Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Jagiellonii: Ten tydzień nami wstrząsnął

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Trener Michał Probierz przyznaje, że dawka emocji w ostatnich meczach Jagiellonii była wyjątkowo duża. Ale to jeszcze nie koniec sezonu.
Trener Michał Probierz przyznaje, że dawka emocji w ostatnich meczach Jagiellonii była wyjątkowo duża. Ale to jeszcze nie koniec sezonu. Szymon Starnawski/Polskapresse
Rozmowa z trenerem Jagiellonii Białystok Michałem Probierzem.

Za nami półmetek dodatkowej fazy rozgrywek. Jak Pan oceni postawę zespołu w tych czterech meczach?

Michał Probierz (trener Jagiellonii): Zacznę od tego, że wszyscy mówili, że przypadkiem znaleźliśmy się w górnej ósemce i do niej nie pasujemy. Ale myślę, że naszą postawą w dotychczasowych spotkaniach udowodniliśmy, że nie było w tym żadnego zbiegu okoliczności. Mieliśmy trudne mecze, szczególnie ostatni tydzień był bardzo ciężki i można powiedzieć, że nami wstrząsnął. Jeszcze mi się chce rzygać na wspomnienie ubiegłej środy i spotkania z Legią w Warszawie. I nie zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że nie należał nam się rzut karny po faulu na Przemku Frankowskim. Ta sytuacja nie daje mi spokoju, bo mogła wiele zmienić, jeśli chodzi o wynik.

Mimo wszystko, siedem punktów w czterech meczach to chyba niezły dorobek, zważywszy na to, z kim graliście?

- To prawda. Oprócz punktów zebraliśmy też doświadczenie, które kiedyś zaprocentuje. To był naprawdę szalony tydzień. Rzadko przeżywa się takie emocje, w tak krótkim czasie. Nieczęsto co dwa dni gra się z zespołami należącymi do Top 3 w kraju. Ale myślę, że wyszliśmy z tego tylko mocniejsi i trzeba odbierać pozytywnie to, co udało się nam w tym czasie zrobić.

Jagiellonia jest coraz bliżej historycznego osiągnięcia, czyli ligowego podium na koniec sezonu. Przewaga nad czwartym zespołem to cztery punkty, a w zasadzie pięć, bo Lechia miała gorsze miejsce przed podziałem tabeli.

- Nie możemy na to patrzeć i dopóki nie będziemy mieć matematycznej pewności, że nikt nas nie wyprzedzi, to na razie jeszcze nie ma czego świętować. W piłce trzeba mieć dużo pokory i nie można popadać w samozadowolenie, bo to często okazuje się zgubne.
Idąc tym tokiem myślenia, to nie powinien Pan jeszcze wywieszać białej flagi w walce o mistrza Polski, a takie słowa już z Pana ust padły. Strata do Lecha jest taka sama, jak przewaga Jagi nad Lechią.

- Nie czarujmy się Lech i Legia już nam raczej odjechały i nie sądzę, że w trzech ostatnich meczach zgubią tyle punktów, byśmy byli w stanie je wyprzedzić. Co nie znaczy, że się poddajemy. Nadal chcemy zakończyć ligę z możliwie najlepszym bilansem i będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce na koniec sezonu.

Po dwóch dniach wolnego, wróciliście do zajęć. Ta przerwa była chyba zbawienna zarówno dla zawodników, jak i Pana?

- Rzeczywiście, przydał się odpoczynek zarówno fizyczny, jak i mentalny. W ostatnim meczu z Wisłą wszyscy mocno cierpieliśmy, a wygraliśmy nie dzięki szczęściu, jak niektórzy twierdzą, tylko charakterem.

Nie martwi Pana fakt, że w tej końcówce sezonu aż ośmiu zawodników jest zagrożonych pauzą z powodu żółtych kartek.

- Będziemy się martwić, jak ktoś nam wypadnie. Na razie takiej sytuacji nie ma.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna