Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedwabne. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska: Bez zezwolenia zwozili folię

Katarzyna Patalan [email protected]
Folia i inne odpady piętrzą się na hałdach wysypiska we wsi Korytki Borowe w gm. Jedwabne
Folia i inne odpady piętrzą się na hałdach wysypiska we wsi Korytki Borowe w gm. Jedwabne K. Patalan
Nie wiemy dokładnie ile, ale folii jej dużo - mówi Waldemar Gołaszewski, kierownik łomżyńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Firma nie miała zgody na jej składowanie.

Nie było zgody

- Jeszcze w kampanii wyborczej mieszkańcy alarmowali mnie, że tir za tirem jeździ na to wysypisko - przyznaje Michał Chajewski, burmistrz Jedwabnego. - Gdy udałem się na miejsce, to zauważyłem, że jest tam bardzo dużo folii, a to wysypisko nie jest przystosowane do składowania tego odpadu.

W ubiegłym tygodniu skontrolowali je inspektorzy łomżyńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku.

- Naocznie stwierdzili, że jest tam dużo folii - informuje Waldemar Gołaszewski, kierownik łomżyńskiej delegatury WIOŚ. - A nie powinno jej tam być, bo w decyzji zatwierdzającej składowanie na tym wysypisku nie ma na to zgody. Będziemy sprawdzali dokładnie, ile zwieziono tam folii.

Wysypisko we wsi Korytki Borowe należy do gminy Jedwabne. W sierpniu 2013 roku zostało wydzierżawione na trzy lata firmie z Białegostoku. Otrzymała ona już od WIOŚ protokół pokontrolny i do końca tygodnia ma czas na zgłoszenie swoich wniosków.

Boją się o przyszłość gminy

Warto dodać, że umowę dzierżawy wysypiska podpisał poprzedni burmistrz Jedwabnego. Obecny włodarz twierdzi, że według niego kontrakt ma wiele wad i jest niekorzystny dla samorządu.

- Nie wskazano tu m.in. obowiązku prowadzenia ewidencji przyjmowanych odpadów, ustawowej sprawozdawczości oraz przekazywania wydzierżawiającemu (czyli Urzędowi Miejskiemu w Jedwabnem przyp. red.) informacji o ilości przyjętych odpadów - wylicza burmistrz. - Nawet nie wiemy, ile czego ta firma tam zwiozła.

Ale na tym nie kończą się obawy obecnego włodarza. Umowa wyraźnie mówi, że firma zobowiązała się do przygotowania dokumentów związanych z zamknięciem i rekultywacją składowiska.

- Jednocześnie zabezpieczenie na wypadek niedotrzymania tego warunku umowy wynosi jedynie 100 tysięcy złotych - wskazuje Michał Chajewski.
Uważa, że jest ono stanowczo za niskie, a przez to niekorzystne dla gminy.

- Koszty rekultywacji tego terenu sięgałoby około 1 mln zł, a nie 100 tys. zł - dodaje burmistrz.

Miesięcznie za wydzierżawienie wysypiska białostocka firma płaci do miejskiej kasy 10 tys. zł netto.

Wczoraj kilkakrotnie próbowaliśmy skontaktować się z jej prezesem. Mimo zapewnień sekretarki, do chwili oddania materiału do druku, nie oddzwonił do nas.

Czytaj e-wydanie »

Słodkie okazje z wysokimi rabatami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna