać majątek.

- Rzekomo było tak, że Stanisława Michałowska, zawieziona do sądu, stwierdziła, że nie ma rodziny. Mamy wątpliwości, czy w ogóle to ona pojechała na rozprawę i czy to są jej podpisy. Bo ciotka nie umiała pisać. Ten wyrok sądu uśmiercił całą naszą rodzinę. Dom został nielegalnie przekazany, bo państwo S. wiedzieli, że ciotka ma rodzinę. Przecież przyjeżdżaliśmy tam do niej i do Jana - mówi Wiesław Bujnowski.

Dodaje, że ta sprawa jest traumą dla jego matki, która straciła siostrę i swoją przeszłości - rodzinny dom, bo dziś nie ma tam wstępu. Pan Wiesław z kolei przypłacił to kilka miesięcy temu zawałem serca.

Spadkobiercy sprawy nie zostawią. Jeżdżą od sądu do sądu, wysyłają pisma do różnych instytucji, przeglądają dokumentację medyczną zmarłego rodzeństwa Michałowskich. Podejrzewają nawet, że w Kamiennej doszło do poważniejszych przestępstw, niż tylko sfałszowanie umowy kupna-sprzedaży ciągnika między Janem Michałowskim, a mężem opiekunki. Za co zresztą S. został skazany. Musiał zapłacić 1,5 tys. zł grzywny.
Sąsiadka: Bez komentarza
Sąsiadka Stanisławy Michałowskiej nie chce komentować tych wszystkich oskarżeń. Tłumaczy, że ta sytuacja też kosztuje ją wiele stresów, ponieważ Wiesław Bujnowski co chwila zakłada w sądzie nowe sprawy.
- Na pewno przy podpisywaniu dożywocia nie wiedziałam, że Stanisława ma rodzinę. Jak zmarł jej brat Jan, dzwoniłam do Czesława [brata ciotecznego Wiesława Bujnowskiego - przyp. red.], prosiłam o pomoc przy organizacji pogrzebu. Nie było odzewu, choć mąż jeździł do Dąbrowy dwa razy i go prosił. Gdzie wtedy była rodzina? Przecież wiedzieli, że Stanisława została sama, starsza, schorowana. Dlaczego nikt się nią nie zainteresował? Gdy poprosiła mnie o opiekę, zgodziłam się - wyjaśnia sąsiadka.
Teraz wszyscy czekają na opinię biegłego grafologa, który bada autentyczność podpisów na dokumentach, które miały należeć do zmarłej Stanisławy Michałowskiej.
Wiesław Żywolewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku:
- W postępowaniu w sprawie stwierdzenia nabycia spadku sąd bada z urzędu, kto jest spadkobiercą. Z uwagi na specyfikę tego postępowania, pewne okoliczności mogą być wykazane szczególnym środkiem dowodowym - zapewnieniem spadkobiercy. Jego istota polega na tym, iż spadkobierca - pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań - oświadcza o wszystkim, co mu jest wiadome co do istnienia lub nieistnienia osób, które wyłączałyby znanych spadkobierców od dziedziczenia lub dziedziczyłyby wraz z nimi oraz o testamentach spadkodawcy. W sytuacji, gdy pojawią się wcześniej nie ujawnieni spadkobiercy, to wzruszenie prawomocnego postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku może nastąpić albo przez jego uchylenie, albo przez zmianę. Wniosek o wszczęcie postępowania o zmianę stwierdzenia nabycia spadku może zgłosić każdy zainteresowany.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna