Bargłów Kościelny. Musieli wstrzymać prace, bo nasyp osiadał

Już teraz wiadomo, że inwestycja nie zakończy się tak, jak planowano, lecz najwcześniej jesienią.

12-kilometrowa droga jest prawdopodobnie jedyną tego typu w Polsce, której budowa wzbudziła kilka lat temu protesty części mieszkańców oraz innych samorządów. Ci pierwsi obawiali się m.in. o to, że stracą środki do życia, bo będą musieli pozamykać bary czy stacje paliwowe znajdujące się przy starej trasie. Drudzy twierdzili, iż w naszym regionie jest wiele potrzebniejszych obwodnic. Tym bardziej, że po powstaniu trasy Via Baltica tiry przez Bargłów Kościelny już nie będą jeździły.

Mimo to inwestycja rozpoczęła się w marcu 2013 r. Firma PORR Polska miała na wykonanie jednojezdniowej drogi oraz kilku obiektów inżynierskich 21 miesięcy. I choć w ten czas nie wliczano okresu zimowego, budowa powinna być już zakończona.

Problemy pojawiły się jesienią 2014 r. Podłoże 300-metrowego odcinka znajdującego się w środkowej części obwodnicy okazało się niestabilne. Osiadał nasyp. Rozpoczęła się konsolidacja gruntu. Zdaniem przedstawicieli białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wykonawca zbyt późno rozpoczął prace przy tym trudnym odcinku. Ruszyły one wiosną 2014 r. Kiedy pojawiły się kłopoty, nie starczyło już czasu, by poradzić sobie z nimi przed zimą. A na gruncie, który nie jest skonsolidowany, nic robić nie można. Prace więc przerwano.

Rafał Malinowski z GDDKiA informuje, że zastosowana metoda przyniosła spodziewane efekty. Potwierdzić to ma jeszcze specjalistyczna ekspertyza. Jeśli tak, roboty będą kontynuowane.

Eksperci mają też określić odpowiedzialność wykonawcy za przedłużenie prac. Firmie grozi kara finansowa.