W głośnej aferze śmieciowej wciąż jest wiele niejasności. Wiadomo jednak, że miasto musi zapłacić potężną karę za przyjmowanie odpadów z Ostrołęki na wysypisko pod Miastkowem. To łącznie z odsetkami 1,5 mln zł.
Podczas ostatniej sesji radni mieli zająć się raportem w tej sprawie, zawartym w analizie funkcjonowania MPGKiM, ale ostatecznie ten punkt zdjęto. Jednak, jak stwierdzili radni, żadna komisja miejska nie będzie miała takich narzędzi do wyjaśnienia sprawy, jak właśnie CBA.
A gdzie istnieje podejrzenie korupcji? Choćby w dziwnym zbiegu okoliczności, że kierownikiem wysypiska był szwagier b. wiceprezydenta Łomży. Ten zaś pracował później w ostrołęckiej spółce, która przywoziła śmieci do Czartorii, płacąc zaledwie 5 zł za tonę odpadów, zamiast, jak inni, 180 zł. Dodatkowo ostrołęcka spółka dzierżawiła teren na wysypisku po cenie niższej niż płaciło miasto gminie Miastkowo.
Nieprawidłowości, ujawnione podczas kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zaowocowały właśnie tak wysoką tzw. opłatą podwyższoną, nałożoną przez marszałka województwa.
Niektórzy radni mieli wątpliwości, czy rzeczywiście powinni zawiadamiać CBA.
Jak wyjaśniał radca prawny ratusza Mieczysław Jagielak, Rada Miasta nie ma takiego obowiązku, ale jak najbardziej ma takie prawo. CBA wszczyna postępowania kontrolne tylko z urzędu. Ale ta potrzeba kontroli, zasygnalizowana przez łomżyńskich radnych, może być uwzględniona w harmonogramie kontroli CBA.
Przypomnijmy, że sprawą nieprawidłowości zajmowała się już łomżyńska prokuratura, ale umorzyła sprawę. Swe stanowiska stracili natomiast kierownik wysypiska i dyrektor MPGKiM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
