Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika Wypadków Umysłowych. Wstajesz i... Kuźniar, człowiek, który po Wielkanocy zwraca jajka do sklepu

Rysunek Grzegorz Radziewicz
Rysunek Grzegorz Radziewicz
Po akcji Kuźniara w Walmarcie dziennikarze mogą trafić na listę grup potencjalnie dla USA i ich gospodarki niebezpiecznych. Proszę więc konsula od wiz, żeby Kuźniara traktował jak niewyspanego biznesmena

Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i bóg wie, czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało - powiedział w wywiadzie dla jednej gazety biznesmen, właściciel biura podróży i portalu podróżniczego, którego publiczność "podziwia" jako dziennikarza telewizyjnego prowadzącego program "Wstajesz i ... Kuźniar" czy jakoś tak podobnie.

Program ten nadawany jest w porannym paśmie stacji, która słynie z wysokich standardów etycznych, tak wysokich, że nawet powołali w niej specjalną komisję, żeby te standardy ogarnęła. Widocznie etykę mają tam nie do ogarnięcia, bo w roli dziennikarza prowadzącego obsadzają biznesmena z branży turystycznej, doradzającego rodakom, jak cwaniakować, żeby w USA zakitrać parę dolarów.

Ta Kuźniarowa porada obiegła cały polski internet, więc i ja się z nią zapoznałem. Wnioski, jakie wyciągnąłem są następujące: Polska zmienia się dynamicznie. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych opisywałem historię bezdomnego, dworcowego lumpa, który z wyjazdów zagranicznych uczynił sobie sposób na przeżycie. Postanowił on, że wyżebrane pieniądze, zamiast przepić, zainwestuje w tanią, objazdową wycieczkę autokarową na południe Europy. Wycieczka jechała, a on spał. Cały tył autokaru miał dla siebie, bo tak śmierdział, że muchy przy nim zdychały. A jak już dojechali do jakiejś atrakcji turystycznej i turyści udawali się na zwiedzanie, on stawał na ulicy i żebrał. Miał z tego kilkanaście razy więcej niż w kraju, więc jak wracał, ponownie udawał się do biura podróży (tylko już innego, bo w starym rozpoznawali go po smrodzie) i całą operację powtarzał.

Wszystko od tego czasu się zmieniło. Na lepsze. Myślę, że dziś mój bohater byłby celebrytą, który do USA latałby w celu odwiedzenia Walmartu. Poza tym by nie śmierdział. Miałby bowiem ze sobą zapas hotelowego mydła i hotelowych ręczników.

Posiadałby też wartą kilkaset dolarów wizę. Jarosław Kuźniar dał odpowiedź na dręczące mnie pytanie, jaki interes mają Amerykanie w tym, że dla najwierniejszych swoich polskich sojuszników utrzymują obowiązek wizowy. Już wiem. Teraz obawiam się, że sankcje zostaną zaostrzone. Dotychczas dziennikarze, jako grupa zawodowa, byli przez amerykańską ambasadę traktowani ulgowo. Dostawaliśmy wizy bez żadnych problemów. Jednak po akcji Kuźniara w Walmarcie możemy trafić na listę grup potencjalnie dla Stanów Zjednoczonych i ich gospodarki niebezpiecznych. Proszę zatem pana konsula od wiz, żeby Kuźniara nie traktował jak dziennikarza, tylko jak biznesmena, który śpi trzy godziny dziennie. Tak przeczytałem w wywiadzie z nim, że od kiedy otworzył własny portal, skrócił sen z czterech do trzech godzin. I to starczy za odpowiedź na pytanie, dlaczego Kuźniar w cwaniakowaniu nie widzi obciachu. Taki niedobór snu nie może nie pozostawić śladów w psychice. Moja rada jest zatem taka. Niech pan, panie Kuźniar, porządnie się wyśpi, zanim udzieli pan kolejnego wywiadu i zabierze się za następny biznes.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna