Na pewno nie taką Jagiellonię chcieliby oglądać jej kibice, jak w przeważającej części meczu z Zagłębiem Lubin. Żółto-czerwoni w niedzielę przegrali na własnym boisku pierwszy mecz od pięciu miesięcy (11 spotkań bez porażki). "Miedziowi" wygrali z Jagą 2:1 i ich zwycięstwo była jak najbardziej zasłużone.
Sympatycy Jagiellonii bardzo byli ciekawi, jak będzie wyglądała gra żółto-czerwonych w pierwszym spotkaniu bez sprzedanych w ubiegłym tygodniu do tureckiego zespołu tamtejszej Super Ligi Rizesporu Patryka Tuszyńskiego i Niki Dzalamidze.
Ich nieobecność niestety była mocno zauważalna. Jagiellonia zagrała dobrze w pierwszy i ostatnim kwadransie spotkania. Pozostała część pojedynku przebiegała pod dyktando rywali.
Białostoczanie bardzo dobrze zaczęli mecz, bo już w 12. minucie objęli prowadzenie po ładnej akcji. Konstantin Vassiljev posłał piłkę do Łukasza Sekulskiego, który odegrał ją głową do Macieja Gajos. Ten szczupakiem, także główką skierował ją do bramki Zagłębia. W 30. minucie najpierw Vassiljev strzelił tuż obok słupka, a później Sekulski wychodził sam na sam, ale jednak zaplątał się w swojej akcji zaprzepaszczając szansę. W odpowiedzi uderzył na bramkę Jagiellonii Jakub Tosik. W końcówce pierwszej połowy do głosu doszli podpieczni trenera Piotra Stokowca i byli, jeszcze przed gwizdkiem na przerwę, bardzo bliscy wyrównania. Dorde Cotra z ostrego kąta huknął na bramkę Jagi, ale Drągowski doskonale wyłapał strzał piłkarza Zagłębia.
Początek drugiej połowy był fatalny w wykonaniu żółto-czerwonych, którzy jakby stracili pomysł na grę ograniczając się do wybijania piłki w przód, popełniając też kardynalne błędy w obronie. Bramka wisiała na włosku. I tak też się stało. W trzy minuty Miedziowi powalili Jagiellonię. W 62. minucie Michal Papadopulos dostał w tempo prostopadłą piłkę i nie dal szans wychodzącemu z bramki Drągowskiemu. Trzy minuty później, po rzucie rożnym, Adrian Rakowski wbiegł między Sebastiana Maderę i Igorsa Tarasovsa i uderzył głową. Stojący w bramce Drągowski wybił piłkę, ale sędzia, po konsultacji z arbitrem bocznym uznał, że piłka minęła całym obwodem linię bramkową i zaliczył gola.
W ostatnim kwadransie gra Jagiellonii wyglądała już lepiej. Dużo ożywienia wniósł Piotr Grzelczak. W 83. minucie Jagiellonia miała ogromną szansę na wyrównanie. W polu karnym bramkarz Zagłębia Konrad Forenc sfaulował Macieja Gajosa i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Za wykonanie jedenastki wziął się sam poszkodowany. Niestety, strzelec pierwszego gola nawet nie trafił w bramkę przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką.
I tak zamiast trzech punktów Jagiellonia nie wywalczyła nawet jednego "oczka".
Jagiellonia Białystok - zagłębie lubin 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Maciej Gajos 12, 1:1 Michal Papadopulos 62, 1:2 Adrian Rakowski 65.
Żółte kartki: Tomasik, Drągowski (Jagiellonia); Rakowski, Papadopulos, Jach (Zagłębie). Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) Widzów: 11 055.
Jagiellonia: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski (76. Karol Świderski), Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Konstantin Vassiljev (55. Piotr Grzelczak), Maciej Gajos - Łukasz Sekulski (68. Jacek Góralski).
Zagłębie: Konrad Forenc - Aleksandar Todorovski, Ľubomír Guldan, Jarosław Jach, Đorđe Čotra - Krzysztof Janus, Jakub Tosik, Łukasz Piątek (61. Ján Vlasko), Adrian Rakowski (86. Damian Zbozień), Łukasz Janoszka (80. Arkadiusz Woźniak) - Michal Papadopulos.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?