Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Dolinie Biebrzy walczą z wiatrakami

Urszula Ludwiczak
Stanisław Falkowski ma dom tuż przy źródle Biebrzy. Ten sielski krajobraz  mogą wkrótce zaburzyć wiatraki, takie jak ten na małym zdjęciu, który już stoi w okolicy Dąbrowy Białostockiej
Stanisław Falkowski ma dom tuż przy źródle Biebrzy. Ten sielski krajobraz mogą wkrótce zaburzyć wiatraki, takie jak ten na małym zdjęciu, który już stoi w okolicy Dąbrowy Białostockiej W. Wojtkielewicz
Korzyści finansowe przesłoniły mieszkańcom inne aspekty: to jak wiatraki wpłyną na ich zdrowie i środowisko - mówią przeciwnicy stawiania farm wiatrowych w gminie Nowy Dwór. - Wiatraki nie szkodzą, a gminie przyniosą konkretny dochód - ripostuje wójt.

Wiatraków ma być 36: po 12 w trzech różnych lokalizacjach w gminie Nowy Dwór. Każdy może mieć nawet 205 metrów wysokości, a średnica wirnika może osiągać 120 metrów. Takie kolosy mają stać się nieodłącznym elementem krajobrazu gminy Nowy Dwór. I przynosić jej dochód. Od wiatraka 87 tys. zł podatku rocznie. Także gospodarze, którzy już podpisali umowy z inwestorem, mają dostawać po 4 tys. zł miesięcznie za wiatrak ustawiony na ich ziemi. Na tysiąc zł mogą liczyć ci, na których ziemię będzie sięgać śmigło.

Tyle że wiatraki mają stanąć tuż obok Biebrzańskiego Parku Narodowego, obszarów Natura 2000, w miejscach, gdzie przelatują i gniazdują różne ptaki, m.in. gęsi czy żurawie. Coraz głośniej mówi się też o nieobojętnym ich wpływie na ludzkie zdrowie. Grupa przeciwników wiatraków rośnie w siłę. W sieci zbierane są podpisy pod petycją do władz gminy, aby zrezygnować z pomysłu utworzenia siłowni wiatrowych w zaplanowanych lokalizacjach.

Pieniądze dla gminy i ludzi

Pomysł na postawienie w gminie wiatraków produkujących prąd sięga 2012 r. Wtedy to zostały nawet podpisane wstępne umowy dzierżawy z kilkudziesięcioma mieszkańcami, którzy chcieli udostępnić swoje ziemie pod inwestycję firmy Eko Energia, która zamierza zbudować trzy farmy wiatrowe, na południu, północy i wschodzie gminy.

- Ludzie popodpisywali umowy, firma obiecywała niemałe jak dla nich pieniądze, a nad tym, co to są te wiatraki, nikt się nie zastanawiał - mówi jeden z mieszkańców gminy. - Zwłaszcza, że firma nawet na początku płaciła im czynsz po 300 zł, mimo że wiatraków jeszcze nie postawiła.
Teraz Eko Energia czynszu nie płaci. Nie ma też z nią kontaktu. Ale - jak zapewnia wójt gminy Andrzej Humienny - z inwestycji się nie wycofała.
- Ja też uważam, że dla gminy przyniesie to wiele korzyści - mówi wójt. - Nawet jak wiatraków będzie mniej, to są to konkretne pieniądze, za które będzie można zrobić coś dla mieszkańców. Teraz gmina nie ma takich dochodów. Zyskają też ci, którzy wydzierżawią ziemię. Przeciwni inwestycji są tylko ci, którzy wiatraków u siebie mieć nie będą i nie będą mogli na tym zarabiać.

Ale trudno dziś spotkać kogoś, kto umowę podpisał i chce oficjalnie mówić o jej korzyściach. Może dlatego, że za zerwanie takiej umowy czy uniemożliwienie postawienia wiatraka dzierżawcy grozi nawet 100 tys. zł kary.
Za to głosy przeciwników inwestycji są coraz głośniejsze. Według ekologów i przyrodników, praca elektrowni wiatrowych powoduje bowiem nietypowe i trudne do oceny oddziaływanie na środowisko i zdrowie ludzi. Tuż obok planowanej inwestycji znajdują się obszary Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000 oraz Biebrzański Park Narodowy z otuliną.

Dyrektor BPN, Roman Skąpski, wystąpił do wójta z wnioskiem o uznanie parku za stronę prowadzonego postępowania w sprawie wydania decyzji środowiskowej. Wójt odmówił, uzasadniając to faktem lokalizacji inwestycji poza granicami parku.
- Lokalizacja najbliższej w turbin jest oddalona od granic BPN zaledwie o 600 metrów - zaznacza jednak dyrektor Skąpski. I też dodaje, że ptaki lęgowe i migrujące, chronione w BPN oraz w ostojach Natura 2000, regularnie korzystają z tych terenów jako miejsc żerowiskowych, jest to też trasa ich przelotów.

Niezbadany wpływ na zdrowie

Wiatraki miałyby stanąć ok. 200 metrów od posiadłości Stanisława Falkowskiego, lekarza z Dąbrowy Białostockiej, który w Bobrze Wielkiej niedaleko Nowego Dworu ma letni dom. - Nie miałbym nic przeciwko wiatrakom, tak jak i inni mieszkańcy tych okolic, gdyby były one w innej lokalizacji, dalej od domów i nie zagrażały zdrowiu i przyrodzie - mówi lekarz.

Niestety, nie ma przepisów określających jaka może być odległość wiatraków od domów. Za to wiadomo, że hałas od takich wiatraków niesie się nawet na 2 km. To szum, który według tych, którzy już mieszkają w takiej okolicy, jest trudny do zniesienia. - Ciągle nie do końca wiadomo, jaki wpływ na zdrowie mają wytwarzane przez wiatraki infradźwięki - mówi dr Falkowski. - Na pewno nie są obojętne.
To dźwięki niesłyszalne dla człowieka, ale odbierane przez narząd słuchu, proprioreceptory i mechanoreceptory. Wiele opracowań wskazuje, że przy narażeniu na wysokie poziomy infradźwięków mogą wystąpić poczucie ucisku w uszach, dyskomfortu, nadmiernego zmęczenia, senności oraz zaburzenia sprawności psychomotorycznej i funkcji fizjologicznych, a nawet apatii i depresji.

Wszystkie te zdrowotne i przyrodnicze aspekty podnoszą też osoby, które na portalach społecznościowych prowadzą akcje mające na celu niedopuszczenie do inwestycji. "Decyzje władz lokalnych, biorących pod uwagę jedynie aspekty finansowe, mogą w nieodwracalny sposób wpłynąć na inne, istotniejsze wartości, takie jak: zdrowie i życie ludzi, bogactwo przyrody i krajobrazu, których żadnymi pieniędzmi nie da się odtworzyć. Dodatkowo działania władz gminy mogą w bezpośredni sposób odczuć nie tylko mieszkańcy gminy Nowy Dwór lecz również gmin ościennych" - zaznaczają autorzy petycji do władz gminy Nowy Dwór.

- Postawienie w Dolinie Biebrzy, u źródeł rzeki w gminie Nowy Dwór, olbrzymich wiatraków będzie ordynarną zbrodnią przeciwko jednej z najbardziej wartościowych rzeczy jakie ma nasz kraj - dodaje na portalu Biebrza Wolna od Wiatraków popierający protest dziennikarz Adam Wajrak.
Mieszkańcy gmin ościennych też nie chcą wiatraków: - Zwłaszcza, że żadnej oficjalnej informacji o inwestycji ze strony gminy Nowy Dwór nie mamy - mówi Tomasz Leszkowicz, radny z pobliskiego Lipska. - A wiatraki miałyby stanąć w niektórych miejscach nawet niecały kilometr od nas. Osobiście jestem sceptyczny, moim zdaniem dla nas nie będzie z tego tytułu żadnych korzyści, a aspekty ekologiczne i zdrowotne na pewno będą negatywne.

Wójt wszystkie argumenty przyrodnicze i zdrowotne odpiera. Gmina odpowiedziała właśnie na kilkadziesiąt uwag, jakie były w zakresie oddziaływania inwestycji na środowisko ze strony ze strony Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. RDOŚ ma wydać decyzję w przyszłym tygodniu. - Jak okaże się, że gdzieś wiatrak przeszkadza np. w przelocie ptaków, to jego lokalizację będzie można zmienić - zapewnia Humienny.

- Wójt nie myśli jednak o tym, że wiatraki będą stać w gminie przez następne 30 lat - mówią przeciwni inwestycji mieszkańcy. - Nikt więcej tu nie zainwestuje, nie kupi ziemi. I ciekawe, co po tych 30 latach ludzie z tymi wiatrakami zrobią.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna