Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z urzędniczki chcieli zrobić bandytę

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Archiwum
Policja zatrzymała ją w pracy. Mogła trafić nawet do aresztu śledczego. W czwartek została uniewinniona, a sąd przeprosił za wszystko, co ją spotkało

- Przeżyłam prawdziwy koszmar - mówi Katarzyna Marcinkiewicz z Augustowa. - Nikomu czegoś takiego nie życzę.

Niemal dwa lata temu w Urzędzie Skarbowym w Augustowie pojawili się policjanci. Przyszli po Katarzynę Marcinkiewicz. Wyprowadzili ją z urzędu na oczach wielu ludzi. Mówili, że jeśli będzie stawiać opór, założą jej kajdanki. Grozili także, iż może trafić do aresztu śledczego dla kobiet w Białymstoku, a jej dziecko, które samotnie wychowuje - do placówki opiekuńczej.

Policjanci, którzy, jak twierdzili, wykonywali jedynie polecenia prokuratury, przesłuchali kobietę. Potem wypuścili ją do domu. Wcześniej, jak się okazało, prowadząca sprawę sejneńska prokuratura zdążyła już wydać za Marcinkiewicz list gończy oraz doprowadzić do decyzji o jej tymczasowym aresztowaniu na 14 dni. Bo kobieta miała nie odbierać wezwań na przesłuchanie.

Co takiego zrobiła? W 2012 r. podała do sądu swoich przełożonych z augustowskiej skarbówki o mobbing. W tej sprawie wciąż prawomocny wyrok nie zapadł. Marcinkiewicz lekko w pracy już jednak nie miała. Żeby udokumentować kolejne przypadki mobbingu, schowała za szafą dyktafon. Po pewnym czasie znaleźli go inni pracownicy urzędu i zgłosili to prokuraturze. I choć na nagraniach niczego istotnego nie było, śledczy z Sejn postanowił zrobić z tego poważne postępowanie. Uznali, że kobieta chciała uzyskać dostęp do informacji skarbowych. A za to grozi do 2 lat więzienia.

Pani Katarzyna nie miała wątpliwości, że ta sprawa ma ścisły związek z oskarżeniem o mobbing. Podpadła bowiem wielu wpływowym ludziom. Ci zaś wszędzie mają swoje macki.

Sąd I instancji ją uniewinnił. To samo uczyniła w czwartek suwalska "okręgówka". Przewodnicząca składu orzekającego, sędzia Grażyna Zielińska stwierdziła, że organy ścigania powinny oskarżoną przeprosić za całe to postępowanie. Bo w ogóle nie powinno do niego dojść.
Podczas czwartkowej rozprawy z oskarżenia wycofała się nawet... prokuratura.

- Uznaliśmy, że nie ma szans, by apelacja od wyroku sądu I instancji była skuteczna - tłumaczy prokuratur Ryszard Tomkiewicz.
Nie oznacza to jednak, że śledczy kwestionują sam akt oskarżenia, a prokurator, który go pisał miał ponieść jakiekolwiek konsekwencje.
- Potraktowano mnie jak najgorszego bandytę, zostałam straszliwie poniżona - mówi Marcinkiewicz. - Czy można takie rzeczy robić bezkarnie?
Wyrok suwalskiego sądu jest już prawomocny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna