Obława Augustowska. W szkole o największej zbrodni po II wojnie wciąż mało się mówi

Jarosław Zieliński, poseł PiS, uważa, że należy to zmienić. Wystosował właśnie interpelację w tej sprawie do ministra edukacji narodowej.

Przez cały okres PRL przeprowadzona w lipcu 1945 r. obława, podczas której zamordowano przynajmniej kilkaset osób podejrzanych o współpracę z niepodległościowym podziemiem, była tematem tabu. Pierwsze informacje pojawiły się dopiero pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Przez ćwierć wieku polskiej demokracji nie udało się jednak uzyskać odpowiedzi na najważniejsze pytanie - o miejsce zbrodni. M.in. dlatego, że polskie władze zbyt często tej kwestii nie podnosiły w kontaktach z rosyjskimi odpowiednikami. Nie były do tego mobilizowane przez opinię publiczną. Bo ta wciąż o obławie niewiele wie.

- Tę edukację trzeba zacząć od szkół - mówi poseł Zieliński. - Rok temu Sejm podjął uchwałę upamiętniającą ofiary obławy augustowskiej. Zobowiązaliśmy wówczas ministerstwo edukacji do tego, by ta kwestia została odzwierciedlona w programach szkolnych i podręcznikach. Teraz pytam minister Joannę Kluzik-Rostowską, jak to wykonała.

Jarosław Schabieński, nauczyciel historii z Suwałk, nie przypomina sobie tymczasem, by obława augustowska została w programach szkolnych jakoś uwypuklona.

- Owszem, znajduje się tam temat represji komunistycznych po II wojnie światowej, ale bez wskazywania konkretnych wydarzeń - mówi. - Historycy w naszym regionie obławy zapewne nie pomijają. Mam jednak wątpliwości, czy tak samo dzieje się w Zielonej Górze czy Szczecinie.

Schabieński dodaje, że w niektórych podręcznikach do nauki historii o obławie nie wspomina się wcale.

- Przypuszczam, że odpowiedź na moją interpelację to niestety potwierdzi - dodaje poseł Zieliński. - Jeśli tak, będę występował z kolejnymi inicjatywami, by tę sytuację jak najszybciej zmienić.