Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bóg jest wszędzie tam, gdzie są ludzie. Także na ulicy

Rozmawia Urszula Krutul
Anna Rydzewska i Piotr Mordas nie wstydzą się swojej wiary. Chcą być blisko Boga i opowiadać o nim innym.
Anna Rydzewska i Piotr Mordas nie wstydzą się swojej wiary. Chcą być blisko Boga i opowiadać o nim innym. Andrzej Zgiet
Anna Rydzewska i Piotr Mordas z Białegostoku, czynnie uczestniczą w Kościele Ulicznym. Chcą całym swoim życiem chwalić Boga i nie wstydzą się swojej wiary. Przeciwnie, chcą nią zarażać innych.

- Skąd się wziął Kościół Uliczny?

- Anna Rydzewska: Do Polski, z Kanady, wprowadził go Paweł Bukała. Zależało mu na pracy wśród bezdomnych i głoszeniu wśród nich ewangelii. Tak Kościół Uliczny znalazł się w Warszawie, a w chwilę później idea ta rozprzestrzeniła się po całym kraju. Nabożeństwa odbywają się w tej chwili w Szczecinie, Gdańsku, Poznaniu, Ostrowie Wielkopolskim i w Białymstoku. Dlaczego to robimy? Z chęci służenia Bogu, z miłości do niego. To jest próba takiego wyjścia z ukrycia. Zgodnie ze słowami Jezusa, nie można ukrywać świecy, jeśli mamy jej światło, należy je nieść, pokazywać. Myślę, że Jezus też by to robił.

- Byłby na ulicy, wśród ludzi?

- Anna: Dokładnie. Byłby tam, gdzie są ludzie. My zamykamy Boga troszkę do niedzieli i jednego nabożeństwa w tygodniu. W pozostałe dni żyjemy sobie innym życiem. On był tam, gdzie byli ludzie. A w tygodniu ludzie są na ulicy. Dlatego my do nich wychodzimy. Nie chowamy się i nie oczekujemy, że przyjdą do nas, do kościołów. Najwięcej pracy potrzebują ludzie bezdomni, biedni, pokrzywdzeni przez los. W Białymstoku może nie ma ich bardzo dużo, ale chcemy im pomóc - to nasz główny cel. A przy okazji chcemy pokazać, że Bóg jest dla ludzi i do ludzi - pozytywnie do nich nastawiony. Że my nie musimy go szukać, że on szuka nas. Ta formuła pozwala wyjść z zamknięcia i pokazać Boga takim, jakim on jest w naszym życiu.

- Ludzie opowiadają o swoich spotkaniach z Bogiem?

- Anna: Tak. Podczas nabożeństw dzielą się historiami życia. Z jednej strony opowiadają o wielkim zniszczeniu z którego wyszli. W Warszawie, ale i u nas, wypowiadał się człowiek, który był w mafii pruszkowskiej, nawrócił się i teraz działa w Kościele Ulicznym. Ale pojawiają się też zwykli ludzie, z dobrą pracą, którzy mieli potrzebę i znaleźli Boga. I o tym opowiadamy, starając się wpływać na innych - tych, którzy tego potrzebują.

- Większość ludzi wierzących, ale nie praktykujących, utożsamia obecność Boga z jego bytnością w kościele, w murach. Chcecie przełamać ten schemat?

- Ania: Tak. Bóg jest wszędzie. Można Go spotkać wszędzie. Ja Go nie spotkałam w kościele, tylko na ulicy. Bo tam spotkałam ludzi, którzy nim żyją. Ewangelie mówią, że Bóg jest w nas, że dał swojego ducha ludziom i, że świątynią Boga są ludzie. Spotykając innych ludzi, pośrednio spotykamy też Boga.

- A gdzie i kiedy można spotkać was?

- Ania: W każdy czwartek o godzinie 18.30 jesteśmy na rogu ulic Sienkiewicza i Białówny przy "Słoneczku". Przyjść może każdy. Nabożeństwo trwa około dwie godziny, ja je prowadzę - zaczynam, zamykam, mówię co kiedy się dzieje. Formuła jest bardziej protestancka niż katolicka. Podczas jednego spotkania wypowiada się mniej więcej 4 - 5 osób. Każda ma 10-15 minutowe kazanie, po którym śpiewa zaproszony przez nas zespół. Staramy się dotrzeć do tych, którzy są poza systemem, ale też do biednych. Na każdym nabożeństwie można zjeść zupę, napić się kawy i herbaty. Wszystko za darmo. Jest też z nami Piotr Mordas, który w naszym gronie znalazł się naprawdę cudem.

- Mowa o pewnym białostockim fryzjerze...

- Ania: Tak. Zanim zaczęliśmy działalność czytałam relację z innych Kościołów Ulicznych. W jednym z nich wolontariuszem był fryzjer, który obcinał włosy bezdomnym. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby mieć u nas kogoś takiego. Bo jak ci ludzie lepiej wyglądają, to pewnie lepiej się czują.

- Piotr Mordas: Kolega podesłał mi filmik, na którym jakiś człowiek właśnie robił coś takiego. I zapytał, czy nie chciałbym też tego robić. Od razu się zgodziłem. Przed pierwszym strzyżeniem w ramach Kościoła Ulicznego poprosiłem Boga, bym mógł stać się narzędziem w jego rękach. I tak się stało, a ja jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak, jak wtedy. To Benedykt XVI mówił, że pomaganie ludziom chorym i służenie im - mycie, strzyżenie, pielęgnacja ciała, jest naturalnym sakramentem. I to może zrobić każdy z nas, każdy wierzący. Codziennie, w każdej minucie, w każdej sekundzie naszego życia, w zalataniu możemy robić chrześcijaństwo. Możemy zmieniać ten świat na lepsze. Dużo jest zła, zło jest głośne, a dobro się nie wychyla. Ale każdy z nas jest stworzony do tego, żeby robić dobro.

Kościół Uliczny to inicjatywa, która integruje wszystkich chrześcijan. Biorą w tym udział i protestanci i katolicy i prawosławni. Często ludzie myślą, że jeśli są katolikami, to nie mogą już nic zrobić z protestantem czy prawosławnym. To bzdura. Jesteśmy chrześcijanami, wierzymy w Jezusa Chrystusa, być może trochę różnią się formy oddawania czci i chwały Bogu, natomiast cel jest ten sam - miłość i relacja z Bogiem. Ludzie nie do końca wiedzą o co w Kościele Ulicznym chodzi. Myślą, że to może jakaś sekta. A tak nie jest. Jesteśmy chrześcijanami, pomagamy, jednoczy nas jedna idea, jeden Bóg. To jest integracja. Warto przyjść i posłuchać, nawet 3 minuty. Często Bóg mówi jednym słowem, jednym zdaniem i zmienia całe życie.

- Wielu młodych ludzi wstydzi się swojej wiary.

- Ania: Kościół Uliczny jest okazją, żeby przestać się wstydzić tego, w co wierzymy. Kościół jest najpotężniejszym organizmem, bo nie jest organizacją, to są żywi ludzie. A Chrystus jest najpotężniejszą istotą. I skąd ten wstyd, strach? W dzisiejszych czasach traktuje się ludzi wierzących, jako trochę zacofanych. Pan Bóg broni się przed nowoczesnością. To co on mówi, trwa. A to co mówią ludzie co jakiś czas się zmienia.

- Piotr: Widzę dużo młodych ludzi, którzy chcą iść z Bogiem. Jestem pedagogiem z wykształcenia i jestem zachwycony tym, że idą do Boga. Ale mało się o tym mówi. Niektórzy wstydzą się, bo się boją. Myślą, że Bóg to same zakazy i nakazy. A jest wręcz przeciwnie. On zmienia niesamowicie życie na lepsze. Trzeba spróbować. Żeby przyjąć Boga trzeba się trochę postarać. Nic samo się nie dzieje. Bóg to nie jest Harry Potter, nikogo do niczego nie zmusza. Po to nam dał wolną wolę, żebyśmy absolutnie kochali go nieskrępowaną miłością. Bo miłość niewolnicza nie jest miłością.

- Ania: Bóg działa przez ludzi. Dopóki ludzie się nie ruszą z kościołów, nie odważą się, to też nie zobaczymy bożego działania.

- Piotr: Ludziom się wydaje, że Bóg jest na chmurce w niebie, bądź w kościele, czy w tabernakulum. A Bóg jest wszędzie, jest w każdym z nas. Wyposażył nas we wszystko, co jest potrzebne, byśmy działali w jego imieniu. On może zstąpić z chmury i zrobić cud. Jezus uzdrawiał, robił cuda, a i tak wielu w niego nie wierzyło.

- Ania: Cuda też się zdarzają. Mój pęd ku Kościołowi Ulicznemu zaczął się, gdy zostałam uzdrowiona z choroby kręgosłupa. Uzdrowienia to dowód jego miłości. Częścią Kościoła Ulicznego jest też taka służba, którą nazywamy Namiotem Uzdrowienia, gdzie modlimy się o uzdrowienia ludzi. Parę uzdrowień już nam się chyba udało załatwić (śmiech). Kolejne jeszcze przed nami.

Kościół Uliczny

Inicjatorem tego ruchu w Polsce jest Paweł Bukała. Obecnie nabożeństwa odbywają się m.in. w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i od paru miesięcy również w Białymstoku.
Anna Rydzewska jest koordynatorką Kościoła Ulicznego w Białymstoku. Prowadzi nabożeństwa.
Piotr Mordas to fryzjer, który chętnie udziela się charytatywnie. Na Kościele Ulicznym strzyże bezdomnych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna