Państwo Bociowie z Małego Płocka w powiecie kolneńskim są wyjątkowym przykładem długoletniego pożycia małżeńskiego. Choć ich życie nie zawsze było usłane różami.
- W narzeczeństwie byliśmy trzy lata, było trudno, bo i czasy były trudne - wspomina Janina. - Przecież wtedy to i Polski nie było na mapie. Teraz młodzi mają lepiej, bo to, jak teraz wygląda Polska, to cud - mówi.
Pan Antoni urodził się w 1909 r., pani Janina - w 1921 r. Do Małego Płocka przyjechała z rodzicami, gdy miała cztery latka. Jej przyszły mąż już na nią "czekał", bo mieszka w regionie od małego. Los chciał, że stali się sąsiadami.
- W tutejszym kościele w 1940 r. wzięliśmy ślub. Nasze małżeństwo było udane, mąż to dobry człowiek, choć swoje w życiu przeżył - dodaje pani Janina.
Podczas okupacji Antoni Boć, który działał w AK, ukrywał się - w oborze w gospodarstwie była skrytka. Tam żona nosiła mu jedzenie i ubrania. Jednak kilka tygodni spędził na pracach przymusowych w Niemczech.
- Uratowało go to, że złamał rękę. Niemcy po prostu powiedzieli, że jest "scheisse" - mówi.
Recepta Bociów na dożycie pięknego wieku jest bardzo prosta.
- Zero alkoholu, papierosów i świeże powietrze, na wsi żyje się inaczej - wylicza pani Janina.
W kwietniu Janina i Antoni świętowali swoje kolejne urodziny w gronie rodziny. Małżonkowie doczekali się sześciorga dzieci, 12 wnucząt i 14 prawnucząt.
- Jestem dumna ze swoich rodziców - podkreśla Helena Dardzińska, córka państwa Bociów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?