Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Łukawski od trzynastu lat żyje na pół gwizdka. Operacja serca to zmieni, ale kosztuje 36,5 tys. euro

Urszula Ludwiczak
Michał (na zdjęciu z mamą i siostrą) chciałby korzystać z życia jak jego rówieśnicy i bliźniaczka Amelia. Na razie jednak głównie siedzi w domu, bo nawet wejście po schodach go zbytnio męczy
Michał (na zdjęciu z mamą i siostrą) chciałby korzystać z życia jak jego rówieśnicy i bliźniaczka Amelia. Na razie jednak głównie siedzi w domu, bo nawet wejście po schodach go zbytnio męczy Wojciech Wojtkielewicz
Niespełna 13-letni Michał Łukawski z Białegostoku cierpi z powodu wrodzonej wady serca. Potrzebuje operacji. Podejmie się jej światowej sławy kardiochirurg. Ale taki zabieg kosztuje 36,5 tys. euro. To kwota nie do zdobycia dla rodziców chłopca.

Michał chciałby kiedyś zagrać w piłkę i pobiegać po boisku, tak jak jego koledzy. Nie może też grać w koszykówkę, jak siostra bliźniaczka. Właściwie każdy sport pozostaje tylko w sferze jego marzeń albo gier komputerowych. Serce nastolatka jest bowiem niewydolne i każdy większy wysiłek oznacza problemy.

Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie nie chcą operować Michała. Po 12 latach czekania na operację rodzice chłopca usłyszeli właśnie, że ich syn został zdyskwalifikowany z planowanej formy leczenia chirurgicznego. Nadzieję na zdrowie dla syna dał im prof. Edward Malec, polski kardiochirurg operujący w Niemczech. Obiecuje, że wyleczy Michała. Ale to koszt 36,5 tys. euro. - To dla nas ogromne pieniądze, ale zrobimy wszystko, aby je uzbierać - mówią rodzice. I liczą na pomoc dobrych ludzi.

Inne bliźniaki

Michał Łukawski z Białegostoku urodził się 6 września 2002 roku, kilka minut przed siostrą bliźniaczką - Amelką. Bliźniaki przyszły na świat na miesiąc przed terminem, w 34 tygodniu ciąży. Trafiły do inkubatorów.

Amelka była zdrowa, u Michała lekarze stwierdzili poważną wadę serca (DORV, czyli dwuujściową prawą komorę). Potrzebna była natychmiastowa operacja. Amelka wróciła do domu, a Michał pojechał do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam w październiku odbyła się pierwsza operacja korygująca. Zabieg był w krążeniu pozaustrojowym.

- Wdały się powikłania: zmiany zapalne w płucach, niewydolność krążenia. Synek przez miesiąc dzielnie walczył, był podłączony do respiratora - opowiada Iwona Łukawska, mama chłopca. - Najpierw był na OIOM-ie, potem na oddziale kardiologii.

6 grudnia, na Mikołajki, Michał w końcu wrócił do domu. Ale wiadomo było, że to nie koniec leczenia.

Gdy miał półtora roku wykonano mu cewnikowanie serca oraz plastykę zwężeń aorty.

- Przez następne 10 lat pojawialiśmy się na kolejnych kontrolach i za każdym razem słyszeliśmy: proszę czekać, porównamy wyniki przy następnej kontroli - mówi mama chłopca. - Czekaliśmy, mając bezgraniczne zaufanie do lekarzy.

We wrześniu 2012 r. Michał miał kolejne cewnikowanie serca.

- Myśleliśmy, że w końcu coś się ruszyło z operacją syna - opowiadają rodzice. - Powiedziano nam, że potrzebne będzie jeszcze badanie angio CT serca.

Badanie zostało przeprowadzone w styczniu 2013 roku. Rodzice w końcu usłyszeli upragnioną wiadomość: Michał został zakwalifikowany do zabiegu zespolenia Glenna z odcięciem pnia płucnego i usunięciem zwężenia podaortalnego oraz plastyki prawej tętnicy płucnej. O terminie zabiegu mieli dowiedzieć się wkrótce.

- Na telefon czekaliśmy kolejne 2 lata - opowiadają.

Operacji... nie będzie

Telefon zadzwonił 3 lutego br. - Usłyszałam pytanie, czy jesteśmy w stanie przyjechać na drugi dzień - opowiada mama chłopca. - Odpowiedziałam, że oczywiście. Tak długo przecież na to czekaliśmy!

W klinice kardiochirurgii w CZD byli 4 lutego. Okazało się, że to początek... kolejnego czekania. Tym razem trzymano ich w niepewności niemal dwa tygodnie. Michałowi zrobiono badania: echo serca, USG tętnic. A 16 lutego przypadek chłopca został ponownie omówiony na konsylium kardiologiczno-kardiochirurgicznym.

- Ten sam profesor, który dwa lata wcześniej zapewniał, że Michał został zakwalifikowany do operacji, powiedział nam, że po przeanalizowaniu badań diagnostycznych, uwzględniając aktualny stan kliniczny dziecka i ryzyko reoperacji, syn został zdyskwalifikowany - mówi pani Iwona. - Według profesora, operacja w niczym Michałowi nie pomoże. Usłyszałam, że tylko zrobią mu teraz tomografię i przez cewnikowanie poszerzą aortę. Profesor wspomniał też delikatnie o przeszczepie serca.

Rodzice nie na taką decyzję czekali. Postanowili poprosić o pomoc prof. Edwarda Malca, światowej sławy polskiego kardiochirurga, który od lat pracuje w Niemczech i tam z sukcesem operuje wiele, także polskich dzieci. Pojechali do Krakowa na konsultację.

- Profesor Malec obejrzał dokumenty i powiedział, że wykona Michałowi całkowitą korektę wady serca - cieszy się pani Iwona. - Zakwalifikował synka do operacji. Podarował nam nie tylko nadzieję, ale przekazał całą wiedzę na temat rokowań leczenia.
Tą dobrą wiadomość zmąciła tylko jedna rzecz. Kosztorys operacji oszacowany na 36,5 tys. euro, czyli ok. 146 tys. zł.
- Operacja ma się odbyć w drugiej połowie roku - dodaje mama chłopca.

Dokładny termin będzie podany, gdy rodzice zbiorą i wpłacą przynajmniej połowę potrzebnej kwoty. To ogromne pieniądze dla rodziny. - Ja nie pracuję, dostaję zasiłek pielęgnacyjny, dom utrzymuje mąż - tłumaczy pani Iwona.

Ale rodzice wiedzą, że muszą zrobić wszystko, aby te pieniądze zdobyć. Już zaczęli roznosić ulotki i plakaty z apelami o pomoc dla Michała. Chłopca pod opiekę wzięła fundacja Cor Infantis, która pomaga dzieciom z wadami serca. Konto dla Michała powstało pod koniec kwietnia. Udało się już zebrać ok. 35 tys. zł. Ale to ciągle za mało.

Michał bardzo potrzebuje tego zabiegu. Im szybciej zostanie on wykonany, tym szybciej nastolatek będzie mógł cieszyć się takim życiem, jakim żyją jego rówieśnicy. Jego siostra bliźniaczka praktycznie nie choruje, uprawia sporty...

Michał zaś męczy się nawet wchodząc po schodach. Musi unikać wysiłku, jest zwolniony z zajęć WF-u, odpada i basen. Nawet nie nosi książek do szkoły, bo taki wyładowany plecak zbyt dużo dla niego waży.

13-latek łatwo łapie każdą infekcję. W tym roku już trzy razy brał antybiotyk. - To życie na pół gwizdka - przyznają jego rodzice.
I wierzą, że uda się uratować synka. Że uda się sprawić, by mógł normalnie żyć.

Potrzebna pomoc

Michałowi można pomóc, dokonując wpłaty na rachunek Fundacji na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis : 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem "Michał Łukawski"

Osoby, które chciałyby zorganizować jakąś akcję na rzecz Michała, wspomóc rodzinę w roznoszeniu ulotek czy plakatów, prosimy o kontakt z redakcją - tel. 85 748 74 61 lub mailowo: [email protected]

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna