Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Górniak nosi moją kurtkę, a Dodzie uszyłam 60 strojów

Wojciech Wojtkielewicz
- Gwiazdy potrzebują ubrań, które będą dobrze wyglądały w telewizji - mówi Alicja Czarniecka z Białegostoku
- Gwiazdy potrzebują ubrań, które będą dobrze wyglądały w telewizji - mówi Alicja Czarniecka z Białegostoku Wojciech Wojtkielewicz
Jako 4-latka szyła ubrania dla lalek, miśków i psa sąsiadki. Potem ubierała Kazimierę Szczukę, Dodę i Edytę Górniak. Teraz Alicja Czarniecka z Białegostoku wzięła udział w drugiej edycji programu "Project Runway".

- Ubierałaś Edytę Górniak, szyłaś dla Dody. Miałaś nawet podobno pewien epizod z Whitney Houston...

- Miałam praktyki w Stanach Zjednoczonych, w Chicago, pod okiem amerykańskiej projektantki mody Barbary Bates. Jedną z jej klientek była właśnie Whitney, inną Oprah Winfrey. Mogłam zobaczyć co noszą, jakie ubrania wybierają. Mam nadzieję, że uda mi się zaprojektować coś dla zagranicznych gwiazd, mam już nawet kilka namiarów. Jeśli chodzi o Polskę, to tak jak wspomniałaś szyłam m.in. dla Dody. Zaprojektowałam jej ponad 60 strojów na ostatnią trasę koncertową Fly High Tour. Dowiedziała się o moim istnieniu przypadkiem. Była na siłowni w Warszawie. I tam w jednej z gazet, "Lounge Magazyn", na okładce były nasze ciuchy. Dodatkowo w środku też było sporo ubrań mojego projektu. Wśród nich zbroja, zrobiona z błyszczących kawałków metalu. I to właśnie ona wpadła Dodzie w oko. I odezwała się do mnie. Umówiłyśmy się na spotkanie w Warszawie, porozmawiałyśmy pół godziny po czym zleciła mi zaprojektowanie kostiumów na całą swoją trasę koncertową.

- Nie obawiałaś się trochę tego zlecenia?

- Obaw raczej nie było. Doda ma idealną figurę. To kobieta, dla której bardzo łatwo jest coś zaprojektować, bo ma wszystko tam, gdzie trzeba. Wiadomo, że w normalnym życiu zazwyczaj tak nie jest. Kobiety są różne - grubsze, chudsze, wyższe czy niższe. Projekty, które robimy na co dzień, są bardziej stonowane i funkcjonalne. Kostiumy na scenę muszą być widowiskowe. Wśród projektów dla Dody były stroje ledowe, całe błyszczące i świecące. Zaskakiwały publiczność.
- Edyta Górniak i Kazimiera Szczuka też noszą twoje ciuchy.
- Kazimiera Szczuka miała na sobie moje dwa żakiety i spódnicę, a Edyta Górniak wybierała rzeczy na co dzień - na przykład skórzaną kurteczkę czy coś, co dobrze wygląda w telewizji. W moich projektach pokazywała się w programie, w którym jest jurorką czyli w "The Voice of Poland".
- Projektujesz też dla mężczyzn?
- Raz udało mi się ubrać faceta - białostockiego wokalistę Błażeja Lange. Zaprojektowałam wtedy koszulkę i spodnie, w których wystąpił podczas koncertu. Fajne doświadczenie, jednak wolę projektować dla kobiet (śmiech).
- Czy gwiazdy mają jakieś zachcianki jeśli chodzi o ubiór?
- Ich wymagania pokrywają się zazwyczaj z okazją, na jaką projektowane są ubrania. Doda chciała, żeby było widowiskowo. Sama robiła show, więc i ubrania musiały pasować. Edyta Górniak potrzebuje rzeczy, które dobrze wyglądają w telewizji. Nie mogę jej ubrać na przykład w paski, bo to nie będzie współgrać z tłem i będzie "blikować" na ekranie. W ogóle Edyta jest bardzo uważna, jeśli chodzi o stroje. Najpierw musi sprawdzić, jak dana rzecz będzie wyglądała w kamerze, zanim zatwierdzi ją do noszenia. Z kolei Kazimiera Szczuka potrzebuje czegoś, co będzie wyglądało dobrze podczas sesji fotograficznych. Ubrania mają spełniać swoją rolę.
- Na ekranach naszych telewizorów pojawia się nie tylko Edyta Górniak. Ty też ostatnio miałaś swoje pięć minut. Pojawiłaś się w drugiej edycji programu "Project Runway", nadawanego na antenie telewizji TVN w środy o godz. 21.30. Jak tam trafiłaś?
- Starałam się o udział w pierwszej edycji programu, ale się nie udało. Za drugim razem zostałam zaproszona do udziału w castingu i dostałam się. Wytrwałam aż do drugiego odcinka (śmiech). Na początku, kiedy dowiedziałam się, że zostałam przyjęta, przez chwilę się wahałam, czy wziąć udział, czy nie. Mam już w sumie ugruntowaną pozycję w świecie modowym, własną firmę, która ciągle się rozwija i kontakty w branży. Moja marka jest dosyć popularna, a ciuchy noszą gwiazdy. I ryzykowałam trochę bardziej niż reszta, bo większość uczestników to osoby, które faktycznie dopiero zaczynają. Ale pomyślałam, że jednak pójdę i udział w programie potraktuję jako nowe doświadczenie. Czy to moje ryzyko się opłaciło, czy nie, zobaczymy.
- Odpadłaś, bo jurorom nie spodobał się twój projekt stroju dla siatkarki. Zgadzasz się z ich opiniami?
- Mi samej ciężko jest siebie oceniać. Ten projekt faktycznie był cukierkowy, co zarzucali mi jurorzy, ale takie dostałam tkaniny. A że się nie spodobał? Trudno. Cieszy mnie, że teraz, po emisji odcinka dostaję dużo ciepłych słów od różnych osób. Nie tylko od zwykłych ludzi, czy przyjaciół, ale też od krytyków mody. Jestem zadowolona, że udało mi się "dobrze odpaść" (śmiech). Tym bardziej, że jak już wspomniałam, pewne drzwi mam już otwarte, a w programie są też tacy, którym udział może pomóc się wybić i zaistnieć, którym program jest bardziej potrzebny.
- Z którego ze swoich zawodowych doświadczeń jesteś najbardziej dumna?
- Od czasu do czasu zajmuję się stylizacją teledysków. Niedawno współpracowałam z ludźmi, którzy byli producentami tak kasowych filmów jak "Batman" czy "Prometeusz". To jest ekipa z Islandii i z nimi kręciłam teledysk. Byłam tam stylistką i to jest chyba doświadczenie, które najwięcej mi dało. Chociaż produkcja TVN, czyli produkcja telewizyjna, to też jest dla mnie nowość. Nigdy nie widziałam czegoś takiego od kuchni. Nie wiedziałam, ile pracuje osób, co robią, jakie mają zadania...
- Moda to u ciebie rodzinna tradycja. Twoja mama uczyła się w technikum krawieckim i miała zeszyty z różnymi projektami...
- I ja te zeszyty cięłam i wydzierałam (śmiech). Kiedy miałam 4 lata, dostałam od taty maszynę do szycia. Taką zabawkę, ale z prawdziwą igłą i nitką. I wtedy właśnie zaczęła się moja przygoda z szyciem. A wracając do zeszytów mamy, to właśnie w nich były rozrysowane na papierze takie malutkie wykroje. I pomyślałam sobie, że gabarytami idealnie pasują do... lalek. To właśnie one, ale też miśki i inne zabawki były moimi pierwszymi modelami. Później zaczęłam szyć dla mojego brata, dla koleżanek, dla każdego, kogo można było ubrać. Łącznie z... psem sąsiadki (śmiech). Kiedy miałam 10 lat, razem z siostrą szyłyśmy sobie staniki. To właśnie - jak się później okazało - były pierwsze wprawki do zawodu.
- Kiedy wybierałaś szkołę średnią, padło na Liceum Plastyczne w Supraślu.
- Tak. Zdobyłam zawód technik-plastyk na wydziale tkaniny artystycznej. Później była Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie i architektura wnętrz. Wtedy na chwilę odeszłam od projektowania, bo pomyślałam, że architektura może być ciekawa. Jednak okazało się, że tak naprawdę to nie to chcę w życiu robić.
- Jednak zacięcie plastyczne nadal masz. Malujesz...
- Nawet miałam swoją wystawę w Stanach! Teraz dużo mniej maluję, ale jeśli miałabym szansę i trochę czasu, to pewnie bym do tego wróciła. Malarstwo i wszystkie inne zajęcia związane z plastyką, formą, rzeźbą pomagają w projektowaniu, bo często trzeba wykazywać trochę geometrycznego myślenia.
- Myślisz już o nowej kolekcji?
- Tak. Pracuję nad kolekcją jesienną. Będziemy ją wypuszczać pod koniec lata, prawdopodobnie w sierpniu. Mam nawet modelkę z Białegostoku, Magdalenę Hapunik, i to pod nią powstają projekty, które mam nadzieję zaskoczą odbiorców.
- A co będzie modne w tym sezonie?
- Jest tyle trendów, że ciężko to stwierdzić jednoznacznie. Ja w swojej kolekcji stawiam na żywe kolory i asymetrię. Odchodzimy od szarej masy, która opanowała rynek przez ostatnie dwa lata. Nie wiem, czy zauważyłaś, że wszyscy ubierali szary dres, a nie każdy w tym dobrze wygląda. Czas na zmiany i na kolor.
- Co jeszcze przed tobą?
- Tego nie wiem. Chciałabym ubierać zagraniczne gwiazdy, o czym już wspomniałam. To w tej chwili mój priorytet. Mam już nawet kilka namiarów. Ale nie będę zapeszać.
Alicja Czarniecka

-Białostoczanka, rocznik '85. Ukończyła Liceum Plastyczne w Supraślu i Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 2006 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie odbyła praktykę w pracowni Barbary Bates Fashion Design, u której ubierają się m.in. Michelle Obama, Oprah Winfrey, Whitney Houston, Mary J.Blige, Will Smith, Mike Tyson, Michael Jordan. Po powrocie do Polski współpracowała m.in. z Dodą, Małgorzatą Ostrowską, Kazimierą Szczuką, Joanną Horodyńską, Edytą Górniak, siostrami Radwańskimi oraz z belgijską piosenkarką Ianą. Ma własną markę SAX35TH oraz szwalnię o wdzięcznej nazwie Manufaktura.
Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna