Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już nie ma siedzenia przed telewizorem. I w ubraniach robi się luz

Tekst: Urszula Ludwiczak
Na zdjęciu rodzina Arciszewskich.
Na zdjęciu rodzina Arciszewskich. Andrzej Zgiet
Trzy białostockie rodziny od dwóch miesięcy ciężko pracują, nad sobą. Zmieniły tryb życia, sposób odżywiania. Wszystko po to, by zrzucić nadmiar kilogramów i być zdrowszym.

Kiedy dietę zmienia cała rodzina, zwiększa się mobilizacja do działania - podkreśla Aneta Średzińska, dietetyk z Instytutu Profilaktyki i Zdrowia w Białymstoku. - Mamy nadzieję, że osoby, które zdecydowały się wziąć udział w naszym programie zmienią swoje nawyki żywieniowe na całe życie.

Program "Rodzinne odchudzanie" ruszył w Białymstoku w styczniu. Trzy wybrane w castingu rodziny, w których nadwagę ma dziecko i przynajmniej jedno z rodziców, podjęły się wyzwania i trzymiesięcznego odchudzania. Anna, Grzegorz i Dawid Arciszewscy, Agnieszka i Kacper Borysewicz oraz Edyta i Paulina Gromotowicz aż do połowy kwietnia mogą liczyć na fachowe, bezpłatne wsparcie lekarza, dietetyka, masażysty i kosmetologa. Mogą też bez limitu korzystać z wszystkich zajęć fitness i basenu w Maniac Gym, gdzie ćwiczą pod czujnym okiem trenera.

Zaczęliśmy jeść

Anna Arciszewska, gdy tylko dowiedziała się o programie odchudzania, wiedziała, że to coś idealnego dla jej rodziny.

- Samemu trudno się zmobilizować, a my już od jakiegoś czasu szukaliśmy wsparcia, kogoś, kto by mógł się nami zająć - opowiada. - Czułam, że trzeba coś ze sobą zrobić.

Wszyscy członkowie rodziny Arciszewskich mieli poważną nadwagę. Anna ważyła 99 kg, jej mąż Grzegorz - 117 kg, a 7- letni Dawid - 48 kg.

- Wiedzieliśmy, że czeka nas zmiana stylu życia. Ale odważnie i pełni nadziei przystąpiliśmy do tej zmiany - opowiadają. - Do tej pory dużo czasu, zwłaszcza jesienią i zimą, spędzaliśmy w domu przed telewizorem. Byliśmy mało aktywni. Gdy tylko było wiadomo, że zakwalifikowaliśmy się do programu, jeszcze w grudniu zaczęliśmy działać. Nawet święta spędziliśmy inaczej niż dotychczas - był basen, siłownia, dużo ruchu, spacerów. Teraz nie ma już siedzenia przed telewizorem! Dawid codziennie chodzi na fitness, siłownię albo zajęcia z gimnastyki. Wiosną dojdzie rower.

Zmieniła się też dieta całej rodziny.

- Zaczęliśmy jeść - śmieje się pani Anna. - Dotychczas jadłam raz-dwa razy dziennie, mąż tak samo. Teraz mamy zbilansowane, zdrowe posiłki 4-5 razy dziennie.

Schabowego z kapustą zastąpiła gotowana na parze rolada z kurczaka. W miejscu ziemniaków, które były obecne na ich stole codziennie, pojawiły się kasze i ryż. Do tego dużo warzyw, owoców. - Poznajemy nowe smaki, przyprawy, zioła - podkreśla pani Ania. - Już nie ma tak, że na obiad jest zawsze kotlet. No i w naszym domu już nie ma słodyczy...

Ostatnie urodziny Dawida były owocowo-galaretkowe. Pani Ania serwowała lemoniadę domowej roboty i tort z arbuza, który okazał się hitem wśród wszystkich dzieci.

- Trochę się bałam, jak goście Dawida zareagują na taki poczęstunek, ale dzieciom się podobało. I rodzicom też, bo nie było chipsów, którymi dzieci bardzo chętnie się objadają - zaznacza pani Ania.

Agnieszka Borysewicz zgłosiła się do programu z 14- letnim synem Kacprem.

- Oboje już tego wymagaliśmy - przyznaje. - Kacper ważył za dużo, bo około 75 kg. Ja zresztą też. Skończyłam 42 lata i wiedziałam, że jak się w końcu za siebie nie wezmę, to będzie coraz gorzej.

Pani Agnieszka po urodzeniu najmłodszego dziecka, które ma teraz 2 lata, nie wróciła do wagi sprzed ciąży.

- Zawsze ważyłam 68 kg, po ciąży 79-80 kg. Do tego doszły względy zdrowotne: nadciśnienie, cukrzyca ciążowa - przyznaje. - Ucieszyłam się, że znalazałam się w programie, bo pomoc fachowców jest dla mnie bardzo ważna. Sama kilka razy probowałam schudnąć, ale to było błędne koło. Maksymalnie miesiąc wytrzymywałam na diecie, chudłam, a potem waga wracała. Albo gdy po miesiącu diety nie było efektu, rezygnowałam, bo miesiąc się trudziłam i nic.

Edyta Gromotowicz natomiast odchudza się z 8-letnią córką Pauliną. Gdy Edyta przystępowała do programu, jej waga wskazywała 73,7 kg, a Pauliny - 48 kg.
- Winna była nasza dieta, za tłusta i za słodka - przyznaje pani Edyta. - Ja nawet wstawałam w nocy, by podjadać słodycze. Do tego oczywiście było za mało ruchu.

Odchudzających diet próbowała w życiu wielu, ale żadna z nich nie dała zadowalającego efektu.

- Córka nie była dotąd na żadnej diecie - zastrzega pani Edyta. - Ale teraz razem ze mną zmobilizowała się i pomału się przyzwyczaja do innego jedzenia. Wie, że powinna jeść co 3 godziny, unikać słodyczy, pić dużo wody.

Efekty już widoczne

Po dwóch miesiącach trwania programu rodziny już widzą pierwsze efekty.

- Chociaż u mnie wagowo nie jest to tak bardzo spektakularne - podkreśla Agnieszka Borysewicz, która schudła na razie 2,5 kg. - Za to w ubraniach jest już luz! To tkanka tłuszczowa przekształciła się w mięśnie.

Jej 14-letni syn, Kacper, schudł już ponad 3 kg.

Edyta Gromotowicz zaś po tych dwóch pierwszych miesiącach odchudzania waży już prawie 4 kg mniej. Jej 8-letnia Paulina na razie traci głównie tkankę tłuszczową (spadła z 43 do 38 proc.) i jest lżejsza o 1 kg.

Z niższej wagi bardzo cieszy się Anna Arciszewska - schudła już ponad 6 kg. - A mąż stracił już 8 kg! - podkreśla zadowolona. - Dawid zaś około dwóch kilogramów. Widzimy też efekty po ubraniach. Mąż swój pas dekarski zawsze na pierwszą dziurkę zapinał, a teraz na trzecią.

Efekty mobilizują wszystkich do dalszych starań.

- Uczymy się zdrowo żyć i zdrowo odżywiać - podkreślają rodziny. - Udaje się dzięki wsparciu pani Anety. Ułożyła naszym rodzinom jadłospisy, pokazała jak zbilansować posiłki.

Codziennie uczą się regularnie jeść i pić więcej wody. Na przekąski - zamiast słodyczy - wybierają orzechy, migdały, suszone i świeże owoce. Codzienne zakupy stały się bardziej przemyślane. Rodziny poznają nowe smaki.

- Kupuję teraz takie owoce czy warzywa, na które kiedyś nie zwracałam uwagi, nawet nie wiedziałam jak się nazywają - zaznacza pani Anna. - Dawid ma ogromną wiedzę o zdrowym odżywianiu. Zaczął jeść owoce i warzywa, jabłka, gruszki, buraczki. Nie wiedziałam, jak znakomite są suszone buraki. Mam swój ogród i postanowiłam, że w tym roku ich samodzielnie nasuszę.

- Ja nauczyłam się pić więcej wody - podkreśla pani Agnieszka. - Codziennie po przebudzeniu piję wodę z cytryną.

Do dietetyczki mogą zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. To ona bowiem motywuje ich do dalszej pracy nad sobą. Rodziny stały się też wsparciem dla siebie nawzajem. Zaprzyjaźniły się.

- Chociaż na zajęciach rzadko się ze sobą spotykamy - przyznają. - Każdy korzysta z siłowni czy basenu wtedy, kiedy ma czas. Mamy karnet "open" i możemy być w klubie od 6.30 do 22.30, ile chcemy.

Choć przyznają, że czasem bywa ciężko z przestrzeganiem zasad zdrowego stylu życia, to nikt nie zamierza rezygnować. Wręcz przeciwnie, motywacja jest coraz większa. - I smutek, że zaraz koniec programu - mówi pani Agnieszka. - To jeszcze tylko trzy tygodnie... Ale nawet jak program się skończy, ja nowych nawyków nie zaprzestanę!

Marzenia do spełnienia

Wszystkie uczestniczące w programie panie podkreślają, że one same, jak i i ich rodziny zyskały już bardzo dużo. I nie chcą tego stracić.

- Zresztą zasady zdrowego stylu życia, zdrowego odżywiania są bardzo przyjazne - mówi dietetyczka Aneta Średzińska. - Posiłki są dobrze zbilansowane, odpowiednie dla całej rodziny. Nie jest tak, że trzeba osobno dla każdego gotować. I to nie jest katowanie się dietą. Dlatego myślę, że nawet po skończeniu programu rodziny będą chciały te zasady nadal stosować.

- I innym będziemy dobre rady dawać - śmieje się pani Ania.

Na razie cieszy się, że zrzucenie kilku kilogramów sprawiło, że jest jej lżej żyć.

- Jestem szczęśliwa, że brzuch mi już nie przeszkadza w zawiązywaniu sznurówek i że nie sapię jak idę pod górkę - śmieje się. - Chcę ważyć tyle, aby czuć się ze sobą dobrze. Wystarczy mi rozmiar L. Teraz ważę 92 kg, ale już jak patrzę na siebie w lustro jestem zadowolona.

Zadowolony jest też jej mąż Grzegorz.

- Widzi, że odmawianie sobie piwa i picie zamiast niego wody się opłaca - zauważa pani Anna.

Pani Agnieszka chciałaby wrócić do wagi przed ciążą. - Zadowolona będę jak już nawet te 70 kg będzie.

Cel Edyty to 65 kg i rozmiar "M".

- To od nas zależy, czy się uda - mówią rodziny. - Na pewno nie może być tak, że po trzech miesiącach programu wracamy do starych nawyków i przyzwyczajeń. Najlepiej będzie, jak spotkamy się za rok i zobaczymy, co nam się udało.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna