Suwalska prokuratura umorzyła właśnie postępowanie dotyczące fałszerstwa na jednym z pism w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Miała się tego dopuścić była rzecznik prasowa uczelni Ewa Krzesicka.
- To zdarzenie miało miejsce w 2007 r. - przypomina prokurator Ryszard Tomkiewicz. - Sprawa przedawniła się pięć lat później.
Tomkiewicz dodaje, że chodziło o tzw. parafę na wewnątrzuczelnianym piśmie.
- Trudno to nawet uznać za dokument - mówi.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyło, jak informowaliśmy, kierownictwo PWSZ. Dlaczego dopiero teraz? Bo sprawa miała wyjść niedawno przy porządkowaniu dokumentacji.
Zawiadomienie do prokuratury wpłynęło pod koniec kwietnia. Tymczasem na początku tego samego miesiąca Krzesicka została zwolniona z pracy. Powodem stała się "utrata zaufania". Była rzecznik z tym się nie pogodziła i skierowała sprawę do sądu.
Przedstawiciele PWSZ zapewniali, że nagłe odnalezienie nieprawdziwego podpisu nie jest dorabianiem ideologii do zwolnienia pracownicy. Dodawali przy tym, iż liczyli się z umorzeniem postępowania ze względu na przedawnienie.
- Ale mogliśmy przymknąć na to oczu - twierdzili.
Wcześniej, jak informowaliśmy, uczelnia zleciła ekspertyzę grafologiczną podpisu. Zapłaciła za to kilkaset złotych.
Wyjaśnieniem sprawy fałszerstwa zajęła się najpierw suwalska policja. Ale końcowe decyzje podejmowała już tylko prokuratura, bez udziału funkcjonariuszy z miejscowej komendy. Powód? Dwóch z nich jest zatrudnionych w PWSZ na umowach-zlecenie. W tym gronie znajduje się także komendant Andrzej Bałazy. Wykłada przedmiot pod nazwą "Państwowe służby bezpieczeństwa wewnętrznego".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?