Sąd ma obowiązek rozważenia wszelkich okoliczności zarówno na korzyść, jak i niekorzyść oskarżonego. Sąd rejonowy dokonał wybiórczej oceny dowodów. Budzi wątpliwości choćby ocena zeznań Henryka K. - uznał sędzia Wiesław Oksiuta.
Henryk K. to przedsiębiorca, który modernizował moniecką spółdzielnię. Ale nie tylko to. Zdaniem prokuratury, Henryk K. przekazywał prezesowi łapówki w wysokości 10 proc. wartości opłaconych prac budowlanych. Pośrednikiem miał być drugi z oskarżonych w tej sprawie - Mirosław J., inspektor nadzoru. Śledczy wyliczyli, że prezes Stanisław J. mógł w ten sposób przyjąć prawie 350 tysięcy złotych.
To Henryk K. miał wyjawić, że prezes z Moniek bierze łapówki. Stał się głównym świadkiem prokuratury. Jednak- uniewinniając Stanisława J. i Mirosława J. - sąd I instancji uznał te zeznania za niewiarygodne. Zgodnie z wczorajszą decyzją sądu odwoławczego, będzie musiał je przeanalizować jeszcze raz.
- Istotną okolicznością było też zbadanie, skąd Stanisław J. miał pieniądze, które nie do końca znajdują potwierdzenie w uzyskiwanych dochodach. Sąd rejonowy tego nie wyjaśnił - dodał sędzia Wiesław Oksiuta.
Stanisław J. i Mirosław J. nie przyznawali się. Linią obrony prezesa było to, że nie dysponował środkami publicznymi i nie był funkcjonariuszem publicznym, więc nie można mu przypisać korupcji.
- Zeznania Henryka K. nie mają żadnego znaczenia, bo oskarżony nie był funkcjonariuszem publicznym. Może i Henryk K. wręczał pieniądze, a może nie, ale nie osobie publicznej, tylko fizycznej - powiedział po wyroku adwokat prezesa.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?