Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadki w regionie. Kierowcy jeżdżą bezpiecznie, póki nie puszczą nerwy

Paweł Chojnowski [email protected]
Ten wypadek miał miejsce na początku kwietnia tuż pod Łomżą. Zawinił Litwin w busie. Śpieszył się i jechał nieostrożnie.
Ten wypadek miał miejsce na początku kwietnia tuż pod Łomżą. Zawinił Litwin w busie. Śpieszył się i jechał nieostrożnie. KMP Łomża
Groźnych zdarzeń drogowych jest zdecydowanie mniej. Nic dziwnego, kierowcom ciężko rozpędzić się na zatłoczonych ulicach.

Liczba wypadków na ulicach Łomży systematycznie maleje - wynika z Analizy bezpieczeństwa i organizacji ruchu drogowego, przygotowanej dla radnych przez naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej Andrzeja Karwowskiego.

W ciągu półtorej dekady ta liczba zmniejszyła się o ponad 70 proc. W 1999 r. policja zanotowała 102 wypadki na ulicach miasta. W ub. roku tylko 28. Przyczyny tej pozytywnej tendencji są dwie. Pierwsza to zmiany organizacji ruchu na głównych ulicach (jak skrzyżowania bezkolizyjne). Druga to wzrost natężenia ruchu. Gdy kierowcy wolno suną w korkach, trudno o groźny wypadek. Ale już nie o kolizję...

Liczba kolizji rosła od 2001 r. (wtedy było ich 578) do 2007 r. (było ich 911), później się ustabilizowała. W ub. roku spadła (kolizji zanotowano 659).

"Zwiększenie liczby kolizji jest typowym zjawiskiem mającym miejsce przy wzroście natężenia ruchu do poziomów słabo akceptowanych przez kierowców, m.in. powoduje nerwowe zachowania i tracenie orientacji przez mniej doświadczonych kierowców w dużym ruchu" - czytamy w analizie.

I rzeczywiście, do największej liczby kolizji i wypadków dochodzi na najbardziej korkującej się ulicy w Łomży - al. Legionów (w ub. roku policja zanotowała tu 138 zdarzeń). Niebezpieczne - zwłaszcza dla nerwowych kierowców - są też: Piłsudskiego (88 zdarzeń), Sikorskiego (50 zdarzeń) i Wojska Polskiego (48 zdarzeń).

To główne ulice w mieście, więc przytoczone drogowe statystyki nie dziwią. Natomiast fakt występowania dużej ilości zdarzeń na jednej z małych, lokalnych ulic - Ks. Anny. W ub. roku było ich tu 14. Ulica biegnie przez duże osiedle, podobnie jak Kazańska (10 zdarzeń), czy Przykoszarowa (9 zdarzeń).

Ogólnie to skrzyżowania są uznawane za najbardziej niebezpieczne miejsca. Jednak na tych w Łomży, po ich przebudowie i zmianach organizacji ruchu, niemal nie zdarzają się na nich wypadki. Wyjątek stanowi skrzyżowanie Piłsudskiego z Zawadzką, gdzie w ub. r. doszło do czterech wypadków. Może kierowcom puszczały nerwy na tutejszych licznych światłach? Poprawiło się natomiast bezpieczeństwo na skrzyżowaniu Sikorskiego z Szosą Zambrowską, po przebudowaniu go przez inwestora Galerii Veneda (16 kolizji w 2011 r., 13 w 2012 r. i tylko dwie w ub. roku). Karwowski w analizie wskazuje za to na konieczność jak najszybszej przebudowy skrzyżowań ul. Wojska Polskiego z Sikorskiego oraz Placu Kościuszki.

Mniejsza liczba wypadków w mieście oznacza mniejszą liczbę ofiar. W 1999 r. na ulicach Łomży zostało rannych 121 osób, a w ub. roku zaledwie 29. Niestety, były aż cztery ofiary śmiertelne. Statystycznie, rozkład liczby ofiar śmiertelnych w ostatnich latach był przypadkowy, nie widać tu tendencji. W 2010 r. zginęły cztery osoby, w 2011 - pięć, rok później - zero, w 2013 - jedna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna