Bliscy straty punktów byli w Bielsku Podlaskim piłkarze liderującej w IV lidze Wissy Szczuczyn. Przegrywali już 0:2, ale pozbierali się i strzelili młodym gospodarzom trzy gole.
Wissa ma mocny skład, traci mało goli i konsekwentnie walczy o powrót do III ligi. Tur też jest spadkowiczem, ale postawił w tym sezonie na grę widowiskową, ofensywną i pełną młodzieńczej fantazji.
- Mamy więcej atutów w ofensywie, więc trudno oczekiwać od nas, byśmy wychodzili na boisko i murowali własną bramkę - mówił podczas zimowych sparingów trener Tura Paweł Bierżyn. - Chcemy pokazywać naszym kibicom piłkę efektowną i pełną entuzjazmu. Taki styl gry odpowiada i mnie, i moim zawodnikom.
I tak bielszczanie rozpoczęli sobotni mecz z liderem. Od razu ruszyli do ataku, a do tego sprzyjało im szczęście. Już w 6. minucie z dystansu kropnął Paweł Łochnicki, mokra piłka wyślizgnęła się z rękawic Mateusza Mierzejewskiego i wpadła mu "za kaptur" do siatki. Gospodarze atakowali dalej i po dwóch kwadransach podwyższyli wynik. Tym razem ładną akcję zaczął Karol Kosiński, podał do Daniela Daniłowskiego, a ten dokładną piłką obsłużył Mateusza Jakubowskiego.
Strata drugiego gola podziałała na gości jak płachta na byka. Już po wznowieniu gry piłkę sprzed pustej bramki Tura wybił Joachim Witoszko, a po kilku minutach w polu karnym opanował ją Tomasz Kiljańczyk i pod ręką siedemnastoletniego Patryka Siduna posłał do bramki.
W przerwie grający trener Wissy Kamil Wojtkielewicz przemeblował swój skład i goście nabrali wigoru. Kolejne gole zdobywali jednak po błędach młodych zawodników Tura. Najpierw Witoszko sfaulował w polu karnym rywala i Wojtkielewicz wyrównał z karnego, a potem Sidun źle wybił piłkę z własnego pola karnego. Ta trafiła pod nogi zawodników ze Szczuczyna i Mateusz Zambrowski precyzyjnym strzałem zza pola karnego ustalił wynik na 3:2 dla Wissy.
W Siemiatyczach Cresovia rozbiła rezerwy suwalskich Wigier wygrywając 5:0. Dwie bardzo ładne bramki zdobył Paweł Radziszewski. Najpierw huknął z około 16 metrów umieszczając piłkę w samym okienku bramki Wigier, a później przelobował uderzeniem niemal ze stojącej piłki bramkarza gości ustalając wynik na 5:0.
Punkt w meczu ze Spartą Augustów wywalczył MKS Mielnik, remisując u siebie 1:1. Wynik został ustalony już przed przerwą - na prowadzenie wyprowadził gości Wojciech Czereszewski, a wyrównał z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Łukaszu Treszczotko, Jakub Andryszek.
- Jak na zmiany kadrowe, które dotknęły nas zimą, do 80. minuty spisywaliśmy się nadspodziewanie dobrze i byliśmy stroną przeważającą. Niestety, dwie żółte kartki Tomka Iwaniuka spowodowały, że w końcówce drżeliśmy o wynik - przyznaje Radosław Kondraciuk, trener Mielnika.
- Dla nas ten wynik jest rozczarowaniem. Jechaliśmy po trzy punkty, tak potrzebne do utrzymania się - stwierdził z kolei trener Sparty Augustów Jacek Bayer.
Ciekawe spotkanie rozegrane zostało w Wysokiem Mazowieckiem, w którym Ruch pokonał KS Śniadowo 2:0.
- Pod koniec pierwszej połowy ukarani zostaliśmy rzutem karnym. Nasz obrońca wybijając piłkę głową wpadł na piłkarza gospodarzy i sędzia podyktował, moim zdaniem pochopnie, "jedenastkę". Bramka ta nieco ustawiła sam mecz, chociaż mieliśmy kilka dobrych sytuacji do zdobycia bramek - powiedział trener Śniadowa Adam Szuba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?