Miał być wielki skok cywilizacyjny. Wyszło... jak zawsze. Nowy system elektroniczny miał przyspieszyć załatwianie spraw w urzędach. A działa kilka razy wolniej, zawiesza się albo nie działa w ogóle.
- W nocy 1 marca zmarł mój ojciec. Przyszedłem po akt zgonu. Wydano mi jakiś zastępczy dokument, z którym mogę iść do zakładu pogrzebowego i pochować tatę. Ale po odpis do ZUS-u będę musiał przyjść jeszcze raz. To jakaś kpina - żali się 51-letni pan Piotr, którego spotkaliśmy w poniedziałek w Urzędzie Stanu Cywilnego w Białymstoku.
Na uzyskanie odpisu starych aktów zgonu, małżeństwa czy urodzenia trzeba było czekać około kwadransa. Tu wszystko działa na dotychczasowych zasadach. Gorzej w przypadku nowych dokumentów. Urzędnicy próbowali je rejestrować. Czasem trwało to kilkanaście minut. Częściej system odmawiał posłuszeństwa.
To System Rejestrów Państwowych, który dotyczy też dowodów osobistych. Ruszył 1 marca i nie działa jak trzeba w całej Polsce, utrudniając życie i interesantom, i urzędnikom.
- Zarejestrowaliśmy 20 aktów urodzeń. Ale żadnemu dziecku nie nadano numeru PESEL - rozkłada ręce Mieczysław Mejsak, kierownik USC w Białymstoku.
Do systemu wprowadzono tu w poniedziałek 21 aktów zgonu, ale przez kłopoty z serwerem nie można było wydrukować odpisów. USC wydawał tylko kwity niezbędne do pochowania zmarłych. Problem był też z uzyskaniem zaświadczenia do małżeństwa konkordatowego.
Część zniecierpliwionych interesantów nie czekała na obsługę i poszła do domu. Część została odesłana na inny termin. Urzędnicy wzięli od nich numery telefonów i mają powiadomić, kiedy zgłosić się po dokumenty. To precedens. - Do tej pory nikt nie wyszedł od nas bez załatwienia - przyznaje Mieczysław Mejsak.
W Łomży i Suwałkach system działa, ale wolno. - W pierwszej kolejności robimy to, co konieczne, czyli sporządzamy akty zgonu. Ale o ile wcześniej trwało to maksymalnie 10 minut, teraz zajmuje nawet pół godziny - mówi Marta Biedrzycka, kierownik USC w Łomży.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tłumaczy, że to przejściowe problemy, a ich usunięcie jest kwestią kilku dni. - Nikogo nie odeślemy z kwitkiem. Tam gdzie to możliwe, pracujemy na starych zasadach - zapewnia Elżbieta Giedrojć, kierownik USC w Suwałkach. Ustawa daje taką możliwość przez pół roku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?