Wykryła je Baśka. Wyszła z wiosną na podwórko. Nie ukrywajmy - nie prezentowała się najlepiej. Brak makijażu, ciuchy używane jeszcze przez dziadków. Ale kto na wsi stroi się, żeby kurom podsypać?
Wyszła zatem w tych swoich fatałachach przed sień. Patrzy - od zagrody sąsiada coś błyska. Jakby się promienie słoneczne w czymś odbijały. Przyjrzała się. Promienie słoneczne odbijały się w obiektywie kamery. Głupia nie jest. Telewizję ogląda, to wie, do czego kamera służy. Do kamerowania! Czyli śledzenia jej jak jakiejś lafiryndy.
Znaczy, sąsiad ją podgląda. I to aż z trzech kamer! Jedną skierował na drzwi wejściowe Mizgajów, drugą - na garaż, trzecią - na bramę wjazdową, dzięki temu uzyskał wgląd w prawie całe ich życie. - O niedoczekanie twoje - pomyślała Baśka - żebyś ty mi z życia zrobił holyłuda. I poszła powiadomić o wszystkim męża Mariana.
Jak się Mizgaj płci męskiej o tym dowiedział, to taka go złość chwyciła, że nie mógł spać całą noc. Dotarło do niego, że jest stale obserwowany.
Długo rozmyślał nad powodem, dla którego ich sąsiad zamontował kamery. I wyszło mu, że sąsiad ich nagrywa, a potem montuje "co lepsze kawałki", żeby oglądać to sobie z koleżkami i się z Mizgajów naśmiewać.
A jakie są te "co lepsze kawałki"? A choćby wtedy, kiedy Mizgajowa wychodzi w tych swoich fatałachach przed sień, rozczochrana i zaspana, kurom podsypać. - Nie stroję się specjalnie wychodząc z domu - zeznała gazecie. - Ubieram się zwyczajnie, jak to na wsi. Tego podglądacza może to śmieszyć. Pewnie sobie to ogląda ze znajomymi i mają niezły ubaw. Jestem przez to wszystko strzępkiem nerwów.
Tak być nie może! Mizgajowie doszli do wniosku, że nie będą robili za gwiazdy filmowe występujące w komedii. Tym bardziej, że znajomi przestali ich odwiedzać, w obawie, że zostaną skamerowani i wystąpią w obsadzie tego sąsiedzkiego filmu.
Poszli na policję i zażądali interwencji. Ale co policja może? Nie ma przecież paragrafu, który zakazywałby montowania kamer na swojej posesji. Funkcjonariusze przyszli zatem tylko zapytać, po co sąsiadowi te kamery. - Żeby się chronić przed złodziejami - odpowiedział. - Sąsiadów nie podglądam, bo są nieciekawi i nic ciekawego do pokazania nie mają.
Mizgajowie nie uwierzyli i zawiadomili prokuraturę. A ta obiecała, że się sprawą zajmie, jeśli poszkodowani udowodnią, że zamontowanie przez sąsiada kamer zmusiło ich do zmiany zachowania i trybu życia. W tej chwili bowiem trudno się dopatrzyć skutków przestępczych. Mizgajowie zatem musieliby wykazać, że z powodu sąsiedzkich kamer boją się wychodzić z domu, przez co cierpi ich niedokarmiona zwierzyna gospodarska. Ale to nierealne. Na wszelki wypadek Baśka jednak swoje zachowanie zmieniła i do kur ubiera się jak do kościoła.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?