Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wózki nie zamknęły ich w czterech ścianach

Dominika Rucińska
Nogi zastępuje im wózek inwalidzki. I co z tego? Krzyśkowi Blusiewiczowi nie przeszkadza to chodzić na dyskoteki i grać w piłkę. Paweł Spaliński pozuje do zdjęć, a Kasia Kuklińska pływa na kutrze.

Rodzinna wycieczka z Łomży do Krakowa. Piękna pogoda, słońce, pusta droga. Jednym słowem - sielanka. Nagle z przeciwległego pasa nadjeżdża ciężarówka. Samochód traci przyczepność. Potem słychać już tylko krzyki i trzask rozbijanych szyb... Kiedy 13-letni wówczas Krzysztof Blusiewicz z Łomży odzyskał świadomość, wiedział, że jego życie już nigdy nie będzie już takie samo.

- Ale już się nad sobą nie rozczulam - zapewnia Krzyszof, który od prawie 10 lat porusza się na wózku inwalidzkim - Na początku był szok, bo zdałem sobie sprawę, że część moich życiowych marzeń mogę zaliczyć już tylko w poczet fantazji. Na przykład moje największe marzenie związane ze sportem - o zostaniu piłkarzem, a pewnego dnia może nawet trenerem reprezentacji... O tym marzyłem. Dziś moje marzenia są już inne. Ale są!

ZAMIAST AWF - informatyka, Zamiast piłki nożnej - rugby

Mimo tego, że podczas wypadku w 2006 r. doznał porażenia kończyn dolnych i cierpi na niedowład górnych, mimo tego, że w tym sądnym dniu zginęła jego spodziewająca się dziecka siostra i jej mąż, Krzysztof nie poddał się. Musiał tylko nieco przewartościować swoje życiowe cele. Choć zamiast AWF-u zmuszony był wybrać informatykę, nadal jest aktywny i realizuje swoje pasje. Ciągle też się uczy. Niedawno napisał pracę inżynierską. Nadal też - jak sam określa - chodzi do dyskotek. Mimo że nie porusza się na własnych nogach, nie zamyka się w czterech ścianach własnego domu. Ma wielu przyjaciół i to jest dla niego najważniejsze. To dzięki nim może codziennie się ubrać i "iść" na uczelnię. Rano pomaga mu koleżanka - Gosia, z którą znają się od dziecka. Potem przychodzi kolega z roku i znosi go wraz z wózkiem ze schodów.

Po zajęciach na uczelni Krzysiek leci na zajęcia taneczne albo trening rugby na wózkach. Ta ostatnia dyscyplina jest połączeniem koszykówki i hokeja na lodzie. Przeznaczona jest dla tetraplegików, czyli ludzi, którzy z powodu paraliżu kończyn jeżdżą na wózkach inwalidzkich. Zwana także "murderballem" gra powstała w latach 70-tych XX w. w Kanadzie. Nazwa w tłumaczeniu oznacza "mordercza piłka", co wskazuje , że jest to bardzo kontaktowy i bardzo ryzykowny sport, wymagający specjalnych wózków.

Czy swoją wiarę w siebie Krzysiek zawdzięcza tylko najbliższym i wrodzonej determinacji - trudno powiedzieć. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie odnalazła go Katarzyna Kuklińska, prezes łomżyńskiego Stowarzyszenia Ludzi Aktywnie Naznaczonych "Ja i Ty".

Z balkonikiem na zamki nad Loarą? Nie ma problemu!

- Pamiętam dzień, w którym postanowiłam odwiedzić Krzyśka - wspomina Katarzyna Kuklińska, pochodząca z małej wsi koło Kolna. - Był kolejną osobą niepełnosprawną, którą chciałam zachęcić do działania w stowarzyszeniu. Nie spodziewałam się jednak, że od razu przyjmie moją propozycję aktywnego udziału w tym, co robimy. Zdarzało się już bowiem, że umawiałam się z jakąś osobą niepełnosprawną na spotkanie i... nawet nie zostałam wpuszczona do mieszkania. Niektórzy ludzie na wózkach wolą zamknąć się w swoich czterech ścianach.
Kuklińska, idąc na spotkanie z Krzyśkiem, który od dnia wypadku przykuty jest do wózka, spodziewała się spotkać człowieka w strasznej depresji. Ku jej zdziwieniu trafiła na pozytywnie zakręconego, młodego mężczyznę z olbrzymim poczuciem humoru, kilkoma pasjami i ogromnym dystansem do siebie i własnych słabości. Wszystkie jej obawy prysnęły jak bańka mydlana.

- Zazwyczaj bardzo ciężko jest pozbierać się po wypadku i zaakceptować swój los, to, że już zawsze będzie się uzależnionym od wózka - tłumaczy Kuklińska. - Ja stawiam takim osobom wyzwanie - pokonanie własnego strachu i wyjście do ludzi. Podczas rozmowy z Krzyśkiem chciałam mu pokazać, że jak się chce, to wszystko można. Ale okazało się, że nawet nie musiałam go na nic specjalnie namawiać. Krzysiek okazał się osobą bardzo otwartą.

Natomiast pani prezes Katarzyna Kuklińska przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie powściągliwej. Wydaje się, że waży każde słowo. Jednak już po kilku minutach zaczyna się coraz częściej uśmiechać i okazuje się osobą niezwykle pogodną. Mimo tego, że jest przywiązana do swojego balkonika.

- Poruszanie się przy pomocy balkonika nastręcza wielu niedogodności - przyznaje prezeska Stowarzeszenia "Ja i Ty". - Trudno jest na przykład pchać go przed sobą na nierównej drodze. Kolejną sprawą jest problem z naprawą tego typu urządzeń. W takiej Łomży żadna firma nie podejmie się przeróbek bez odpowiedniego atestu i homologacji. Dlatego muszę polegać na tych, których określa się mianem "złotej rączki".

Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dziś pani Katarzyna w swoim balkoniku dostrzega nawet dobre strony: - Chodzik stał się dla mnie fotelem, a nawet swego rodzaju łóżkiem. Można także korzystać z niego jak ze stolika - podkreśla z uśmiechem.
Założycielka stowarzyszenia "Ja i Ty" cierpi na wrodzoną wadę genetyczną - achondroplazję. Schorzenie to polega na zaburzeniu genu odpowiadającego za wzrost i budowę ciała. Choroba ta dotyka jedną osobę na 10 tysięcy. Los chciał, że trafiło właśnie na Katarzynę. Dlatego od dzieciństwa zmuszona jest poruszać się przy pomocy balkonika. Zdarza się także, że ten dość zgrabny i - podobnie jak jego właścicielka - raczej drobnych rozmiarów sprzęt wywołuje wiele komicznych sytuacji.

- Gdy ktoś proponuje mi podwiezienie, moje pierwsze pytanie brzmi: jaki masz samochód? I bynajmniej nie chodzi mi o markę - śmieje się pani Katarzyna.
Istotnym czynnikiem są gabaryty auta. Wózek ten bowiem z trudem mieści się w bagażniku autobusu PKS (bo się nie składa), ale potrafi zaskoczyć i z powodzeniem zmieścić się w bagażniku daewoo tico.
- Pamiętam, jak kiedyś mój znajomy zaoferował mi transport, a potem sam musiał jechać w bagażniku, a mój balkonik - na przednim siedzeniu pasażera! - wspomina z humorem Kuklińska.

Fakt, że pani Katarzyna nie jest w stanie poruszać się bez pomocy swojego balkonika, bynajmniej nie przeszkadza jej w spełnianiu marzeń i zwiedzaniu świata. Ostatnio np. była we Francji, gdzie oglądała stare zamki znajdujące się nad rzeką Loarą.
- Uwielbiam podróżować! - podkreśla założycielka stowarzyszenia "Ja i Ty". - Zdarzyło mi się być nad morzem, a nawet na morzu! Uprzedzę jednak pytanie - nie, to nie było na promie! To był zwykły kuter rybacki. Pamiętam, że stałam na pokrywie silnika... Ale cóż, czego się nie robi by realizować swoje pasje!

Kolejną komiczną, a dla wielu pouczającą sytuacją jest przygoda pani Katarzyny, która wydarzyła się podczas podróży w góry. Wtedy to dzięki znajomości swoich praw udało jej się zmienić... trasę pociągu! Otóż na małej stacyjce, na której wysiadała założycielka "Ja i Ty", nie było podjazdu dla wózków. Dzięki życzliwości pomocnych ludzi udało się sprawić, by pociąg wjechał na najwyższy peron.

Niekomfortowe sytuacje mają też miejsce na co dzień. Pani Katarzynie trudno jest np. rozmawiać ze spotkanymi na ulicy osobami, czy też ze stojącymi za blatem sprzedawcami i urzędnikami. A to z powodu wzrostu. Jej wzrost porównywalny jest bowiem ze wzrostem 6-letniego dziecka, więc najwygodniej jest, kiedy jej rozmówcy siedzą. Może też dlatego ma tak doskonały kontakt z ludźmi na wózkach?
Wróćmy do momentu, kiedy to wszystko się zaczęło. Co sprawiło, że pochodząca z małej miejscowości pod Kolnem Katarzyna Kuklińska została prezesem prężnie działającego stowarzyszenia?

- Stowarzyszenie Ludzi Aktywnie Naznaczonych "Ja i Ty" oraz Klub "Carpe diem" to mój pomysł, moje dziecko - podkreśla z dumą prezeska. - Z ludźmi niepełnosprawnymi spotykaliśmy się od dawna. Była i nadal jest to grupa ludzi, którzy chcą działać, chcą robić coś dla innych.

Do stowarzyszenia należą nie tylko osoby niepełnosprawne. Współpracują z nim również ludzie, którzy nie poruszają się na wózkach. Ot chociażby tacy, jak artystka Agnieszka Zielewicz czy fotograf Iwo Świątkowski.
- Jesteśmy otwarci na tych, którzy chcą coś zmienić, chcą działać - podkreśla Iwo Świątkowski. - To nie jest stowarzyszenie dla każdego, a tylko dla tych, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia. Chcemy promować sztukę wyższą. Z pewnością nie będziemy wspierać bylejakości i tandety.

Dalekie od kiczu i tandety są z pewnością turnieje tańca, w których biorą udział członkowie stowarzyszenia. Także ci, którzy poruszają się na wózkach! Projekt "Tacy sami" powstał we współpracy z Regionalnym Ośrodkiem Kultury w Łomży. Pod okiem choreografki Justyny Wawrzyniak tancerze przygotowują się do pokazów tańca na światowym poziomie. A kiedy już wytrenują swoje ruchy, jadą podbijać świat! Ot chociażby do Francji na turniej tańca MODE-H (czyt. modaż), połączony z warsztatami i pokazem mody dla niepełnosprawnych. Co roku odbywa się on w innym stylu. Dotychczasowe edycje organizowane były pod hasłem "Król Słońce" i "Lata `80". Hasło tegorocznej edycji to country.

W tanecznych turniejach brał udział m.in. Paweł Spaliński, który od dzieciństwa jeździ na wózku, a z łomżyńskim stowarzyszeniem związany jest od początku jego istnienia. - Takie turnieje to bardzo intensywne pięć dni wypełnione treningami i pokazami - przyznaje. - Ale te zajęcia dają nam bardzo dużo. Przede wszystkim uświadamiają ludziom, że wózek to coś na kształt okularów korekcyjnych, które po prostu umożliwiają lepsze funkcjonowanie... Poza tym szczegółem, jesteśmy wszyscy tacy sami.

Paweł brał także udział w innej ciekawej inicjatywie Klubu "Carpe Diem". Była to wystawa fotografii Iwo Świątkowskiego oraz Agnieszki Zielewicz pod hasłem "Nieidealni ale widzialni". Najpierw niepełnosprawni członkowie stowarzyszenia zostali poprzebierani za bohaterów filmów i bajek, wspaniale wystylizowani i umalowani, a potem sfotografowani. Następnie zaś dali się sportretować na tle swoich wystylizowanych zdjęć.

- Ludzie tacy jak my postrzegani są przede wszystkim przez pryzmat wózka, na którym siedzą - tłumaczy Paweł Spaliński. - To nie jest fair. Wystawa "Nieidealni ale widzialni" pokazuje wam, zdrowym, że każdy z nas, nawet osoba na wózku, jest przede wszystkim człowiekiem ze swoimi pasjami i zainteresowaniami. Trzeba o tym pamiętać To właśnie daje nam stowarzyszenie. Tu każdy czuje się swobodnie i może być sobą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna