- Uważaliśmy, że ta funkcja jest niepotrzebna - tłumaczy Jarosław Żaborowski, przewodniczący SNZZ Pracowników PKS w Suwałkach. - Sam prezes wystarczy. Funkcja pana Tumialisa była typową synekurą polityczną. Nikt nie wiedział, czym się on konkretnie zajmuje. Nie słynął zresztą z jakiegoś wielkiego zaangażowania.
Właścicielem suwalskiego PKS, podobnie jak innych tego typu przedsiębiorstw w regionie, jest samorząd województwa. Pod koniec 2011 roku urząd marszałkowski zdymisjonował prezesa i jego zastępcę. Firmą miała zarządzać jedna osoba - Leszek Cieślik, czołowy działacz PO, były poseł. Taki stan przetrwał jednak tylko do lata 2012 roku. Władze wojewódzkie zdecydowały się obsadzić stanowisko wiceprezesa. Został nim Krzysztof Tumialis, członek suwalskich władz PO oraz regionalnej komisji rewizyjnej tej partii. Pisaliśmy wtedy, że Platforma dała dobrze płatną pracę swojemu działaczowi. Jego miesięcznie wynagrodzenie wynosiło 10 tys. zł.
O odwołanie Tumialisa i likwidację stanowiska zastępy związkowcy wystąpili już w ubiegłym roku. Ich postulaty nie zostały jednak spełnione.
- Prędzej czy później zaczęlibyśmy z tego powodu strajk - mówi Żaborowski. - Firmy po prostu nie stać na utrzymywanie zbędnych pracowników.
Urszula Arter z urzędu marszałkowskiego w Białymstoku informuje tymczasem, że powodem zwolnienia Tumialisa były "zmiany organizacyjne w spółce". Uznano, iż jednoosobowy zarząd wystarczy. Ale funkcja zastępcy ze statutu PKS Suwałki nie została wykreślona.
Władze województwa przygotowują nową strategię rozwoju transportu. Wszystkie PKS-y czekają duże zmiany organizacyjne. Mają wejść w życie w 2017 roku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
