Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motocykliści nazywają się Nocne Wilki i tak też wyglądają

KONRAD KRUSZEWSKI KRONIKA WYPADKÓW UMYSŁOWYCH
Rysunek Grzegorz Radziewicz
Pani premier powiedziała, że decyzję o tym, czy wpuścić Nocne Wilki z Rosji do Polski podejmie celnik na granicy. Wyobrażacie sobie Państwo tego celnika? Przecież on już jest cały ob...ny. I żeby tylko on!

Najważniejszym tematem minionego tygodnia kampanii prezydenckiej w Polsce był przejazd przez nasz kraj 30 ruskich motocyklistów. Przejazd, dodajmy, domniemany, który się jeszcze nie odbył i nie wiadomo, czy się odbędzie. Poważnie!

Motocykliści nazywają się Nocne Wilki i tak też wyglądają. Są nacjonalistami rosyjskim i przyjaciółmi Putina. Podobno. Ale nacjonalistą rosyjskim i przyjacielem Putina jest też reżyser Konczałowski. Jednak jak on przejeżdża przez Polskę, nikt barykad na drogach nie ustawia. A taki jest teraz główny temat debaty prezydenckiej: Wpuścić 30-osobowe stado wilków, czy nie?

Jak widać, wyboru wielkiego nie ma. Dwie opcje, łatwo się zadeklarować. Zacznijmy od polityków i ich zwolenników, którzy przejazdowi wilków mówią kategoryczne nie. Nie, bo przejazd ruskich motocyklistów przez Polskę to zalegalizowanie symbolicznej przemocy. Tak mówi pan europoseł Kowal.

Bez przesady. To są motocykliści na motorach, a nie czołgiści w tankach. Poza tym niech się tym martwią Niemcy, ponieważ ci motocykliści, jeśli już coś będą symbolicznie zdobywać w rocznicę zakończenia II wojny światowej, to Bramę Brandenburską w Berlinie, a nie Warszawę. U nas są tylko przejazdem.

Nie, bo Rosjanie nie wpuścili marszałka Senatu Borusewicza na pogrzeb Niemcowa. Takie mądrości wypowiada z kolei poseł Brudziński.

Bywają chwile, w których nie wierzę, że taką klasę polityczną sobie wybraliśmy. To jest właśnie taka chwila. Pan poseł chce zrównać polskiego marszałka z ruskim cyklistą. I w rewanżu nie wpuścić motocyklisty do Polski. Zawsze myślałem, że polityka, zwłaszcza w dyplomacji, polega na dobieraniu adekwatnych reakcji do powagi akcji. A tu się okazuje, że na przykład na bojkot polskiego prezydenta można odpowiedzieć bojkotem ruskiego ciecia i poseł Brudziński będzie zadowolony. Oni nam nie chcą oddać wraku tupolewa, to my im zarekwirujemy rower.

Nie, bo może dojść do groźnych incydentów. To słychać na wszystkich forach internetowych, na których gromadzą się obrońcy polskich granic przed ruskimi motorami (amerykańskiej i japońskiej produkcji). Jak przeglądam te fora, odnoszę nieodparte wrażenie, że gromadzący się tam obywatele tak naprawdę tych incydentów chcą. Żeby można było się skrzyknąć, podnieść kamień i rzucić nim w Ruskiego. Niech ma, za Katyń, Smoleńsk i co tam jeszcze. Niektórym ludziom, tak jak posłowi Brudzińskiemu, niewiele trzeba do poprawy samopoczucia.

Są również zwolennicy wpuszczenia konwoju motorowego do naszego kraju. Ci posługują się argumentem prawa. Odnoszę jednak wrażenie, że w celu uniknięcia odpowiedzialności. Jak na przykład pani premier, która mówi, że jeśli wszystkie papiery Wilki będą miały w porządku, to decyzję podejmie celnik na granicy.

Wyobrażacie sobie Państwo tego celnika? Przecież on już jest cały obs..ny. I żeby on jeden... Bo przecież nie wiadomo, kiedy i o której godzinie Wilki będą przekraczać granicę. Kto będzie miał wtedy dyżur. Tam już wszyscy są obs..ni. Wszyscy trzęsą portkami, że wpuszczą wilki, a one nasze kury rozszarpią.

I pomyśleć, że wystarczyłoby chwilę pomilczeć, żeby konwój przejechał i nikt go nie zauważył. I to dopiero wkurzyłoby Putina.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna